Wielkie psuje

Wielkie psuje

Pazerność nowobogackich niszczy zabytkowy wygląd Kazimierza Dolnego

Kazimierz Dolny nad Wisłą powinien być chroniony. Nie spotkałem nikogo, kto byłby przeciwnego zdania. Ale jak to chronienie rozumieć? Są i tacy, co chcieliby miasto pozłocić… I zrobić z niego złotodajne przedsięwzięcie. Ich nie obchodzi „substancja zabytkowa”. Zakochany w prawdziwym, tradycyjnym Kazimierzu Włodzimierz Otulak, prezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, twierdzi, że w Polsce tak mało mamy autentycznych zabytków, że każdy powinien być chroniony, a Kazimierz szczególnie.
Jego prawa miejskie sięgają XIV w. Ponad 250 kazimierskich obiektów jest wpisanych do rejestru zabytków. Kazimierz – jako zespół urbanistyczny – miał w czasie klasyfikacji zabytków, grupę zerową, czyli najwyższą. Miasto i okolice znajdują się na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. Gwoli rzetelności kronikarskiej dodać należy, że legitymację zabytku ma to miasto już od 14 czerwca 1947 r. Wielokrotnie później potwierdzaną – ostatni raz przez prezydenta RP 8 września 1994 r. Ma więc Kazimierz wszelkie certyfikaty potwierdzające jego autentyczną wartość jako kulturowego dziedzictwa narodowego. Co jednak nie chroni go przez pazernością nowobogackich.

Beton zamiast bruku…

Profesor Politechniki Lubelskiej, Bogusław Szmygin, specjalista od konserwacji zabytków, opublikował obszerne opracowanie dziejów zabytków Kazimierza. Rys historyczny miasta jest – w gruncie rzeczy – dodatkiem do rozpaczliwego apelu o powstrzymanie niekontrolowanego przekształcania miasta w luksusowy kurort, niewiele mający wspólnego z dawnym Kazimierzem.
Zasadą zabudowy Kazimierza były niewielkie domki, skryte w sadach i ogrodach. Teraz domki przekształca się, rozbudowuje tak, że cały teren posesji zajmuje ogromna budowla – niewiele lub zgoła nic niemająca wspólnego z dotychczasowym historycznym wyglądem miasteczka. Tam, gdzie jeszcze budowle nie zajęły całych działek, ogródki i sady przekształcono w płatne parkingi dla przyjezdnych.
Do obrony Kazimierza ruszyło Towarzystwo Opieki nad Zabytkami. Ta szacowna organizacja obchodzi właśnie stulecie działalności. Połączyła swój jubileusz z konferencją naukową: „Kazimierz Dolny w stulecie założenia TOZ”. Wnioski płynące z tej narady nie nastrajają optymistycznie.
W rozesłanym po Polsce, bogato ilustrowanym „Apelu TOZ w sprawie Kazimierza Dolnego” kilkadziesiąt zdjęć pokazuje przemiany, dokonane w ostatnich latach. Zabudowane podwóreczka, a jeśli niezabudowane, to zatłoczone samochodami przybyszów. A w dodatku – tam, gdzie od wieków uliczki brukowane były kamieniami, dziś dominuje betonowa kostka bauma, co bogatsi zaś zamienili kocie łby na polerowany granit. Stare drewniane płoty zamieniły się w kute balaski łączące ceglane lub kamienne słupki. Rynek podzielony został na małe prostokąty, zabudowane ogródkami piwnymi.

…blacha zamiast dachówek

– Zabytkowy spichlerz pochodzący z początków XVII wieku został już bezpowrotnie zniszczony – pokazuje serię zdjęć prezes Otulak. – Ze starej budowli pozostały tylko trzy ściany, do których dobudowano koszmarny betonowy hotel. Tak wielki, że pozostałości autentycznych ścian spichlerza wyglądają jak doklejona tapeta. Zamiast starych dachówek historyczną część elewacji wieńczy dodatkowe piętro, zamiast dachówką – nie wiadomo dlaczego – kryte blachą. Jest to największy – na razie – skandal konserwatorski w Kazimierzu. Ale w trakcie realizacji jest kolejne przekształcenie zabytkowego budynku w betonowy bunkier…
XIX-wieczny kamienny budynek Hotelu Polskiego – który później znany był jako restauracja Esterka – został już rozebrany całkowicie. Co gorsza – razem z zabytkowymi piwnicami, pochodzącymi z XVI w. Jak głosi plotka – zamiast piwnic, w których mogłyby powstać winiarnie, przewidziany jest parking podziemny, a stary hotel, mający ongiś 13 pokoi, ma zostać trzykrotnie powiększony. Jeszcze jest szansa na odtworzenie tego budynku w starej postaci, ale czy uda się zapobiec realizacji koszmarnego pomysłu?

Piwo w ogródku, a nie wąwozy

Przy lubelskim wojewódzkim konserwatorze zabytków powstał zespół konsultacyjny, składający się najwybitniejszych znawców przedmiotu. Cóż z tego, jeśli nikt ich nie pyta o zdanie.
– Dlaczego pan twierdzi, że ci, którzy niszczą stary Kazimierz, podcinają gałąź, na której siedzą? – pytam prezesa Otulaka.
– To proste! Mieszkańcy Kazimierza żyją z turystów. Mają tę możliwość dlatego, że magnesem przyciągającym rzesze są drewniane domki, brukowane uliczki – właśnie niepowtarzalny urok miasteczka. Jeżeli zabudowę zdominują betonowe koszmarki, cały urok pryśnie i nie będzie po co tu przyjeżdżać. Ta prawda pomału dociera już do coraz większej liczby kazimierzan. Ci, których naprawdę interesuje przyroda i zabytki, są w mniejszości. Nawet w weekendy, kiedy w rynku nie można się przecisnąć wśród tłumów, piękne wąwozy są niemal puste. Ale to one i stary Kazimierz są magnesem przyciągającym tu ludzi. Miłość do zabytków i natury znakomitej części przybyszów kończy się przy piwie w ogródku na rynku. Potem mówią znajomym: „Byłem w Kazimierzu. Jak tam pięknie…”. Jak się skończy mit pięknego Kazimierza, po co będą tu przyjeżdżać?

 

Wydanie: 02/2007, 2007

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy