Wakacje dla bogatych

Wakacje dla bogatych

Jest z czego wybierać: obozy żeglarskie, konne, nurkowe. Wyjazdy dla dzieci kuszą różnorodnością. I odstraszają ceną

Za tegoroczne wakacje zapłacimy średnio o 800 zł więcej niż przed rokiem – tak wynika z analiz Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA. Podwyżki dotyczą zarówno wycieczek zagranicznych, organizowanych przez uznane biura podróży, jak i wakacji w Polsce. Także oferty dla dzieci. Według raportu przygotowanego przez instytut w 2022 r. średnia cena wyjazdów wzrastała już 11 razy.

24 czerwca zakończył się rok szkolny. Część rodziców już dawno wykupiła kolonie i obozy dla dzieci, ale nie wszyscy – dla wielu cena okazała się barierą nie do przeskoczenia. Na przykład za dwa tygodnie obozu żeglarskiego na Mazurach, podczas którego uczestnicy mogą zdobyć uprawnienia żeglarskie i motorowodne, trzeba zapłacić 3,5 tys. zł. Na podobny wydatek trzeba się przygotować, jeśli zdecydowaliśmy się wysłać dziecko na obóz konny, windsurfingowy czy filmowy. Cena zawiera oczywiście transport, zakwaterowanie, wyżywienie i zajęcia na miejscu, a także opiekę wykwalifikowanego personelu. Są i tańsze opcje, ale bez dodatkowych zajęć, po prostu zwykłe obozy i kolonie nad morzem czy na Mazurach.

Przy średniej krajowej w sektorze przedsiębiorstw wynoszącej w 2021 r. 4240 zł netto, przy zatrudnieniu na umowę o pracę oraz inflacji na poziomie ponad 13%, wielu rodziców po prostu uznało, że nie stać ich na taki wydatek. To z tego powodu, jak wynika z badań Barometr Providenta, co czwarty Polak spędzi urlop w domu. Wielu zrezygnowało z własnych wakacji, by móc wysłać na nie dzieci.

Średnia kwota, jaką Polacy przeznaczą na wakacyjny wyjazd, to 2726 zł – o 600 zł więcej niż w ubiegłym roku. Przed pandemią było to 3,4 tys. zł. Ponad 40% badanych deklaruje, że wakacyjne wyjazdy finansuje z oszczędności, 34% – z bieżących dochodów, a prawie 3% weźmie pożyczkę.

– Wakacje planujemy sfinansować przede wszystkim z oszczędności – zadeklarowało tak niemal 44% badanych – skomentowała wyniki Karolina Łuczak, ekspertka Providenta. – Zebranie potrzebnej kwoty to dla nas spore wyzwanie. 31,6% Polaków odłożenie pieniędzy na wakacje zajęło poniżej sześciu miesięcy. Podobny odsetek badanych potrzebny budżet gromadził 7-12 miesięcy. Aby wyjechać na upragniony urlop, 12,4% badanych musiało oszczędzać ponad rok.

Dorota, samotna matka Kajtka, 9 lat: – Zarabiam 3,5 tys. netto. Po zapłaceniu czynszu, opłaceniu mediów i innych bieżących wydatków, zostaje mi nieco ponad 2 tys. Z tego staram się co miesiąc odłożyć chociaż parę groszy i w sumie tylko dzięki temu mogę wysłać syna na wakacje. Pojedzie na kolonie nad morze, wyjazd kosztuje 1,5 tys. zł. Plus kieszonkowe. Ja zostanę w domu. Na wakacje mnie nie stać.

Kobiet, które samodzielnie wychowują dzieci, są w Polsce prawie 2 mln. Teoretycznie przysługują im alimenty dla dzieci, jednak aż 230 tys. zobowiązanych do ich płacenia nie łoży na potomstwo. Dług alimentacyjny wynosi, według różnych szacunków, od kilkunastu do kilkudziesięciu miliardów złotych. Wiele dzieci tych rodziców zostanie w domu. Pieniędzy po prostu nie ma.

Jest 500+ i bon turystyczny (wynosi 500 zł na każde dziecko, większa kwota przysługuje rodzicom dzieci niepełnosprawnych). Te pieniądze też pójdą na wakacje Kajtka – po powrocie z kolonii weźmie jeszcze udział w półkoloniach w mieście. Koszt półkolonii, na których dzieci będą się uczyć programowania i podstaw robotyki i które potrwają pięć dni, to nieco ponad 800 zł. Tyle kosztuje opieka nad dziećmi przez 10 godzin dziennie, wyżywienie, wykłady, animacje i zajęcia.

Półkolonie można znaleźć w każdym mieście. Organizowane są zajęcia z pływania, jazdy konnej, robotyki, malarstwa – oferta naprawdę bogata. Ceny różnią się w zależności od miasta i programu, ale trzeba liczyć, że to wydatek rzędu kilkuset złotych. Jeśli się zapisze razem dwoje dzieci, można dostać rabat – 50 zł. Za zakup dwóch turnusów – 100 zł. A to tylko kilka dni. Co z resztą wakacji?

Ania, mama Alana i Klary: – Wszyscy razem pojedziemy na kilka dni, może tydzień, nad jezioro. Zobaczymy, może pod namiot, a może wynajmiemy domek. Resztę wakacji dzieci spędzą u dziadków, będziemy do nich dojeżdżać na większość weekendów. Nie mamy innej opcji, nie stać nas na wysłanie dwojga dzieci na kolonie. To kosztowałoby dobrze ponad 4 tys. zł, plus wyprawka, bo wiadomo, że trzeba kupić nowe ubrania, strój kąpielowy, kremy z filtrem, klapki… W tym roku nie damy rady.

Wie, co mówi, bo dokładnie przyjrzała się (razem z mężem) ofertom. Jedno z biur podróży oferuje bardzo ciekawe kolonie i obozy – naprawdę, mówi Ania, wszystko można znaleźć, od pierwszych kolonii dla maluszków po obozy za granicą – ale ceny zaczynają się od mniej więcej 2 tys. zł.

Obawiałaby się puścić dzieci na tańszy wyjazd, bo martwiłaby się, czy opieka jest odpowiednia. W tym roku więc wakacje będą bez takiego wyjazdu. Może w przyszłym.

Dla Oli i Pawła wyjazdy dzieci to priorytet. Najmłodsza zostanie z nimi w domu, dwoje starszych – 11 i 15 lat – pojedzie na obozy. Mieli drobne oszczędności, bo wakacje dla dzieci planowali od kilku miesięcy, ale na resztę wzięli pożyczkę. – Trudno, spłacimy to sobie powoli. Po pierwsze, dzieciom taki reset z rówieśnikami, zwłaszcza po pandemii, jest potrzebny, a po drugie, my też musimy trochę odpocząć od codziennego kieratu. To nie są jakieś supereksluzywne wakacje, zwykłe obozy nad morzem. W sumie kosztuje to, razem z zakupami, 5 tys. zł – mówi Paweł.

Kaśka i Michał nie mieliby żadnego problemu, żeby sfinansować dzieciom wakacje pod żaglami czy na desce za granicą, ale plany musieli zmienić w związku z podwyżką stóp procentowych. Jak wynika z danych HRE Investments, we wrześniu zeszłego roku rata kredytu na 300 tys. zł (zaciągniętego na 25 lat) wynosiła 1,4 tys. zł. Obecnie to już prawie 2,5 tys. – Dzieci pojadą na tańsze, krótsze obozy, jeżdżą co roku i w tym też, ale to nie będą takie wyjazdy jak w poprzednich latach. Musimy zostawić poduszkę na kredyt – mówią.

Ci rodzice, których budżet nie zmieścił wyjazdowych wakacji dla dzieci – i nie zdecydowali się bądź nie mogli wziąć pożyczki – będą, jak mówi wielu z nich, „kombinować“. Część organizuje się ze znajomymi i sąsiadami – ktoś ma działkę na wsi, ktoś może załatwić wyjazd na konie, ktoś inny ma znajomego instruktora pływania, który da zniżkę na wejścia na basen.

Wielu będzie korzystać z tego, co oferują lokalne samorządy – w większości miast i miasteczek w czasie wakacji organizowane są rodzinne pikniki, festiwale, koncerty. Organizatorzy dbają, żeby dzieci się nie nudziły – ściągają artystów, szczudlarzy, animatorów, którzy malują twarze, puszczają bańki mydlane i organizują wyścigi. Dla najmłodszych są dmuchane zamki.

W Lublinie właśnie wznowił działalność Rezerwat Dzikich Dzieci, jeden z pierwszych w Polsce przygodowych placów zabaw. To miejsce, w którym dzieci decydują, jak i czym chcą się bawić. Nie ma tradycyjnych zabawek, karuzeli, huśtawek, zjeżdżalni – rządzi wyobraźnia gospodarzy, czyli dzieci: „Dzieci kształtują go zgodnie z zasadami swobodnej zabawy, a ich aktywność polega na kreowaniu tej przestrzeni od podstaw z dostarczonych materiałów, budowaniu obiektów, baz, stawianiu konstrukcji“, czytamy w materiałach reklamowych. Z maluchami – tymi do siedmiu lat – można spędzić czas w sferze buforowej, starsze dzieci bawią się w tzw. strefie ścisłej. Rodzice z Lublina bardzo czekali na otwarcie – w wakacje to dla wielu z nich wybawienie i możliwości zapewnienia dzieciom atrakcji na miejscu. Nawet przy 13-procentowej inflacji i większej o 1000 zł racie kredytu.

Fot. Agencja Wyborcza

Wydanie: 2022, 28/2022

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy