Wojna o gimnazja

Wojna o gimnazja

Pracę może stracić co najmniej 37 tys. pedagogów

Gimnazja znikną, ale problemy wychowawcze gimnazjalistów już nie. Pojawią się za to nowe: z podwójnymi rocznikami, podstawami programowymi, pustymi budynkami i wysoko wykwalifikowanymi nauczycielami bez pracy.
W pierwszy poniedziałek tegorocznych wakacji minister edukacji ogłosiła prawdziwą rewolucję: zamykamy gimnazja, szkołę podstawową wydłużamy do ośmiu lat, a liceum do czterech. Zmian będzie o wiele więcej. A czasu na przygotowanie nowych podstaw programowych, programów, podręczników, materiałów edukacyjnych, budynków, klas, sal gimnastycznych, pieczątek, dokumentów, statutów, egzaminów i matur bardzo mało. Reforma ma wejść w życie od września przyszłego roku, a jeszcze nie ma jej założeń. Tymczasem minister wciąż powtarza, że zmiana będzie „niezauważalna”.

Wbrew faktom

Tak też twierdziła podczas ostatniego posiedzenia Rady Dialogu Społecznego 14 lipca z udziałem m.in. Jana Guza, przewodniczącego OPZZ, oraz przedstawicieli kierownictwa ZNP, którzy pytali szefową MEN o szczegóły zmian. Ale Anna Zalewska o detalach nie chciała mówić. Powtórzyła, że celem planowanej reformy jest uratowanie potencjału polskiej edukacji. Tyle że ta teza nie ma żadnego poparcia w badaniach. Te akurat przemawiają na korzyść gimnazjów:
•    według międzynarodowego rankingu PISA 2012 nastąpiła znacząca poprawa wyników polskich gimnazjalistów we wszystkich trzech obszarach objętych badaniem, dzięki czemu Polska jest w czołówce krajów Unii Europejskiej;
•    z raportów Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że do przemocy dochodzi częściej w szkołach podstawowych.
Tymczasem do uzasadnienia reformy Ministerstwo Edukacji cały czas używa stereotypowej opinii, mówiącej o gimnazjach jako miejscach przemocy i trudności wychowawczych, najsłabszym ogniwie ustroju szkolnego. Pomija skrzętnie fakt, że gimnazja są najnowocześniejszymi, najnowszymi i najlepiej wyposażonymi szkołami w Polsce.
Czy nie lepiej doskonalić system, niż go burzyć? – dopytywaliśmy na zebraniu RDS. Jeżeli przecieka nam dach, nie rozbieramy domu, tylko naprawiamy dach. Ta rewolucja jest jedynie realizacją deklaracji PiS z kampanii wyborczej, a nie wynikiem realnej oceny modelu edukacji.

Do zwolnienia

ZNP ostrzega: w praktyce reforma wywoła olbrzymi chaos. Uderzy w tysiące nauczycieli, pracowników oświaty i dyrektorów, wywoła lokalne konflikty w gminach, a także spory między gminami a powiatami, spowoduje wzrost wydatków na transport czy utrzymanie budynków.
Wstępne prognozy dotyczące zwolnień oraz kosztów reformy nie są optymistyczne. Pracę może stracić nawet co trzeci nauczyciel gimnazjum, czyli co najmniej 37 tys. pedagogów. Wypowiedzenia otrzymają dyrektorzy 7,5 tys. szkół. Masowe zwolnienia grożą też pracownikom administracji: sekretarkom, woźnym, sprzątaczkom. – Reforma to niszczenie zespołów ludzkich i dobrych pomysłów oświatowych – podkreślają nauczyciele Gimnazjum nr 43 w Warszawie.
Finansowo ucierpią także gminy, które dziś otrzymują subwencję oświatową na dziewięć roczników uczniów (szkoła podstawowa plus gimnazjum). Gdy po likwidacji gimnazjów odpłynie od nich jeden rocznik, gminy stracą ok. 357 tys. dzieci. A to oznacza, że na utrzymanie takiej samej liczby budynków i nauczycieli otrzymają o ok. 1,89 mld zł mniej. Nie wierzymy w zapewnienia minister edukacji, że nikt nie straci pracy. O etatach dla nauczycieli decyduje samorząd, a nie ministerstwo.

Dwa tysiące budynków

Samorządy od dwóch miesięcy zadają sobie pytanie: co z budynkami, które do tej pory kosztowały ponad 130 mld zł? W najczarniejszym scenariuszu możliwe jest wyburzenie nawet 2,1 tys. budynków po zamykanych gimnazjach!
Samorządy staną przed wyzwaniem związanym z zagospodarowaniem pustych budynków po gimnazjach. A są gminy, które zaciągnęły kredyty na ich budowę. Wzrośnie również skala dowożenia dzieci do szkół, a z nią koszty. Pogorszą się także warunki nauki.
Trudno więc się dziwić, że samorządy nie chcą wieszać kłódek na drzwiach gimnazjów. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej w 159 miastach członkowskich Związku Miast Polskich, aż 72% pytanych samorządów opowiada się przeciw likwidacji gimnazjów, ponieważ wiąże się to m.in. z nieuchronnymi zwolnieniami nauczycieli i dyrektorów, przeładowaniem nowych podstawówek, przekreśleniem dotychczasowego dorobku wraz z najważniejszymi osiągnięciami tego typu szkół oraz kumulacją roczników w 2019 r.


Wspierajmy, zamiast burzyć
Nie zgadzasz się na reformę edukacji Anny Zalewskiej? Podpisz się pod petycją ZNP w obronie polskiej edukacji! Oto jej fragment: „My, jako rodzice, nauczyciele, samorządowcy, osoby, którym leży na sercu dobro dzieci, nie możemy wyrazić na to zgody! Jeżeli chcemy szkoły prawdziwie samorządnej, wolnej od indoktrynacji, musimy połączyć siły, pokazać nasz sprzeciw, zablokować działania szkodliwe, podyktowane wyłącznie politycznymi przesłankami!”. Petycję można podpisać na stronie: www.petycjeonline.com/petycja_w_obronie_polskiej_szkoly

Wydanie: 2016, 35/2016

Kategorie: Przegląd związkowy

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy