Wałęsowie – całkiem inna historia

Wałęsowie – całkiem inna historia

Pomijany wątek awansu społecznego

Wydana w końcu ubiegłego roku autobiografia Danuty Wałęsy „Marzenia i tajemnice” została opisana i skomentowana tysiące razy. Skupiono się na wątku relacji małżeńskich, choć był on wcześniej wielokrotnie podnoszony przez żonę przywódcy „Solidarności”. O samotności i pozostawaniu w cieniu męża mówiła ona już w specjalnym wydaniu Polskiej Kroniki Filmowej, poświęconym wyłącznie rodzinie Wałęsy, w 1981 r. Doszło do paranoi – kobietę, która zrównuje przerwanie ciąży z zabiciem noworodka, która ubolewa, że żadne z jej dzieci nie służy w sutannie lub habicie Bogu, część feministek uznała za swoją. „Pani jest największą Manifą w Polsce”, ogłosił Krzysztof Materna w laudacji towarzyszącej przyznaniu Danucie Wałęsie Nagrody Radia TOK FM.
Jesienią na ekrany kin wejdzie film Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie, mający – zgodnie z wypowiedziami twórcy – docenić jego rolę w polskiej drodze do wolności. Obraz Wajdy pewnie będzie odczytywany jako reakcja na sensacje na temat sikania do kropielnicy, agenta „Bolka” czy spisku w Magdalence. Za sprawą filmu odżyją spory, po której stronie kto stał i czy czasem nie była to strona ZOMO.
Jednak życie Wałęsów można odczytać w zupełnie inny sposób, opierając się wyłącznie na książce Danuty Wałęsy i autobiografii Lecha Wałęsy „Droga nadziei”, napisanej w 1987 r., a wydanej po raz pierwszy w 1989 r. To pasjonująca i spójna historia awansu cywilizacyjnego, społecznego, kulturalnego ludzi, którym szansę tego awansu dała Polska Ludowa. W ich życiu odbija się los milionów Polaków.
Oto całkiem inny, widziany z perspektywy społecznej, scenariusz historii Wałęsów. Wszystkie przytoczone wypowiedzi, przywołane sytuacje i obrazy pochodzą z wymienionych książek.

1. Lech zawiesza oko
1968 r. Gdańsk, kiosk z kwiatami przy ul. Świerczewskiego, na skraju parku. Podchodzi 25-letni szczupły Lech Wałęsa z twarzą bez zarostu. Przez okienko podaje banknot 19-letniej Mirosławie (ochrzczonej jako Danuta) Gołoś, sprzedawczyni. Ona oddaje kilka banknotów o mniejszych nominałach, patrząc mu w oczy. Wałęsa odchodzi. Dziewczyna zakreśla ołówkiem datę w kalendarzu: 14 października.
1987 r. Gdańsk, niewielki gabinet w mieszkaniu Lecha Wałęsy na Zaspie. 44-letni Wałęsa, z wąsami, dość otyły, w klapie marynarki Matka Boska, pod nią znaczek „Solidarności”, ubija tytoń w fajce.
– Popatrzyła na mnie bystra buzia z piwnymi oczami i długimi włosami spiętymi w warkocz – zapamiętałem na długo ten nieco zaczepny, ale miękki, dziewczęcy gest. Po paru dniach wstąpiłem tam znowu i od razu zapytałem, kiedy kończy pracę i zamyka kiosk.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa w śnieżnobiałej garsonce. Siedzi w skórzanym fotelu w obszernym salonie willi przy Polanki.
– Następnego dnia przyszedł ponownie, jakby z wdzięczności, i przyniósł gumę do żucia. Zawiesił na mnie oko.

2. Miejsce na ziemi
1968 r., jesień. Lech Wałęsa i Danuta Gołoś wychodzą z kina Leningrad przy ul. Długiej, spacerują Długim Targiem, dochodzą do Motławy, ich twarze zwrócone są ku sobie.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa w willi przy Polanki.
– Powoli poznawaliśmy siebie. On opowiadał o sobie. Ja o sobie. Okazało się, że oboje przyjechaliśmy tutaj, do Gdańska, szukać swojego miejsca na ziemi.

3. Spod strzechy
5 lutego 1968 r. Danuta Gołoś idzie w ceglastym płaszczu, niesie niewielką tekturową walizkę. Obok niej matka. Z tyłu widać strzechy domów i stodół wsi Krypy. Dochodzą do przystanku pekaesu w Węgrowie. Nadjeżdża autobus z napisem „Sokołów Podlaski”. Danuta Wałęsa wsiada, odwraca się w kierunku zapłakanej matki: – Ja już tu nie wrócę!
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa w willi przy Polanki.
– Moje pragnienie wyrwania się stamtąd było tak ogromne, że te słowa wypowiedziane do mamy jakby same przeszły mi przez usta.
30 maja 1967 r. Niewielki, skromny dom rodzinny Wałęsów w Popowie. Lech Wałęsa wraca z pracy w pobliskim państwowym ośrodku maszynowym, przebiera się, bierze pieniądze i płaszcz. Wychodzi. Zaniepokojonej matce wyjaśnia: – Jadę się przewietrzyć.
1987 r. Gdańsk, Zaspa, gabinet Lecha Wałęsy.
– POM wydał mi się nagle miejscem ciasnym, dusznym, nie do wytrzymania. Sprawę odejścia załatwiłem krótko. W domu nie chciałem mówić, że podejmuję jakąś ważną decyzję, sam jej nie byłem pewien.

4. Co rok to prorok
5 lutego 1968 r. Pociąg relacji Lublin-Gdańsk. Danuta Gołoś znowu widzi siebie za oknem, czyści lampę naftową, zapala ją, oświetlając wnętrze izby z zasłanymi drewnianymi łóżkami z grubymi, wypełnionymi słomą siennikami. Lampa gaśnie, w łóżkach leżą rodzice i dziewięcioro dzieci (po dwoje w łóżku).
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa w willi przy Polanki.
– Kiedyś na wsi rodzice tylko płodzili dzieci. Nie wychowywali ich.
30 maja 1967 r. Pociąg z Dobrzynia do Gdańska. Lech Wałęsą widzi za oknem chałupę ze ścianami z gliny, połączoną z obórką wspólną słomianą strzechą, izbę, w której babcia Kamińska odbiera czwarty poród córki. Rodzi się Leszek. W tej samej izbie dwa lata później leży umierający ojciec. Matka w żałobie i w ślubnej sukni – wychodzi za brata zmarłego męża, otacza ją siedmioro dzieci: czwórka z pierwszego małżeństwa i trójka z drugiego.
1987 r. Gdańsk, Zaspa, gabinet Lecha Wałęsy.
– Matka bardzo nas kochała. Była mądra, oczytana, choć miała zaledwie cztery klasy szkoły podstawowej.
5. Na klepisku
5 lutego 1968 r. Pociąg relacji Lublin-Gdańsk. Danuta Gołoś wciąż patrzy w okno. Widzi chudą dziewczynę, która pali w piecu gałązkami, wyciąga wiadro ze studni, w upale wiąże w snopki zżęte żyto, w deszczu zbiera ziemniaki i buraki.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa dogląda drzewek owocowych w ogrodzie okalającym willę przy Polanki.
– Byłam słabym dzieckiem, nie miałam dość siły, żeby ciężko pracować. Bardzo nie lubiłam tej pracy, bardzo. Była dla mnie straszna. Nie lubiłam żadnej czynności domowej czy też w gospodarstwie! Nie chciałam mieć takiego trudnego życia.
30 maja 1967 r. Pociąg z Dobrzynia do Gdańska. Lech Wałęsą widzi za oknem siebie pracującego na polach bogatszych sąsiadów, w cegielni, w gospodarstwie matki i ojczyma.
1987 r. Gdańsk, Zaspa, gabinet Lecha Wałęsy.
– Najciężej pracowałem między ósmym a 14. rokiem życia. Była to prymitywna praca, jak to w ubogim gospodarstwie. Zimą co najmniej dwie godziny dziennie ciąłem sieczkę dla bydła. Przez te lata spędzone na wilgotnym klepisku nabawiłem się ostróg na piętach, dokuczających mi teraz. Tak więc praca na roli zapadła mi w pamięć…

6. Daleko od szkoły
5 lutego 1968 r. Pociąg relacji Lublin-Gdańsk. Danuta Gołoś wciąż patrzy w okno. Widzi siebie jako dziecko idące 6 km do szkoły do Węgrowa, dziewczynkę ślęczącą nad dyktandem z polskiego.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa w willi przy Polanki.
– Swoją szkolną edukację skończyłam na podstawówce w wieku 14 lat. Miałam plany, żeby dalej się uczyć i zostać pielęgniarką. Ale później się wszystko jakoś rozmyło. Rodzice niezbyt interesowali się naszymi postępami w nauce. Może gdybym urodziła się w innej rodzinie, poszłabym na studia.
30 maja 1967 r. Pociąg z Dobrzynia do Gdańska. Lech Wałęsa widzi za oknem obrazy z przeszłości. Mały chłopiec idzie boso (4 km) do podstawówki w Chalinie, z butami przewieszonymi przez ramię. Zakłada je przed wejściem do budynku szkoły – dworu szlacheckiego otoczonego pięknym parkiem, będącym częścią majątku rozparcelowanego w wyniku reformy rolnej. Nastoletni Lech Wałęsa wchodzi do budynku szkoły zawodowej w Lipnie, położonej na skraju dużego parku. W sali przypominającej niewielką fabrykę, ubrany w fartuch, pod okiem nauczycieli piłuje, wierci, przykręca, szlifuje, łączy układy elektryczne. Po zajęciach wygłupia się z dziewczętami i chłopcami w parku, ubrany w zwężone u dołu spodnie, koszulę, z zawiązaną na szyi kolorową apaszką.
1987 r. Sobowo koło Popowa. Plebania. Emerytowany proboszcz Jan Płaciszewski.
– W domu Wałęsy było biednie, czasem bez chleba, półnago, ale matka stale mówiła do niego: dzieciaku, ucz się. To, że Lech nie skończył edukacji na poziomie podstawówki, to bezwzględnie jej zasługa.
1987 r. Gdańsk, Zaspa, gabinet Lecha Wałęsy.
– W założeniach programowych szkoła w Lipnie miała w ciągu trzech lat wiejskiego chłopaka przysposobić do pracy w państwowym ośrodku maszynowym lub do pracy w przemyśle, który stale ściągał młodych ludzi do miast. W dobrze wyposażonych warsztatach szkolnych nauczyłem się fachu. W POM-ie uchodziłem za fachowca najlepszego w okolicy, naprawiałem wszystko, od brony do telewizora i motocykla.

7. Miasto
5 lutego 1968 r. Pociąg wjeżdża na dworzec w Gdańsku. Danuta Gołoś wychodzi z dworca, przebija się przez tłum pasażerów – oszołomiona, onieśmielona, zachwycona.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa na tarasie willi przy Polanki.
– Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w tym mieście. W Gdańsku urodziłam się na nowo. Urodziłam się jako nowa, inna Danuta. Tamta Danuta została tam, na wsi! Zaczęło się budowanie nowego życia.
30 maja 1967 r. Dworzec PKP w Gdańsku. Z dworca wychodzi Lech Wałęsa. Spogląda w górę, na szczyty żurawi Stoczni im. Lenina.
1987 r. Gdańsk, Lech Wałęsa w gabinecie na Zaspie.
– Właśnie wyszedłem z peronu przed dworzec i zanim dobrze się rozejrzałem, spotkałem kolegę z zawodówki w Lipnie. Okazało się, że pracuje w stoczni od kilku lat i radził mi zrobić to samo. Po zgłoszeniu się w biurze przyjęć rozpocząłem pracę na wydziale W-4 jako elektryk okrętowy. Pierwszy raz, gdy wszedłem do stoczni, ja, złota rączka z POM-u, zabłądziłem na kilku piętrach prowizorycznych konstrukcji w ładowniach budowanego statku, nie mogłem trafić do wyjścia – poczułem, że jestem tutaj jednym z wielu tysięcy.

8. Obrączki ze składki
8 listopada 1969 r. Węgrów, kościół farny. Lech Wałęsa i Danuta Gołoś zakładają sobie obrączki.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa.
– Pierścionka zaręczynowego nie miałam. Na obrączki złożyliśmy się oboje. Po weselu mama męża przysłała mu 500 zł.
1987 r. Gdańsk, Zaspa, gabinet Lecha Wałęsy.
– Gdy wracaliśmy ze ślubu, byliśmy właściwie na lodzie – nie było ani mieszkania, ani pieniędzy.

9. Porodówka
5 października 1970 r. Tramwaj. Danuta w bardzo zaawansowanej ciąży i Lech. Wysiadają na przystanku przy Świerczewskiego – obok szpitala wojewódzkiego położonego naprzeciwko kiosku z kwiatami. Porodówka. Wyczerpana porodem matka patrzy na noworodka trzymanego przez pielęgniarkę.
1987 r. Gdańsk, Zaspa, gabinet Lecha Wałęsy. Wokół ojca ósemka dzieci – najstarszy Bogdan ma 17 lat, najmłodsza Brygida – dwa.
– Dzieci miało być tyle, ile Bóg da, no i tyle, ile zdołamy wykarmić.

10. Rodzina z M-3
Niedziela, 24 września 1972 r. Hotelowiec Stoczni Gdańskiej przy
ul. Klonowicza. Danuta Wałęsa w bardzo zaawansowanej ciąży karmi syna Bogdana w pokoju, zerkając na stojący na szafie czarno-biały telewizor. Potem schodzi z dzieckiem i mężem na obiad do stołówki. Trzyma się za brzuch. Październik 1972 r. – Lech Wałęsa z Danutą oraz Bogdanem i Sławkiem na rękach wchodzą do pustego mieszkania na pierwszym piętrze w nowym bloku przy ul. Wrzosy na osiedlu Stogi.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa.
– Nikt nam nic nie dał. Oprócz
14 tys., które mój ojciec pożyczył od swojej mamy. Wpłaciliśmy je do spółdzielni mieszkaniowej z przeznaczeniem na mieszkanie. Rok później, kiedy dostaliśmy ze stoczni mieszkanie na Stogach, wypłaciliśmy pieniądze i wszystko zwróciłam ojcu. Nasze mieszkanie liczyło jakieś 36 m kw., składało się z dwóch pokoi. Najważniejsze dla mnie było, że jest samodzielne.
1987 r. Gdańsk, Zaspa, gabinet Lecha Wałęsy.
– Na Stogach zamieszkaliśmy już we czwórkę. To były szczęśliwe lata, choć żyliśmy więcej niż skromnie.
Lato 1975 r. Piaszczysta plaża na Stogach. Lech i Danuta Wałęsowie w kostiumach pozują do zdjęcia z trójką dzieci – Bogdanem, Sławkiem i rocznym Przemkiem.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa w okularach ogląda zdjęcie.
– Właśnie tam chodziliśmy całą rodziną. Mąż pływał, dzieci się kąpały, lepiły babki z piasku. Ja się opalałam.
1987 r. Gdańsk, Zaspa. Lech Wałęsa ogląda to samo zdjęcie.
– Byliśmy młodzi i zadowoleni ze swojej rodziny. Często wychodziliśmy całą rodziną na spacery, przez lasek na Stogach w stronę plaży, gdzie pływałem po pracy, albo w drugą stronę – do centrum starego miasta.
11. Na dorobku
Druga połowa lat 70. Osiedle Stogi. Pod blok podjeżdża stara warszawa, wysiada z niej Lech Wałęsa. Wchodzi do mieszkania, w którym są kuchenka gazowa, lodówka, pralka frania, telewizor, radio, wersalki, stół…
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa w willi przy Polanki.
– Chciałabym wyjaśnić pewne przekłamania. Wiem, że różni ludzi uważali, że byliśmy biedni. Kiedy się pobieraliśmy, faktycznie mąż nic nie miał i ja nic nie miałam. Mąż, pracując w stoczni czy innych miejscach, dorabiał, reperując samochody. Nie byliśmy biedni. Mieszkaliśmy i żyliśmy jak przeciętna rodzina w Polsce.
1987 r. Gdańsk, Zaspa, gabinet Lecha Wałęsy.
– Za 4,5 tys. zł kupiłem i wyremontowałem wycofaną z ruchu starą warszawę. Starą warszawą wyruszyliśmy na wakacje w rodzinne strony Danuty. Poprawiły się moje zarobki, dorabiałem fuchami. Ciągle miałem coś do roboty.

12. Po prostu awans
Druga połowa lat 70. Mieszkanie Wałęsów na Stogach. Małżeńska wersalka, łóżeczko dla najmłodszego dziecka, materace dla starszych: w 1976 r. – trzy, w 1979 – cztery, latem 1980 – pięć. 14 sier-
pnia, szpital – Danuta Wałęsa rodzi Annę. 31 sierpnia, Stocznia Gdańska – Lech Wałęsa w marynarce z Matką Boską w klapie podpisuje wielkim długopisem z papieżem porozumienie z władzą. 4 września, czterometrowa kuchnia na Stogach – Danuta Wałęsa gotuje zupę. Lech Wałęsa przyjeżdża ciężarówką z kilkoma stoczniowcami. Wynoszą meble, pakują rzeczy w kartony i koce. Na koniec wynoszą garnek z dymiącą zupą i ładują do samochodu. Jadą na Zaspę – do lokalu powstałego z połączenia trzech mniejszych mieszkań.
Współcześnie. Gdańsk. Danuta Wałęsa w willi przy Polanki.
– Wiem, że znajdą się tacy, którzy pomyślą: gdyby nie Sierpień – byliby bez szans na większe mieszkanie! Ale przecież wielu ludzi przyjechało do Gdańska z jakiejś dziury podobnej do mojej rodzinnej miejscowości! Też nie przybyli z jakimś wielkim majątkiem, też się dorabiali, jak myśmy się dorabiali.
1987 r. Gdańsk, Zaspa. Lech Wałęsa czyta fragment wystąpienia przygotowanego na uroczystość wręczenia mu pokojowej Nagrody Nobla.
– Moja młodość przypadła na czas odbudowy kraju z ruin i zgliszcz po latach wojny. Należę do pokolenia robotników, które, wyszedłszy ze wsi, miało możność uzyskania wykształcenia i pracy w przemyśle, zdobywając świadomość własnych praw i znaczenia.

Epilog
Współcześnie. Gdańsk. Urząd pracy. 40-letni mężczyzna poszukujący zajęcia, jak miliony ludzi pozostajacych bez pracy, podchodzi do urzędniczki. Wyjmuje dowód, przedstawia się: – Dzień dobry, nazywam się Sławomir Wałęsa… Urzędniczka patrzy na dowód, potem na mężczyznę. Chwilę milczy, w końcu wybucha niepohamowanym śmiechem. Zaraża nim pracujące obok kobiety.
Krzysztof Pilawski

 

 

Wydanie: 15/2012, 2012

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Politolog 59
    Politolog 59 11 kwietnia, 2012, 01:37

    Bardzo trafna ocena.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Jaccaranda
    Jaccaranda 11 kwietnia, 2012, 16:03

    Polecam, warto przeczytać. To ciekawe spojrzenie na tamte czasy i dzisiejszą sytuację rodzin wielodzietnych.

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. Adacta
    Adacta 13 kwietnia, 2012, 10:44

    Czy o take Polske walczył Lech Wałęsa. Powtórzę za Redaktorem czy też za bohaterami artykułu. 30 maja 1967r. pojawia się w Gdańsku i w tym samym dniu otrzymuje pracę. W 69r bierze ślub a za niespełna trzy lata przenosi się do darmowego mieszkania służbowego w nowym bloku. Wcześniej mieszkają w hotelu robotniczym. Ale warto tez wiedzieć, że były mieszkania typu hotelowego, których standard niewiele się różnił od „normalnych”. Ona po podstawówce i bez problemów otrzymuje pracę. On po zawodówce, wkrótce pracując tylko sam, a nikt im nic nie dał, utrzymuje 10 osobowa rodzinę. Nie mają żadnych istotnych kłopotów finansowych, Danuta nawet oddaje ojcu „ślubne pieniądze”. A przyłóżmy do ich historii, parę podobnych młodych ludzi obecnie. Niech jadą do dowolnego miasta w Polsce. I co ich czeka. W niektórych rejonach 50% bezrobocie . Ciekawe, czy KOR w Radomiu rozpoczął obronę robotników bo tam jest 30% bezrobocie. Czy o take Polske walczył nasz „pierwszy niepodległy Prezydent”. L. Wałęsa przyznaje, że „wyszedł ze wsi i zdobył świadomość własnych praw i znaczenia”. Niewątpliwie jak (ponoć) kupił sobie garnitur, w którym w swojej wsi paradował, patrzył na swych dawnych kolegów z góry. To go dowartościowywało.Uważał, że wyższy status materialny nadaje status mądrości absolutnej. Tak się kształtowała „anatomia zbrodni”, zniszczenia tego co milionom ludzi, również Wałęsom stworzyło perspektywy. Gdybyśmy byli w stanie przytoczyć wypowiedzi wielu rewolucjonistów z lat 80-tych (choć nie tylko) i przyłożyli to do obecnej rzeczywistości… Często to były niestworzone rzeczy. Mnie się należy…, obowiązkiem państwa jest to czy tamto…, łaski państwo nie robi… etc, etc. I tacy robili rewolucję, lub byli wykorzystani przez tych, którym ze względów historycznych lub politycznych tamta Polska nie pasowała. Nieraz zastanawiałem się czy przecież inteligentny i wykształcony Jacek Kuroń, który niewątpliwie posiadał zdolność logicznego myślenia, czy nie miał wątpliwości gdy organizował swoje zupki, przecież uwłaczające godności z nich korzystających. Ten kto widział dawniej pracę murarzy widywał takie obrazki. „Główny” murarz co pewien czas schodził z rusztowania. Pod krzaczkiem załatwił cienką potrzebę fizjologiczną, zapalał papierosa i patrzył na swoje dzieło. Czy narożniki dobrze wyciągnięte, czy budowla wzrasta prosto… Chyba każdy chciałby aby jego budowla dobrze wyszła, aby podobała się innym. Jestem ciekaw, czy nasz Prezydent, kojarzony z nową już budowlą, ma wystarczającą dozę samokrytycyzmu. Nie patrząc tylko na swoją uprzywilejowaną w różny sposób rodzinę, czy jest ze swego dzieła zadowolony.

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. Janusz Bartkiewicz
    Janusz Bartkiewicz 13 kwietnia, 2012, 16:43

    Banałem jest stwierdzenie, że to Polska Ludowa umożliwiła milionom obywateli społeczny i kulturalny awans, wyrywając ich z zapyziałych wsi bez prądu i kanalizacji oraz takich samych miasteczek, w których uruchomiła różnego rodzaju zakłady pracy, dając pracę i zarobki, a tym samym dając poczucie osobistej godności i bezpieczeństwa. Ludzie pokroju Wałęsów doznali nagłego awansu z pozycji (było nie było) parobka, na co najmniej robotnika, czyli demiurga (siły sprawczej) systemu. Państwu, czyli rządzącej wówczas siłę politycznej, zależało szczególnie na utworzeniu – w ramach tzw. ludu pracującego miast i wsi – dobrze wykształconej elity robotniczej, inżynierskiej i humanistycznej, która zapewniałaby rozwój myśli technicznej i technologicznej, społecznej, ekonomicznej – a więc warstwy gwarantującej możliwości rozwojowe gospodarki. To w tamtym okresie właśnie powstało wszystko to, co dziś nowa siła rządząca może sprzedawać, aby utrzymać względnie stabilną równowagę budżetową. Dziś, gdy wszystko co państwowe zostało zlikwidowane lub zagrabione, państwu już tak bardzo na wykształceniu swoich obywateli nie zależy. Bo po co ma za darmo kształcić nowe kadry, z których skorzystać mogą jedynie prywatni właściciele środków produkcji, czyli mówiąc starym językiem, kapitaliści. I to oni właśnie różne szkoły wyższe tworzą, gdzie za niemałe pieniądze udają, że obywateli kształcą, czemu jednak inni kapitaliści nabrać się nie dają, co powoduje, że znakomita ilość tak wykształconych pracy znaleźć sobie nie może, bo jej dla nich po prostu nie ma. Zapewne takie refleksie w głowie L. Wałęsy nie zagościły i dlatego jest on wielce zadowolony, że komunę obalił, doprowadzając do rekonstrukcji dzikiego kapitalizmu i deklasacji, a nawet degeneracji, swoich dawnych towarzyszy broni z wielkoprzemysłowej klasy robotniczej.

    Odpowiedz na ten komentarz
  5. roverhalf
    roverhalf 6 maja, 2012, 18:09

    wstrząsające, ale chyba prawdziwe.Mi jako dziecku żyło się dobrze. Rodzice przyznają że za komuny żyło się lepiej i łatwiej. Ważne poczucie bezpieczeństwa, praca, własne mieszkanie po 9 latach.Obydwoje zwykli robotnicy.Ja jestem mgr.inż 45 lat, chyba już żadnych szans na własne mieszkanie, zachciało mi się dwójki dzieci. Żona pracuje w szpitalu. I w okół siebie 60-70% zapracowanych i zadłużonych po uszy, ledwo wiążący koniec z końcem. Do niedawna myslałem że to z nami jest coś nie tak, coraz częściej myślę że to jednak nie moja wina. Przemiany trwają już 23 lata. Mieliśmy w ciągu 20-30lat dotrzeć do poziomu UE. Teraz coś słyszę że za 60lat zrównamy się z unią.

    Odpowiedz na ten komentarz
  6. Teresa Stachurska
    Teresa Stachurska 28 maja, 2012, 00:52

    Reperkusje – http://www.stachurska.eu/?p=7173 . Pani Danuta Wałęsa rozumiała że Polacy emigruja w latach osiemdziesiątych, ale obecnie? Gdy karierę można zroobić w Polsce?

    Odpowiedz na ten komentarz
  7. Teresa Stachurska
    Teresa Stachurska 28 maja, 2012, 01:01

    Henryk Lewandowski: Minimalne wynagrodzenie a koszty utrzymania polskiej rodziny pracowniczej – http://www.stachurska.eu/?p=5162
    i w uzupełnieniu: W UE obowiązuje zasada – http://www.stachurska.eu/?p=7857 .

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy