Wojna na pływalni

Wojna na pływalni

Związkowcy z Konfederacji Pracy OPZZ przekonują, że dyrektor OSiR Polna zrobił z ośrodka prywatny folwark

– To było wielkie upokorzenie. Z tego wszystkiego podupadłem na zdrowiu – tak o skutkach współpracy z dyrektorem Grzegorzem Surówką mówią skonfliktowani z nim pracownicy Ośrodka Sportu i Rekreacji Dzielnicy Śródmieście przy ul. Polnej w Warszawie. – Stosunki pracownicze panujące w ośrodku są dobre, jeśli nie bardzo dobre – odpowiada dyrektor. Co innego twierdzą związkowcy zrzeszeni w zakładowej Konfederacji Pracy OPZZ. Dyrektor Surówka właśnie zwolnił ich przewodniczącego. Już drugi raz.

Związek na związek

Plotki o dyrektorze Surówce, który lekką ręką zwalnia ludzi z pracy, krążą po Warszawie już od dłuższego czasu. Związkowcy z Konfederacji Pracy zarzucają mu, że w ciągu prawie ośmiu lat urzędowania przy Polnej wymienił połowę załogi. Sam dyrektor zdecydowanie zaprzecza: – Te twierdzenia są nieprawdziwe.

Innego zdania jest kierownik obiektu Andrzej Fuksiewicz, który słał w tej sprawie pisma do prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. To jej bezpośrednio podlegają dyrektorzy ośrodków sportu i rekreacji (obiekty natomiast są w jurysdykcji władz dzielnic).

Faktem jest, że z częścią pracowników, którzy nie akceptowali zachowania dyrektora, OSiR przegrał procesy przed sądem pracy. Z tego tytułu z samorządowej kasy wypłacono poszkodowanym niemal 70 tys. zł. Związkowcy zwracają uwagę, że do tego trzeba doliczyć koszty obsługi prawnej.

– Problemy rozpoczęły się tuż po przyjściu dyrektora Surówki na Pol­ną. W ruch poszła miotła wymiany kadr – opowiada Michał Deptuła, który w ośrodku pracuje od 2002 r., czyli od początku jego funkcjonowania.

Grzegorz Surówka karierę w warszawskich strukturach sportu samorządowego rozpoczął w Ośrodku Sportu i Rekreacji Dzielnicy Targówek. Po pewnym czasie zaproponowano mu objęcie funkcji dyrektora. Nie odmówił. Właśnie z Targówka w czerwcu 2008 r. awansował do Śródmieścia, gdzie przez pierwsze kilka lat był jedynie pełniącym obowiązki dyrektorem.

Związkowcy twierdzą, że po objęciu nowego stanowiska bardzo szybko poszedł na zwarcie ze starą załogą. Zaproponował zniesienie przysługującej pracownikom premii regulaminowej. W jej miejsce oferował premię uznaniową. Konfederacja Pracy nie chciała przystać na tę zmianę. Pod uchwałą sprzeciwiającą się temu rozwiązaniu podpisało się 40 z 52 pracowników zatrudnionych wówczas w OSiR. – Ludzie nie ufali Surówce. Wiedzieli, że premia uznaniowa będzie w jego rękach narzędziem do „wychowywania” pracowników. Dostawać ją będą tylko ludzie dyrektora i ci, którzy będą „grzeczni” – wskazuje Deptuła.

Dyrektor tłumaczy, że do zmiany zmuszały go zapisy wchodzącej w życie Ustawy o pracownikach samorządowych, w której nie ma mowy o premii regulaminowej. Związkowcy odpowiadają jednak, że wcale nie musiał z premii rezygnować. Powołują się na przykład OSiR Wola, gdzie premię regulaminową zniesiono dopiero pół roku temu.

Opór związku wiązał dyrektorowi ręce. I wtedy stało się coś, co umożliwiło wprowadzenie zmian po jego myśli. Na Polnej, pod szyldem NSZZ Solidarność, założono drugi związek zawodowy. Na jego czele stanęła Patrycja Relska, która do ośrodka trafiła już po objęciu placówki przez Grzegorza Surówkę. – Chcieliśmy, żeby liczyło się także nasze zdanie. W naszej opinii Konfederacja Pracy jest związkiem jednej osoby, Michała Deptuły – tak motywy powstania Solidarności w ośrodku wyjaśnia jej pierwsza przewodnicząca.

Powstanie Solidarności oznaczało, że teraz oba związki muszą wypracować wspólne stanowisko wobec propozycji pracodawcy. Jeśli porozumienia nie uda się osiągnąć, ma on prawo podjąć ostateczną decyzję. Konfederacja Pracy nie zdołała dojść do zgody z Solidarnością. – Przez 30 dni przewodnicząca nowego związku nie potrafiła podpisać żadnego z dwóch protokołów negocjacyjnych, unikała spotkań. W międzyczasie poszła na urlop, aż w końcu weszły w życie propozycje Surówki – opowiada Deptuła.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 14/2016, 2016

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy