Votum separatissimum

Chciałbym stanowczo wyjawić zasadniczą różnicę poglądów pomiędzy mną a trzymającymi się dogmatów wyznawcami Kościoła rzymskiego, boję się bowiem, iż może powstać mylne wrażenie, jakobym zgadzał się ze wszystkim, co „Tygodnik Powszechny” wygłasza jako katolickie pismo.
Najważniejsze zatem różnice przekonań wymienię nie jako aktywista jakiegoś ateizmu, lecz jako naturalista orientujący się w świecie naszym w takiej mierze, w jakiej ustalone zostały podstawowe kanony naukowego światopoglądu.
Uważam, po pierwsze, że badania prenatalne, czyli pobieranie z owodniowego pęcherza kobiety w ciąży pojedynczych komórek i ustalanie na tej podstawie, jakie są szanse narodzin dziecka niedorozwiniętego, np. obarczonego zespołem Downa, są konieczne zupełnie tak samo, a może nawet bardziej, aniżeli wstawianie osobom starszym, co złamały kość udową, tytanowej protezy, ponieważ albo wykorzystujemy wszystkie służące zdrowemu życiu medyczne metody, albo ulegamy z oportunizmu dogmatom sprzecznym z najlepszą naszą wiedzą.
Tym samym uważam, po wtóre, że dopuszczanie do urodzin dzieci, które muszą przez życie – na ogół krótkie – ulegać kalectwu i cierpieniom, jest zbrodnią, jeżeli można temu zapobiec za pośrednictwem sztucznego poronienia albo metod nowożytnej profilaktyki. Nie chodzi bynajmniej o obciążanie społeczeństwa obowiązkiem podtrzymywania przy ułomnym życiu niepełnosprawnych, jak pisała o tym ostatnio w „Tygodniku” pani Hennelowa. Ośmielam się na pierwszym miejscu stawiać dobro osoby, a nie społeczeństwa. Wiemy dzisiaj, że nie łaska boska, lecz statystyka genowo-chromosomalna decyduje o rezultacie ciąży.
Zgodnie z doktryną Kościoła, stosunki małżeńskie mają być dopuszczalne tylko jako sposób poczęcia dziecka. Wynikałoby z tego, że każda para ma prawo jedynie do krótkich, międzyciążowych kopulacji. Zalecane przy tym przez Kościół „naturalne metody” określania okresów płodności są archaiczne i zawsze niepewne.
Uważam dalej, że każdy, kto z jakiś zasadnych, indywidualnych powodów pragnie zakończyć swoje życie, powinien mieć do tego prawo. Uważam też, że we wszystkich wypadkach, w których zachodzi możliwość morderczej recydywy, społeczeństwo ma prawo i powinno stosować karę śmierci.
Uważam zakaz klonowania ludzi za słuszny, ale niestety nieskuteczny, gdyż taki jest los większości stanowionych prawem zakazów. Uważam ponadto, że dzisiaj, w epoce szalejącego seksu, promiskuityzmu, triumfujących dewiacji, wirtualnych krwawych igraszek należy wprowadzać w społeczne życie możliwie bezbolesne metody kontrolowania takich aberracji. Jest rzeczą oczywistą także, że potępiam nasze, szczególnie ostatnio widoczne narodowe wady: oportunizm, hipokryzję, awanturnictwo, łapczywość mamony, powszechną bezkarność, korupcję, warcholstwo.

7 maja 2002 r.

 

Wydanie: 19/2002, 2002

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy