Wildstein na motorze, orze, jak może

Wildstein na motorze, orze, jak może

BW, nie mylić z TW, czyli program „Bronisław Wildstein przedstawia”, w zapowiedzi Cyfry+ jest zaliczany do kategorii „rozrywka”. I rzeczywiście. Boki zrywać. Że BW pojęcia nie ma o telewizji, wiemy. Ale wiemy też, że śpiewać każdy może, szczególnie gdy jest z układu. Wildstein słyszał, że program to widowisko, a zrobić widowisko, to dla BW jak splunąć. Ubrał się na niedźwiedzia, wcisnął na głowę motocyklowy kask, wgramolił na uzbrojony w kamery „motor”, objął wpół motocyklistę i ruszyli. Po co? Żeby pokazać nam – uwaga – dziury w jezdni. Co BW mówił, nikt nie zrozumiał. Gdy normalnie mówi, są trudności, a co dopiero, gdy mówi przez kask. BW to tropiciel. Tym razem też tropił. Układ przetargów na budowę autostrad. Pomagały mu dwie panienki zatrzymujące tiry i szwendające się po budowach. Telewidzowie tropiciela całkowicie zlekceważyli. Program miał śladową oglądalność. Na Woronicza mówią, że koszt każdego programu Wildsteina to ok. 200 tys. zł. Co tydzień klapa, a kasa leci. A może warto zapytać, co to za układ tę chałę BW finansuje? Może odpowiedź znajdzie „Misja specjalna” pod redakcją Anity Gargas?

Wydanie: 2008, 45/2008

Kategorie: Przebłyski

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy