Największy halowy challenger na świecie!
Kiedy przed niespełna trzema laty we Wrocławiu powstało Stowarzyszenie Promocji Tenisa (Advantage 2100), powszechnie sądzono, że będziemy mieć kolejne towarzystwo wzajemnej adoracji. Nikt – lub prawie nikt- nie wierzył bowiem, iż uda się zorganizować w Polsce prestiżowy halowy turniej tenisowy, a taki cel postawiła sobie grupa kilkunastu sympatyków tej dyscypliny. Brakowało doświadczenia, ale przede wszystkim pieniędzy, dużych – w naszych realiach – pieniędzy. Sprawą priorytetową stało się więc pozyskanie tytularnego sponsora i takowy się znalazł. Został nim KGHM Polska Miedź, nikogo więc nie mogło dziwić, iż począwszy od pierwszej edycji impreza nosi oficjalną nazwę: Halowy Międzynarodowy Turniej Tenisowy Challenger ATP (KGHM Polish Indoors). Od początku areną jest wrocławska Hala Ludowa. Żaden z pozostałych challengerów (a jest ich ponad sto) nie odbywa się w takim dużym obiekcie. Turniej wrocławski jest największym halowym challengerem na świecie!
Sławy tenisa w Hali Ludowej
Pierwsza impreza z cyklu Challenger Series, rozgrywana na kortach Hali Ludowej, ściągnęła do Wrocławia wielu znakomitych zawodników. Nie było wśród nich tenisistów z czołowej pięćdziesiątki na świecie, ale tacy nie mogą brać udziału w challengerach (ci z miejsc 11-50 jedynie za specjalną zgodą ATP, czyli Association of Tennis Professionals – to niezmiernie rzadkie przypadki). Zwycięzca KGHM Polish Indoors 2000 Martin Damm ma (na rozkładzie) wielu wybitnych tenisistów. Udane występy zanotował też ubiegłoroczny triumfator, Axel Pretzsch. Jednak dopiero w turnieju, który potrwa od 4 do 10 lutego 2002 r., kibice będą mogli zobaczyć aż dziesięciu zawodników plasujących się aktualnie wśród stu najlepszych na świecie.
O punkty i pieniądze
Najwyżej notowanym z uczestników imprezy jest Sargis Sargsian z Armenii – nr 69 w rankingu ATP Entry System. W pierwszym z tegorocznych turniejów wielkoszlemowych – Australian Open – Ormianin spisał się wprawdzie kiepsko, ale nie należy wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków. Wszak już w pierwszej rundzie pożegnali się z mistrzostwami Australii dwaj najwyżej rozstawieni w Melbourne tenisiści: Lleyton Hewitt i Gustavo Kuerten; nikt nie odważyłby się powiedzieć, że to źle wróży im w dalszej części sezonu. Jednak najmilej wspominać będzie występ w Australii Francuz Michael Llodra (84. w rankingu ATP). Razem ze swoim znanym partnerem, Fabrice\’em Santoro, zagrał w finale debla prestiżowej imprezy.
Największy skok w ciągu ostatnich 12 miesięcy zanotował młody Rosjanin, Nikołaj Dawidienko. Awansował z 1200. miejsca na 71.! Niebywały postęp, na który nie możemy doczekać się w wykonaniu naszych reprezentantów. Wystąpią oni we wrocławskim turnieju jedynie dzięki tzw. dzikim kartom, ale na sukcesy raczej nie mogą liczyć. Osiągnięciem będzie nawet awans jednego z nich do II rundy. Na zwycięzcę KGHM Polish Indoors – Wrocław 2002 czeka 100 rankingowych punktów i 21.600 dolarów. Ale już awans do czołowej szesnastki gwarantuje zysk w wysokości 1560 dolarów.
Organizatorom turnieju marzy się wpisanie do cyklu ATP Tour. Wówczas moglibyśmy zobaczyć we Wrocławiu największe gwiazdy światowych kortów. Warunek – suma nagród musiałaby wynieść minimum 400 tys. dolarów. Biorąc pod uwagę determinację wrocławskich działaczy, można być przekonanym, że uda im się zrealizować i ten pomysł. Może więc już w przyszłym roku w Hali Ludowej zagrają np. Safin, Kafielnikow i Grosjean.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy