Podczas kongresu ludowców poseł Józef Gruszka spijał słowa z ust przemawiającego Janusza Wojciechowskiego. Co błyskotliwsze zdanie gorliwie nagradzał burzą oklasków. Szef Komisji Śledczej ds. Orlenu wpadał niemal w ekstazę, gdy prezes skrytykował rząd Belki. Jakież więc było rozczarowanie dzielnego posła, gdy usłyszał, że świat zszedł na psy, bo karierę polityczną może zrobić byle kto, byleby tylko był członkiem Komisji Śledczej. Gruszce uśmiech zamarł na ustach. Ale i tak stał się bohaterem. Tyle tylko, że złośliwych komentarzy kolegów. Tak to wpadł Gruszka jak śliwka w kompot.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy