Wąchacze

Ma 13 lat, rozbiegane oczy i niebieską obwódkę wokół ust – znaki po woreczku z klejem

Asia, szczupła, ładna 14-latka, zaczęła wąchać pod wpływem starszego rodzeństwa. W domu jest ich pięcioro i matka. Ojciec zmarł kilka lat temu. Od tego czasu zaczęły się kłopoty finansowe, potem mama związała się z mężczyzną, który wciągnął ją w alkoholizm. Dzieci pozostały bez opieki.
– Co wieczór mówiliśmy mamie, że idziemy na spacer, a w rzeczywistości spotykaliśmy się na “goju”. To takie miejsce pod nasypem kolejowym, obok dworca w Bytomiu. Przychodzili tam różni ludzie i wspólnie wąchaliśmy rozpuszczalnik. Wąchając, ćpa się “na coś”. Kiedyś ćpałam na plakat z Iglesiasem. Najpierw puścił do mnie oczko, a potem skupiłam uwagę na jego pieprzyku. Zaczął latać po całej twarzy. Innym razem patrzyłam na plakat z Robinem Williamsem. Był odarty ze skóry, a po pewnym czasie

wszystko tonęło w morzu krwi.

Na koniec wydawało mi się, że mam stalowe ręce, jak Robocop. Kiedyś nasz kolega ćpał na wodę. Ona wtedy przyciąga. Siedział na gałęzi, która się pod nim złamała. Wpadł do stawu i nikt z nas nie był w stanie mu pomóc. Utopił się.
Rafał ma 10 lat i niewinną buzię. Patrząc na niego, nikt by nie podejrzewał, że już od dwóch jest wąchaczem kleju.
– Wąchanie nie sprawia mi przyjemności, ale robię to z kolegami – opowiada. – Najpierw idziemy na żebry. Dostajemy czasem suchą bułkę, słodycze, mleko albo pieniądze. Potem się składamy i kupujemy puszkę kleju. Idziemy do klatki schodowej, gdzie mieszka nasz kolega. Klej wlewamy do woreczków i przytykamy do buzi, o tak – demonstruje na pustym woreczku.
Po kilku wdechach miękną nogi, a nawet całe ciało. Po około godzinie klej przestaje działać. Wtedy idą do mieszkania kolegi albo na dwór. Czasem użebranym jedzeniem karmią swoje rodziny.
Damian ma 13 lat, ale wygląda najwyżej na 10. Ma rozbiegane oczy i niebieską obwódkę wokół ust – znak po woreczku z klejem. Zaczął wąchać butapren, gdy miał 9 lat. Po wąchaniu zazwyczaj

wydaje mu się, że ktoś go goni,

a on nieustannie ucieka. Od pewnego czasu kręci się wokół starszych chłopaków na jednym z bytomskich osiedli. W zamian za “drobne” usługi dają mu marihuanę.
– Wabią młodszych od siebie i dają nam niewielkie działki, a potem chcą, abyśmy dla nich żebrali albo kradli. Ja najczęściej robię ich “w wałka” – biorę marychę, a potem uciekam i nie kradnę.
Asia, Damian i Rafał przebywają w pogotowiu opiekuńczym w Zabrzu. Asia trafiła tu po ciężkim zatruciu rozpuszczalnikiem. Wcześniej ona i jej bracia znaleźli się w szpitalu. Dziewczyna przeszła miesięczną kurację odwykową. Teraz trwa postępowanie sądowe, pozbawiające jej matkę praw rodzicielskich. Całe rodzeństwo trafi do domu dziecka.
– Jestem dopiero w piątej klasie, bo przez cały rok nie chodziłam do szkoły. Mama czasami pytała, co mam zadane. Wymyślałam coś i okłamywałam ją. Szkoła i nauczycielki były beznadziejne. Nie lubiłam tam chodzić, a nikt z nich nie zainteresował się przez cały rok, co robię. Mamy liczną rodzinę, nawet bogatą. Odkąd tata umarł i zaczęliśmy wszyscy ćpać, cała

rodzina się od nas odwróciła.

Tylko jedna ciocia wzięła najstarszą siostrę pod opiekę. Żałuję, że straciłam dom.
Teraz, w szkole pogotowia, Asia uczy się bardzo dobrze. Tęskni za mamą, ale wie, że zmiany w jej życiu są nieodwracalne. Mały Rafał też wraca do równowagi. Najtrudniej jest z Damianem, który jest na prostej drodze do zostania narkomanem.
– Nie ma prawie w ogóle ośrodków, które zajęłyby się wyciąganiem dzieci z uzależnienia od wąchania – twierdzi Daniela Feluś, terapeutka z pogotowia. – Czasami pomagają im terapeuci z ośrodków zajmujących się narkomanią, ale jest to inny problem. Wąchające dziecko poddaje się jedynie terapii w szpitalu, mało jest akcji związanych z tym problemem, który zatacza olbrzymie kręgi.
– Prowadzę terapię jednego dziecka uzależnionego od wąchania rozpuszczalnika – mówi Wojtek Kloc z Ośrodka Profilaktyki w Rudzie Śląskiej. – Moja praca z nim polega głównie na rozmowach, na podnoszeniu samooceny. Jego problem zauważyła matka i zgłosiła się do nas. Nie jestem jednak specjalistą w tej dziedzinie. Nie ma wyspecjalizowanych podręczników ani możliwości szkolenia.

Wydanie: 2001, 24/2001

Kategorie: Społeczeństwo

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy