W 8. numerze „Przeglądu” polecamy

W 8. numerze „Przeglądu” polecamy

ZAGRANICA
Zakład o przyszłość Włoch
Panteon włoskich premierów składa się z postaci niemal wyłącznie nietuzinkowych, choć często wybijających się niekoniecznie z powodu zdolności przywódczych czy dorobku politycznego. Skorumpowany Bettino Craxi uciekał przed prokuratorami aż do Afryki nawet w ostatnich latach życia. Kontrowersyjny, ale praktycznie nietykalny Giulio Andreotti na początku lat 90. zmonopolizował władzę w podobnym stopniu jak u nas Jarosław Kaczyński. Wreszcie Silvio Berlusconi – magnat telewizyjny i król skandali. Matteo Renzi, który dwa lata temu w wieku 39 lat obejmował stanowisko premiera, miał być przeciwieństwem poprzedników i większości szefów rządu Drugiej Republiki Włoskiej ustanowionej w 1994 r. Dwa lata po objęciu teki premiera z kredytu zaufania społecznego nie zostało prawie nic. Renziego pozytywnie ocenia ok. 22% Włochów.
Sukces czy grzech naiwności?
Nareszcie – powiedział papież Franciszek, witając się z patriarchą Cyrylem na lotnisku w Hawanie. Patriarcha Cyryl odpowiedział: – Spotkaliśmy się we właściwym czasie i miejscu. Teraz będzie łatwiej.
Udało się zrealizować to, o czym papież Franciszek mówił dziennikarzom w drodze powrotnej z Turcji w listopadzie 2014 r., że zwrócił się do Cyryla, proponując mu spotkanie. – Powiedziałem mu, że pojadę tam, gdzie będzie chciał. On sam też tego chce.
Spotkanie Cyryla i Franciszka jest potwierdzeniem pozycji Rosji w cywilizacji chrześcijańskiej. Krytycy Franciszka uważają, że dał się wykorzystać Rosjanom.

KULTURA
Zły dotyk, dobry film
„Spotlight” w reżyserii Toma McCarthy’ego Oscara nie dostanie, bo zagracone biurka w newsroomie przepadną w konkurencji z otchłannymi pejzażami Gór Skalistych ze „Zjawy” z DiCaprio. Ale nie szkodzi. „Zjawę” (i tuzin podobnych) nakręcono, żeby się pogapić, a „Spotlight”, żeby pomyśleć. Zadanie było mordercze – nakręcić film o procedurze. Procedura fatalnie wypada na ekranie. Co innego dzieciak skrzywdzony przez księdza, który się do niego dobierał. Tylko że taką łzawą historyjkę wstawi byle tandeciarz. Ale pokazać krok po kroku mechanizm molestowania w Kościele, i to tak, by widz przez dwie godziny siedział na brzeżku fotela – o, do tego już trzeba klasy. Czy ten film jest potrzebny Amerykanom? Może. Ale bardzo potrzebny jest nam.

HISTORIA
Mała Komuna Paryska na Śląsku
Rok 1871 przeszedł do historii – po zwycięstwie nad Francją „krwią i żelazem” kanclerz Prus Otto von Bismarck zjednoczył Niemcy jako cesarstwo, a w Paryżu doszło do wybuchu rewolucji, znanej jako Komuna Paryska. Tymczasem w Królewskiej Hucie i innych miastach pruskiego Śląska „głód zmienił ludzi nie do poznania; suchy żarnowy chleb nie był w stanie ożywić policzków, pierś wypełniona dymem i pyłem zapadała się coraz bardziej, ukazując ostre żebra. Co rano z mrocznych mieszkań wypełzali ponurzy ludzie na ośmio-, dziesięcio- czy nawet dwunastogodzinną dniówkę”. Demobilizowanych po wojnie górników, walczących w armii pruskiej, czekał gorzki powrót do domu. W 1871 r. Królewską Hutą wstrząsnął jeden z największych buntów robotniczych na pruskim Śląsku. Po raz pierwszy na ziemiach współczesnej Polski czerwień stała się symbolem walczących robotników.

KSIĄŻKI
Trochę więcej seksu na scenie
Legendarnego Jana Kiepurę nazywano chłopcem z Sosnowca. (…) Obecnie do nazwiska innego wielkiego śpiewaka operowego, tenora Piotra Beczały, mieszkańcy Czechowic-Dziedzic dodają nazwę miasta, w którym się urodził (1966), spędził dzieciństwo i młodość. – Ty, Beczała, masz całkiem niebrzydki głos. Powinieneś zdawać do akademii muzycznej – usłyszał od dyrygentki prowadzącej szkolny chór. Zamiast forsować głos, by zdobyć uznanie w kraju, jeszcze na ostatnim roku studiów znalazł agenta i od razu po dyplomie wyjechał za granicę. Jego pierwszy występ w Polsce odbył się dopiero wówczas, kiedy zdobył już największe sceny operowe świata. Fragment książki Jana Cofałki „Ślązacy w świecie”.
Będziecie sprzedane albo wracacie
Po drugiej stronie rzeki nie było czasu na odpoczynek. Zostawiliśmy za sobą żołnierzy północnokoreańskich, ale ciągle mogły nas zatrzymać chińskie patrole i odesłać do Korei. Przewodnik kazał nam się nie zatrzymywać, więc matka i ja wdrapałyśmy się za nim po oblodzonym brzegu do niewielkiej nieoświetlonej szopy. Czekał tam na nas łysy, tęgi mężczyzna. – No już, dawajcie ubrania i włóżcie te – powiedział. Rozebrałyśmy się w ciemności i włożyłyśmy tanie chińskie ubrania. Gdyby nas teraz zatrzymano, przynajmniej wyglądałybyśmy jak Chinki. Matka i córka są zwykle sprzedawane za znacznie niższą cenę niż dwie zdrowe, młode kobiety, które można sprzedać osobno. Na naszych oczach targowali się o cenę za nas – wspomina uciekinierka z Korei Północnej. Matka została niewolnicą całej rodziny. Musiała gotować, sprzątać i pracować w polu. Traktowali ją jak jedno ze zwierząt gospodarskich – dodaje. Fragmenty książki Yeonmi Park „Przeżyć. Droga dziewczyny z Korei Północnej do wolności”.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 08/2016, 2016

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Konrad
    Konrad 22 lutego, 2016, 11:32

    Mówcie co chcecie, ale praca Ukraińców może nam znacznie pomóc. To czego Polak się nie „chwyci”, Ukrainiec weźmie bez wahania i jeszcze podziękuje.

    PS. Polak w Polsce panem i sprzątać biur nie będzie, ale w UK już bez problemu. Wszystko jest kwestią hajsu 😀

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Szymon Szczypior
    Szymon Szczypior 23 lutego, 2016, 16:37

    Zgadzam się z przedmówcą…zapomniał wół jak cielęciem był – Polacy też swego czasu byli takimi Ukraińcami na zachodzie i są do dziś…

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. Emigrant!
    Emigrant! 30 marca, 2016, 12:20

    Nie zgodzę się że są ukraińcami zachodu – za granice wyjechali w większości wykształceni ludzie, lub Ci mający fach w ręku. Tam są po prostu godziwie opłacani. U nas w Polsce najlepiej aby człowiek zarżnął się w swojej pracy dla pracodawcy i całował rękę swojego szefa bo ma prace za małe pieniądze !

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy