Wolty pani Anders

Wolty pani Anders

Starsza pani, a ekwilibrystka. Można by nawet podziwiać wolty pani Anny Marii Anders, gdyby nie cmentarne okoliczności występów. Bez większego ryzyka można założyć, że gdyby nie jej ojciec, gen. Władysław Anders, nie miałaby żadnych szans, by zaistnieć publicznie. Być sekretarzem stanu, pełnomocnikiem premiera, przewodniczącą Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Nie ta głowa i nie te umiejętności. Skoro więc wszystko zawdzięcza się sławnemu ojcu, to przyzwoicie byłoby pamiętać, co mówił. A gen. Anders uważał, że decyzja o wywołaniu powstania warszawskiego była zbrodnią, największym nieszczęściem. Mówił, że generałowie, którzy ją podjęli, powinni trafić pod sąd. Córka w czasie obchodów rocznicy powstania nawet nie zająknęła się w tej sprawie. No cóż, dla niej dziś najważniejszy jest prezes Kaczyński. Który w 2013 r. twierdził: „Mówienie o zbrodni to rojenia ludzi, którzy byli na zewnątrz i mieli z tego powodu kompleksy, bo ich los był nieporównywalnie lepszy od tych, którzy byli pod okupacją”. Dodał też, że w przypadku Andersa „trzeba pamiętać o sile tradycji ugodowej wobec Rosji”, bo przed 1918 r. był on oficerem w carskim wojsku.
Jaka Anna Maria Anders jest, każdy widzi. Ale nazwiska i ojca zwyczajnie żal.

Wydanie: 2016, 33/2016

Kategorie: Przebłyski

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy