Wolność w Zakopanem

Wolność w Zakopanem

Złośliwi mówią, że zamiast sylwestra marzeń będziemy mieli sylwestra zakażeń

Krótkie listopadowe dni nie zatrzymały spragnionych gór turystów. Mimo późnej jesieni szlaki, restauracje i hotele pełne były gości. Dopiero pierwszy weekend grudnia okazał się dużo spokojniejszy.

Spadł śnieg, przyszedł silny wiatr i TOPR ogłosił drugi stopień zagrożenia lawinowego w Tatrach. Krupówki wypełniły się zakopiańczykami, ludzie się znają i pozdrawiają z uśmiechem, czasem zatrzymują, żeby porozmawiać. – Każdy już wie, jakie ten drugi ma poglądy, są to poglądy wykluczające się zupełnie, a mimo to jakoś nie widzę, żeby naruszało to dobre, no, powiedzmy, poprawne relacje – zauważa dziewczyna, która pod Giewont przeprowadziła się rok temu.

A frontów walki jest wiele. Jeden ogniskuje się wokół szczepionek. – Ja się nie zaszczepiłem, bo nie lubię, jak ktoś mnie do czegoś zmusza – ogłasza wszem wobec mężczyzna wykształcony, pracujący w państwowej instytucji. Po chwili dodaje: – Nawet jakbym był chory, to nie stwarzam zagrożenia, bo już nikt do nas nie przychodzi.

Inną frakcję stanowią osoby przekonane, że wrogie siły ukrywają przed nami prawdę o szkodliwości szczepień. Zdarzają się także apele do sumienia zaszczepionego: – 2% osób umiera od przyjęcia szczepionki, a pan mówi, że dobrze się szczepić. Czy jest pan gotów ponieść odpowiedzialność za śmierć tych ludzi? – pyta pani Maria, miłośniczka wysokogórskich wycieczek z przewodnikiem. Nie wyjaśnia, skąd wzięła te śmiertelne procenty, a ja usiłuję policzyć, ilu moich zaszczepionych znajomych musiałoby umrzeć, gdyby ta statystyka była prawdziwa.

Na pytanie o szczepionki inaczej reagują przedstawiciele służby zdrowia: – Chorują wszyscy, zaszczepieni i niezaszczepieni, to fakt, ale faktem jest też, że najczęściej umierają ci niezaszczepieni. Z osób hospitalizowanych ze względu na covid, czyli tych, które chorobę przechodzą ciężko, ok. 95% to osoby niezaszczepione – informuje Jan Zuber, lekarz pracujący na oddziale covidowym zakopiańskiego szpitala.

– Krążą różne anegdoty o zażartych antyszczepionkowcach, którzy, umierając, mówili, że szczepienia są niepotrzebne, bo covid to fikcja wymyślona przez wielkie korporacje lub przez ruski wywiad – opowiada ratownik medyczny. Jan Zuber mówi co innego: – Większość chorujących na covid tłumaczy się, że nie miała czasu na szczepienie.

Wersję Zubera potwierdza opublikowany w „Tygodniku Podhalańskim” wywiad z Jerzym Toczkiem, koordynatorem ds. szczepień w powiecie tatrzańskim. Dopiero teraz, po sezonie letnim, coraz więcej osób zgłasza się do zaszczepienia pierwszą dawką.

Na początku grudnia na Podhalu liczba zaszczepionych nie przekroczyła 50%, dokładniej: Zakopane – 47,4% zaszczepionych, gmina Kościelisko – 32,7%, Bukowina Tatrzańska – 31,4%, a gmina Poronin – 29,4%. Za tą statystyką idzie przeciążenie lokalnych szpitali. W Zakopanem ze względu na powiększanie liczby miejsc dla pacjentów covidowych zamknięto oddział ginekologiczny. Zagadnięta o to pielęgniarka przyznaje: – Tak, szkoda, bo nasz oddział był zaraz po remoncie. Teraz budują tam ścianki działowe. To samo zrobili rok temu z ortopedią, nawet nie wypełnili tych miejsc chorymi, ale musieli najpierw zbudować te ścianki, a potem je rozebrać.

– Mamy już doświadczenie i jesteśmy dobrze zorganizowani, żeby radzić sobie z kolejną falą wirusa, problem jednak w tym, że brakuje miejsc dla pacjentów niecovidowych, w okolicznych szpitalach również tych miejsc nie ma, a sezon dopiero się zbliża. Tak, uważam, że ewentualne restrykcje bardzo by pomogły w ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa – Jan Zuber wygłasza tezę bolesną dla większości mieszkańców Podhala.

Ludzie żyjący z turystyki o restrykcjach nawet nie chcą myśleć. – Dla nas nowy lockdown oznacza bankructwo, bo kolejnej zimy bez zarobków już nie wytrzymamy – powtarzają przewodnicy, instruktorzy jazdy na nartach, właściciele pensjonatów i hoteli. Biedni i bogaci. Wszyscy liczą, że następnego lockdownu nie będzie, zabrali się do pracy i szykują do zbliżającego się sezonu.

Budujący scenę robotnicy bluzgają głośno, bo jeden z podniesionych przez dźwig elementów nie chce trafić na swoje miejsce. Inni w milczeniu rozładowują dziesiątki metalowych barierek mających pomóc w zachowaniu bezpieczeństwa. To nie prywatna inicjatywa, tylko przygotowania do kolejnej edycji państwowego sylwestra. – Widziałem dzisiaj, że koło dworca po czterech miesiącach przygotowań leją asfalt w zamarznięte błoto, a potem jadę ulicą Kościuszki i widzę, że budują scenę. Od razu zrozumiałem, że disco polo wraca w Tatry – śmieje się spotkany na Krupówkach zakopiańczyk. I chociaż złośliwi mówią, że w Zakopanem zamiast sylwestra marzeń będziemy mieli sylwestra zakażeń, to kolejne przypadki zachorowań na covid zbywane są milczeniem. Gdyby nie głos medyków niespodzianie poparty wyznaniem ciężko przechodzącego covid słynnego z wolnościowych wypowiedzi zakopiańskiego taksówkarza Gerarda Wolskiego, można by pomyśleć, że nie ma kolejnej fali epidemii.

Optymistycznie przygotowano nowe oferty i cenniki. 55 minut nauki jazdy na nartach będzie kosztowało od 115 zł w szkole narciarskiej na Kaniówce do 160 zł w szkole Strama pod Nosalem (Zakopane). Miłośnik białego szaleństwa zwykle musi jeszcze uwzględnić koszt wypożyczenia nart oraz koszt karnetu, ale to już nie są duże kwoty. Za całodzienny karnet w Białce zapłacimy od 110 do 140 zł, cena jest zależna od momentu w sezonie i od posiadania ewentualnych zniżek, można też będzie nabyć „karnet promocyjny po 16.00” w przedziale cenowym 80-110 zł; Nosal jest tańszy – 75 zł za dzień. Natomiast Polskie Koleje Linowe oferują narciarzom bilet sezonowy za 1000 zł (normalny), trzeba jednak pamiętać, że mając już ten karnet, i tak trzeba za każdym razem dopłacać 35 zł, by wjechać na Kasprowy.

Wielkie poruszenie wywołały doniesienia o masowym anulowaniu rezerwacji sylwestrowych. Pojawiała się nawet sugestia, że to odpowiedzialni turyści postanowili zbojkotować rejon kraju, gdzie ludzie nie chcą się szczepić, nosić maseczek ani w ogóle stosować do rządowych restrykcji. Nic jednak na to nie wskazuje. – Od wybuchu epidemii odwiedzających Tatry turystów jest więcej. Polacy nie chcą się szczepić, przez to nie mogą podróżować za granicę, przyjeżdżają więc do Zakopanego, gdzie nikt od nich niczego nie wymaga. Sklepy i restauracje są otwarte dla wszystkich, maseczek nie trzeba nosić, wyjątkiem może być kolejka na Kasprowy, tam maseczki są wymagane. Za to mimo epidemii już w lecie zwiększono liczbę osób jednorazowo wchodzących do wagonika – opowiada jeden z przewodników tatrzańskich.

2 grudnia sprawdzam dostępność miejsc noclegowych pod Giewontem w terminie od 30 grudnia do 2 stycznia. Nie znajduję wolnego domku, za to w centrum Zakopanego w jednym z hoteli wciąż jeszcze mogę wynająć pokój – 3306 zł za trzy noce dla dwóch osób i jest to jedna z tańszych ofert, najdroższa dostępna to ponad 14 tys. za trzy noce dla pary (apartament z kuchnią, salonem i antresolą, ekskluzywność tego miejsca podkreślają kanapa ze skaju i okleina granitopodobna w łazience). Tym sposobem podtatrzański kurort w okresie sylwestrowym prześcignął cenowo ośrodki alpejskie. Tam jednak wstęp do hoteli tylko ze szczepionką, a tu według najnowszych obostrzeń 30% gości może być niezaszczepionych. Tam naturalny śnieg i konieczność zmagania się ze sprzętem narciarskim, tu impreza na 30 tys. osób, zaproszone na sylwestra gwiazdy i wpadające w ucho proste melodie.

Zakopiańską wolność dostrzegli Słowacy, po Krupówkach spacerują słowackie rodziny z dziećmi i robią przedświąteczne zakupy. U nich zamknięte szkoły, restauracje i niektóre sklepy, do tego zakaz przemieszczania się między województwami w ciągu dnia. Schroniska w Tatrach pozamykane, w Starym Smokowcu pustki, żadnych turystów. Hubert Jarzębowski, przewodnik tatrzański i absolwent filologii słowackiej, zawsze uważnie obserwujący sytuację u naszych południowych sąsiadów, pisze: „Niech przykład Słowaków, którzy sami o sobie mówią holubici narod, czyli naród o gołębim sercu, będzie przestrogą, co się może wydarzyć, jeśli społeczeństwo jest zbyt grzeczne i posłuszne”.

– Nie możemy przewidzieć przyszłości, ale idea wprowadzonego u nas przedświątecznego lockdownu jest taka, żeby powstrzymać rozprzestrzeniającą się epidemię teraz, a potem, kiedy już zacznie się sezon, móc normalnie funkcjonować – mówi Peter Svätojánski, przewodnik górski, ratownik Horskiej Služby (słowacki odpowiednik TOPR). – I widzisz, zawsze to my mieliśmy nadmiar polskich turystów, a teraz jest odwrotnie. U nas ani jednego Polaka, za to Krupówki mówią po słowacku – żartuje. – No i w naszych gazetach o tej waszej złotej wolności bardzo dużo piszą.

A gdzie kończy się zakopiańska wolność? Możesz kwestionować realność covidu, nie szczepić się i nie nosić maseczki, możesz też się obnosić ze swoim covidowym paszportem i strachem przed chorobą i nie zostaniesz wykluczony z lokalnej społeczności. Jeszcze zbiórka rzeczy dla uchodźców jest tolerowana, choć z bólem i mądrościami w mediach społecznościowych, ale widok dwóch ciemnowłosych i śniadych dziewczyn trzymających się za ręce w centrum miasteczka przekracza wytrzymałość spacerującego Krupówkami mężczyzny. – Zaczął na nas krzyczeć, ale i tak nic nie rozumiałyśmy, no, poza tym, że jest wrogo nastawiony. Od tego czasu nie trzymamy się za ręce w Zakopanem – mówi przybyła z Argentyny Florencia.

Fot. Forum

Wydanie: 2021, 51/2021

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy