Westerplatte – Bój z cenzurą cd.

Westerplatte – Bój z cenzurą cd.

Reżyser, który pragnie zdjąć z obrony Westerplatte ciężar mitu, sam mity tworzy?

Sprawa filmu „Tajemnica Westerplatte”, a właściwie scenariusza autorstwa Pawła Chochlewa, którą opisałem w poprzednim numerze „Przeglądu”, utknęła w martwym punkcie: oburzeni (na to, że twórca wkłada w ręce bohaterów wojennych butelki z wódką) pozostali oburzeni, politycy nie ustąpili z pozycji prewencyjnych cenzorów (bo nie chcą wydawać publicznych pieniędzy na film, który, ich zdaniem, mija się z „prawdą historyczną”), a środowisko filmowe (jak najbardziej słusznie) podtrzymuje swój sprzeciw wobec ingerencji państwa w działalność artystyczną. Debata nad filmem, który jeszcze nie powstał, ujawniła jedynie, jak drażliwą kwestią jest próba dotykania przez kino wzniosłych obiektów naszej narodowej mitologii.
Gdy burza sięgała zenitu, autor scenariusza udzielił wywiadu „Gazecie Wyborczej”, w którym odniósł się m.in. do filmu „Westerplatte” Stanisława Różewicza z 1967 r. „Jest wspaniały, piękny, jak na tamte czasy ma świetną batalistykę, opowiada o niezwykłym epizodzie polskiej historii. Ale zrobiony został środkami, które już trochę przebrzmiały. Po drugie, opowiada prawdę (według mojej wiedzy, którą zaczerpnąłem z książek) tylko do momentu bombardowania drugiego dnia, potem jest już gorzej. Ze względów politycznych ta historia była wtedy tak pokazywana. Nikt nie mógłby nakręcić wówczas innego filmu. Bo zamówienie, podejrzewam, w dużym stopniu było polityczne”, stwierdził Chochlew.
Trudno powiedzieć, czy to ignorancja, czy też niewiedza twórcy, ale imputowanie Stanisławowi Różewiczowi, a także autorowi scenariusza „Westerplatte”, zmarłemu w 2003 r. Janowi Józefowi Szczepańskiemu, że realizowali tamten film na polityczne zamówienie, jest skandalem. Szczepański – wybitny prozaik, żołnierz kampanii wrześniowej, członek ruchu oporu, dla wielu autorytet moralny, ostatni prezes rozwiązanego w stanie wojennym przez władze PRL Związku Literatów Polskich, znany ze swej nieugiętej postawy wobec nacisków politycznych – pisał scenariusz „Westerplatte” na podstawie drobiazgowej dokumentacji, uwzględniającej zapiski mjr. Sucharskiego. Różewicz zaś z niemal dokumentalnym zacięciem (aktorzy byli dobierani pod kątem fizycznego podobieństwa do prawdziwych bohaterów) ukazał tamte tragiczne dni na tle nasilającego się sporu między Sucharskim a kpt. Dąbrowskim. Nic w tym filmie – może poza filmową stylistyką sprzed 41 lat – się nie zestarzało.
Diabeł tkwi w szczegółach, głosi frazes. Ale czyż nie jest zastanawiające, że twórca, który pragnie zdjąć z obrony Westerplatte ciężar mitu, sam – być może mimowolnie – mity tworzy?

 

Wydanie: 2008, 38/2008

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy