Wojna w rodzinie PZU

Wojna w rodzinie PZU

O co dba minister skarbu? O skarb państwa czy o skarb AWS? Czy dymisja Wieczerzaka to cios w kasę Akcji?

Czy Grzegorz Wieczerzak zahipnotyzował ministra skarbu, czy też w AWS zapanowała już taka panika, że każdy pomysł, który dać może jakieś pieniądze, jest natychmiast chwytany? Ta opinia jednego z obserwatorów polskiego rynku nie jest odosobniona. Tym bardziej że Ministerstwo Skarbu ostatnio wykonuje rozmaite dziwne posunięcia. A w ich tle pojawiają się (byli) prezesi PZU i PZU Życie – Władysław Jamroży i Grzegorz Wieczerzak.

Władek, co robisz!

Pierwszy pomysł i pierwsze dziwne posunięcie obserwowaliśmy w styczniu, kiedy to obaj prezesi sprzedali posiadane przez ich firmy akcje BIG Banku Gdańskiego Deutsche Bankowi. A później, podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy, głosowali, razem z Niemcami, za odwołaniem dotychczasowego zarządu i powołaniem nowego. “Władek, co robisz!” – krzyczał wówczas do Jamrożego, którego jeszcze parę minut wcześniej uważał za swojego przyjaciela i partnera do interesów, prezes BIG Banku – Bogusław Kott. Władkowi ręka nie zadrżała. Wybuchł wówczas skandal, w sprawę zaangażowali się politycy, a minister skarbu, Emil Wąsacz, mówił, że Jamroży z Wieczerzakiem głosowali wbrew jego instrukcjom.
Miał ku temu powody. Umowę z Deutsche Bankiem o sprzedaży akcji BIG-u Jamroży z Wieczerzakiem zawarli pod stołem, nie mówiąc o niej nikomu – ani ministrowi skarbu, ani podmiotom kupującym 30% akcji PZU – konsorcjum Eureko i BIG BG.
Ostatecznie, po kolejnych miesiącach przepychanek, Deutsche Bank zrezygnował z próby przejęcia BIG-u. A Rada Nadzorcza PZU zawiesiła Władysława Jamrożego, potem zaś go odwołała. Na jego miejsce przyszedł Jerzy Zdrzałka. Natomiast Jamroży przeszedł na stanowisko prezesa Totalizatora Sportowego. Na placu boju został tylko Wieczerzak, prezes PZU Życie, bogatej spółki-córki PZU (zysk netto za trzy kwartały 2000 r.: 346.364 tys. zł – jest więc czym się rządzić). Oczywiście, Eureko i BIG nie zamierzały mu darować nielojalności i nastawały na jego odwołanie.
I jeszcze jedno: otóż skandal z BIG Bankiem pokazał szerokiej publiczności przynajmniej dwie sprawy. Po pierwsze, jak bliskie są związki świata biznesu i polityki. A po drugie, że menedżerowie powoływani do kierowania państwowymi spółkami i w imieniu skarbu państwa obracający milionami złotych, potrafią się wyemancypować i prowadzić własne gry.

Siła lobbysty

Tak właśnie było w przypadku Jamrożego i Wieczerzaka oraz ministra Wąsacza. Otóż Wąsacz, nie ukrywali tego posłowie AWS, został zdymisjonowany za sprawą partyjnych kolegów. A konkretnie za to, że nie określił wyraźnie, co zamierza zrobić z Wieczerzakiem – czy zostawić go na stanowisku prezesa PZU Życie, czy przenieść go na inne, godne miejsce, np. do zarządu Polskiej Miedzi, czy też zostawić na łasce Eureko. W sprawie losów Wieczerzaka lobbowały – i u Krzaklewskiego, i u Wąsacza – całe grupy posłów AWS, z wicemarszałkiem senatu, Andrzejem Chronowskim na czele. Bezskutecznie.
Wobec tego podczas zamkniętego posiedzenia sejmowej Komisji Uwłaszczenia i Prywatyzacji Wieczerzak podyktował posłom wniosek w sprawie zdymisjonowania Wąsacza. Premier Buzek wniosek przyjął, a nowym ministrem skarbu został Andrzej Chronowski, absolwent AGH, mistrz produkcji w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Nowym Sączu.
Chronowski, mając za suflerów Jamrożego i Wieczerzaka, zaczął prowadzić własną politykę.
Jednym z jej elementów była wojna z konsorcjum Eureko/BIG BG o PZU. Umowa między konsorcjum a Ministerstwem Skarbu przewidywała, że obie strony desygnują do Rady Nadzorczej po czterech członków, a jej przewodniczącego wybiorą wspólnie. W październiku Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PZU odbyło się pięć razy i za każdym razem je przerywano, bo obie strony nie mogły dojść do porozumienia. Ministerstwo stawiało sprawę twardo – chciało swego przewodniczącego, więcej – chciało odwołania Zdrzałki ze stanowiska prezesa PZU.
Determinacja Chronowskiego była tak duża, że w Warszawie wręcz obstawiano, kiedy Wieczerzak wyrzuci Zdrzałkę. Tymczasem to Zdrzałka wyrzucił Wieczerzaka.
Otóż po wygaśnięciu kadencji Rady Nadzorczej PZU Życie, zarząd spółki-matki, czyli zarząd PZU, miał wybrać nową radę. Więc minister, jako Walne Zgromadzenie PZU, podyktował prezesowi Zdrzałce jej skład. Na co prezes wyrzucił instrukcję ministra do kosza (prawo nie zobowiązywało go do jej przestrzegania) i wybrał swoją Radę Nadzorczą. Która, jeszcze tego samego dnia, odwołała Wieczerzaka z funkcji prezesa PZU Życie, powołując na jego miejsce Zdrzałkę.
Mamy więc w PZU pat. Rada Nadzorcza PZU nie może wybrać przewodniczącego, jej skład wynosi 4:4, więc prezes Zdrzałka jest nie do ruszenia. Trudno będzie też odwołać go ze stanowiska prezesa PZU Życie. Tu zresztą mieliśmy humorystyczną sytuację – bo Wieczerzak próbował nie oddać stanowiska. Ale Zdrzałka był szybszy, zajął gabinet prezesa i wydał polecenie niewpuszczania Wieczerzaka do środka. Ten z kolei wysłał do pracowników list, w którym napisał, że sprawa prezesa nie jest wyjaśniona, że on jeszcze do PZU Życie wróci i będzie pamiętał, jak kto się zachowywał. “Rozumiem, że prezes Zdrzałka jest osobą wyspecjalizowaną w słuchaniu obcych inwestorów, a nie dbaniu o interes skarbu państwa” – mówił. Dodając, że skarb państwa został pozbawiony kontroli nad PZU i że obecny model prywatyzacji w Polsce jest przykładem prywatyzacji rabunkowej. I w tym ostatnim zdaniu jest trochę prawdy, bo cena, za jaką minister Wąsacz sprzedał 30% akcji PZU, patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, okazała się być bardzo przystępna.

czas na opozycję

Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PZU przeniesione zostało na 10 listopada i wówczas zobaczymy, jak zachowa się min. Chronowski. Czy będzie chciał eskalować konflikt, czy też próbował się dogadać. Bo, jak na razie, minister jest ośmieszony. Raz, wojną z Eureko – bo nie zaprasza się inwestora, by później z nim walczyć. A po drugie, ośmieszył go Zdrzałka, lekceważąc jego polecenia. Ministerstwo pokazało tu swą bezsilność i niekompetencję.
Cały konflikt pokazał też, jak dziwna sytuacja panuje na prawicy, gdzie ludzie AWS-u walczą z ludźmi AWS-u. Zdrzałka przecież od lat związany jest z prawicą. Był wiceministrem finansów w rządzie Jana Olszewskiego. Potem był w PBI, u Hanny Gronkiewicz-Waltz. Za czasów AWS był w zarządzie PKO SA. Potem był szefem Rady Nadzorczej Polskiej Miedzi. I razem z Wieczerzakiem, ówczesnym prezesem PZU Życie, inwestował państwowe pieniądze w prywatną Telewizję Familijną.
O co więc w tym wszystkim chodzi? Pewnie o pieniądze. Parę tygodni temu “Polityka” opisała działania Ministerstwa Skarbu, prowadzone przez Grzegorza Wieczerzaka, zmierzające do opanowania, także przy udziale PZU Życie, NFI. “Narodowe Fundusze Inwestycyjne staną się funduszami partyjnymi” – przestrzegała. Operacja częściowo się powiodła, ministerstwo opanowało jeden z NFI, co dało szansę stworzenia finansowych przyczółków prawicy.
AWS – nikt w to nie wątpi – szykuje się już do przejścia do opozycji, wielki więc czas, by zadbać o środki finansowe, które ten czas pozwolą przetrwać. I Narodowe Fundusze Inwestycyjne, i PZU, a zwłaszcza PZU Życie, to firmy, które mogą zapewnić dziesiątki, setki stanowisk. Mogą dać też potrzebne fundusze na kampanie wyborcze czy partyjne potrzeby. Wieczerzak, człowiek, który potrafi coś takiego załatwić, to jest ktoś. A on, wiceprzewodniczący małopolskiego SKL, też już to wie.

 

Wydanie: 2000, 45/2000

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy