Wojsko kontra anarchia

Wojsko kontra anarchia

Polemika z tekstem w „Uważam Rze” o Terenowych Grupach Operacyjnych Trzydzieści lat temu, 26 października 1981 r., z polecenia ówczesnego premiera Wojciecha Jaruzelskiego ruszyły w Polskę do gmin i miast-gmin Terenowe Grupy Operacyjne złożone z kilku żołnierzy zawodowych. Redakcja „Uważam Rze” przypomniała to wydarzenie w nr. 32, w artykule „Wojsko kontra kryzys”. Jego autor do obszernie cytowanych fragmentów meldunków dopisywał swój komentarz. Ponieważ myli się i pozwala sobie na obraźliwe dla wojskowych insynuacje, jak to mają w zwyczaju historycy z IPN, chciałem przedstawić czytelnikom moją interpretację tej ingerencji sił zbrojnych w życie instytucji i organizacji cywilnych. Niestety, redaktorzy „Uważam Rze” zbyli moją propozycję milczeniem, co tydzień za to publikują kolejne brednie na podobne tematy. Mogę powiedzieć, że byłem przy tym, jako oficer doradca pełniłem wówczas służbę w gabinecie ministra obrony narodowej. Pominę z konieczności omówienie sytuacji społeczno-politycznej i gospodarczej w państwie, chociaż ma ona kluczowe znaczenie dla tego tematu. Wiadomo, że od ponad roku trwał konflikt społeczny, jego eskalacja przybrała na sile po zjeździe „Solidarności” we wrześniu, ze wszystkimi dramatycznymi skutkami dla gospodarki i zaopatrzenia ludności, zwłaszcza na zimę. I we władzach państwowych, i w kierownictwie opozycyjnych związkowców zdawano sobie sprawę, że musi nastąpić jakieś przesilenie czy radykalne rozwiązanie tego stanu. Nie tylko wojskowi wiedzą, że mądre decyzje poprzedza dobre rozpoznanie oraz że trzeba być blisko ludzi i ich spraw, jeśli chce się uniknąć „błędów i wypaczeń” poprzedników (mam na myśli rządzące wcześniej ekipy PZPR). Z napływających meldunków wynikało, że oficerów przyjęto życzliwie i z nadzieją, iż „zaprowadzą porządek”. Ludność wiejska i małomiasteczkowa odczuwała dolegliwie skutki dezorganizacji państwa, braki w zaopatrzeniu, bezkarność biurokracji, korupcję i inne systemowe właściwości gospodarki niedoborów. W drugim etapie, 13 listopada 1981 r., wyjechały na rekonesans do 500 wytypowanych zakładów pracy wojskowe grupy operacyjno-kontrolne (ok. 200 grup kadry zawodowej i żołnierzy służby zasadniczej, którym właśnie przesunięto termin przejścia do rezerwy). Ich sprawozdania uzupełniły opis stanu gospodarki państwowej i nastrojów ludności. Pokazały dezorganizację produkcji w przedsiębiorstwach, braki surowców, nierytmiczność dostaw kooperacyjnych, bezwład zarządzania, no i dyrekcje sparaliżowane strajkami (kilkadziesiąt miesięcznie). Zebrane informacje analizowano w Komitecie Obrony Kraju oraz w Sztabie Generalnym i z odpowiednimi wnioskami przedkładano gen. Jaruzelskiemu, a potem do wiadomości zainteresowanym ministrom i wojewodom. Wyniki kontroli były zatrważające, pokazywały państwo w stanie anarchii. Oczywiście, należało brać pod uwagę, że tego rodzaju sprawdziany mogą zniekształcać rzeczywistość przez to, że są nastawione na wyciąganie ułomności i tępienie zła, wychwytują zjawiska negatywne, żeby im zapobiec w przyszłości. Dla jasności sytuacji zaraz po powrocie Terenowych Grup Operacyjnych do macierzystych jednostek (20 listopada) wyekspediowano w teren (25 listopada) – do większych miast i wszystkich miast wojewódzkich – miejskie grupy operacyjne w składzie 7-14 żołnierzy. W ten sposób uruchomiono bezpośredni strumień informacji, stały kontakt ze społeczeństwem z ominięciem szczebli pośrednich, a więc bez możliwych deformacji przez biurokrację. Dane te w zestawieniu z informacjami urzędowymi i oficjalną sprawozdawczością pozwalały dojść do obiektywnego stanu rzeczy. Na wszystkich trzech etapach wprowadzania grup operacyjnych (gminnych, zakładowych i wielkomiejskich) aktywność wojska miała wieloraki charakter, przede wszystkim była to działalność interwencyjna i kontrolna. Pomagano ludziom rozwiązywać problemy, zdawałoby się, dotąd nie do pokonania. W ostatnim etapie, na początku grudnia, powstały resortowe grupy operacyjne, które zajęły się nadzorem bezpośrednim nad realizacją zadań ustalonych przez naczelne organy polityczne i państwowe. Kiedy 13 grudnia 1981 r. stan nadzwyczajny – zwany wojennym (innego w konstytucji nie przewidziano) – stał się faktem, w miejsce grup operacyjnych wprowadzono komisarzy-pełnomocników Komitetu Obrony Kraju. Często zostawali nimi dotychczasowi dowódcy grup, co ułatwiało pracę z uwagi na wcześniejsze kontakty z samorządem robotniczym, lokalną władzą i działaczami politycznymi. Ogółem, na wszystkich szczeblach (w ministerstwach i urzędach centralnych, w województwach, miastach i gminach oraz w zakładach pracy) działało ponad 2 tys. komisarzy oraz 5 tys. żołnierzy zawodowych i służby zasadniczej. Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego miała pełny obraz polskich realiów, zwłaszcza gminnych: niegospodarności, marnotrawstwa, niekompetencji, arogancji, nadużywania stanowisk dla korzyści osobistych, korupcji itp.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 42/2011

Kategorie: Historia