Wspólny język szansą zintegrowania Europy

Wspólny język szansą zintegrowania Europy

Po długich staraniach Polskiego Stowarzyszenia-Europa-Demokracja-Esperanto, przy bardzo efektywnym wsparciu przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu Wspierania Języka Esperanto –senatora Edmunda Wittbrodta, 31 października 2014 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska, zatwierdziła wpisanie języka esperanto jako nośnika kultury esperanckiej na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego Polski.

Niech ten wpis zachęci Polaków, aby docenili nasz autentyczny skarb narodowy, upowszechniali go, tak, by w niedługim czasie stał się językiem powszechnym, ułatwiającym współżycie z sobą wszystkich narodów.

Wpis ten powinien zakończyć dotychczasowy lekceważący stosunek Polaków do języka esperanto i jego idei zbliżenia do siebie ludzkości świata.

Esperanto w Polsce się narodziło i wielka szkoda, że polskie społeczeństwo, a zwłaszcza młodzież, tak mało o nim wie.

Wiadomość o wpisie języka esperanto na polską listę dziedzictwa kulturowego poruszyła wiele światłych umysłów Europy i świata. Wielu znakomitych europejskich esperantystów sugeruje, aby śladem polskiej decyzji język esperanto wpisać na europejską listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego oraz na światową listę UNESCO.

We współczesnym, dynamicznie rozwijającym się świecie o silnych tendencjach integracyjnych, zwłaszcza w Europie, wciąż mamy nierozwiązany problem językowy. Żadna organizacja międzynarodowa nie może sprawnie funkcjonować, jeśli nie ma jednego wspólnego języka. Dla tego wątpliwym jest, aby UE mogła sprawnie funkcjonować z 24 równorzędnymi językami roboczymi z dominującym językiem angielskim.

Powszechnie wiadomo, że tylko nieliczni mają talent opanowywania języków obcych. Zdecydowana większość ludzi ma problemy z opanowaniem nawet jednego języka. Czy zatem nie za utopijną można uznać Rezolucję Parlamentu Europejskiego z 24 marca 2009 r. w sprawie wielojęzyczności zobowiązującą wszystkich Europejczyków do uczenia się przez całe życie języków europejskich, aby mogli się ze sobą porozumiewać. Czy jako poważne można traktować dążenia do integracji narodów europejskich, jeśli nieustannie obstawać się będzie przy nierealistycznych dążeniach, aby wspólnym językiem europejskim był bardzo trudny o złej kolonialnej sławie, język angielski? Jak jest to nierealne, łatwo policzyć.

Lingwiści oceniają, że na średnie opanowanie języka angielskiego należy poświęcić minimum 2000 godzin lekcyjnych, a roczny cykl nauki w szkołach trwa około 40 tygodni. Aby młodzież mogła go opanować co najmniej w stopniu dostatecznym, powinna się go uczyć przez 10 lat po pięć godzin tygodniowo. Nasz system oświaty tego nie zapewnia, a zatem już od samego początku jest to założenie nierealne. Dla uzyskania porównywalnego poziom w nauczaniu języka esperanto wystarczy tylko 200 godzin lekcyjnych.

W przeprowadzonym 1 kwietnia 2004 r. w Parlamencie Europejskim głosowaniu za esperantem, jako wspólnym dla Europy językiem, opowiedziało się aż 43 % europosłów, natomiast za językiem angielskim zaledwie niecałe 9 %. Także w sondażu przeprowadzonym przez austriacki www.derStandard.at/politik za wspólnym dla Europy językiem opowiedziało się aż 66,2 % Austriaków, a za angielskim zaledwie 11 %.

Zbyt łatwo ulegamy mitowi, że język angielski już dominuje w świecie. Tym językiem posługują się wyłącznie elity polityczne, zainteresowane sprawowaniem monopolu porozumiewania się w świecie. Język angielski nie był i nigdy nie będzie językiem powszechnego porozumiewania się z sobą ludzi całej Europy i świata, głównie dla tego, że jest językiem uzależniającym inne narody.

Badania znajomości języków obcych przeprowadzone w sześciu krajach zachodnioeuropejskich wykazały, że zaledwie 7% ludności poprawnie zrozumiała średnio trudny tekst w języku angielskim. Wg firmy Boening11 % wypadków samolotowych spowodowanych jest niezrozumieniem przez pilotów komunikatów wieży kontrolnej.

Jest znamiennym, że założyciel Interpolu, organizacji zrzeszającej policjantów całego świata IPA (International Police Asociation), brytyjski policjant Arthur Troop, uznał za właściwe zamieścić w emblemacie tej policji jej dewizę postępowania właśnie w języku esperanto, która brzmi: „Servo per amikeco” (Służba przez przyjaźń).

W ocenie lingwistów esperanto jest językiem niemal dziesięciokrotnie łatwiejszym od wszystkich innych języków, ładniejszym od włoskiego, bardziej eleganckim od francuskiego i precyzyjniejszym od niemieckiego.

Języki narodowe są niezaprzeczalnym gwarantem tożsamości narodowej. Jeśli przyjmiemy, że autentyczną integrację narodów europejskich może zapewnić tylko wspólny język, to za utopię uznać należy, aby takim językiem był któryś z języków narodowych. Wspólny język musi być łatwy i neutralny. Dopiero on stworzy warunki silnego ekonomicznego i ludzkiego zintegrowania Europy, wymiany idei i nowatorskich pomysłów, a także rozwinięcia partnerskich gospodarczych i naukowych kontaktów w świecie. Posiadanie jednego, wspólnego języka w Unii Europejskiej jest na pewno ważniejsze niż posiadanie wspólnej waluty, flagi czy hymnu.
Czyż nie jest paradoksem, że istniejący już od 128 lat neutralny, międzynarodowy język esperanto, nie może doczekać się powszechnego zastosowania?

Jako przykład rozwiązania problemu językowego posłużyć może Indonezja. Kiedyś naród ten posługiwał się 700 językami. Lingwiści opracowali język wspólny dla tego narodu, którym po 10 latach nauki dzisiaj wszyscy doskonale się porozumiewają.

Gdyby dzisiaj Unia Europejska podjęła decyzję, że wspólnym językiem będzie esperanto, wkrótce uczyniłaby to również ONZ, a także cały świat. Nie możemy, więc zwlekać, bo jutro może być za późno. Przy dzisiejszych możliwościach technologicznych wprowadzenie do programów szkolnych obok języków narodowych także i esperanto, jako przedmiotu obowiązkowego, może być zadaniem stosunkowo prostym i łatwym.

Propedeutycy udowodnili, że znajomość języka esperanto, zwłaszcza przez jego wyjątkowo prostą i logiczną gramatykę, znacznie ułatwia opanowywanie innych języków. Zatem jeśli komuś naprawdę zależy na szybkim opanowaniu jakiegoś języka obcego, jego nauczanie powinien rozpocząć od wcześniejszego opanowania języka esperanto.

Wybitny polski filozof – prof. Tadeusz Kotarbiński mówił, że: „esperanto jest najgenialniejszym połączeniem logiki i prostoty”, a językoznawca, prof. Zenon Klemensiewicz, że: „esperanto jest dorobkiem kultury polskiej”. Czy godzi się, aby opinie tak wybitnych osobistości o języku esperanto były przez Polaków niedoceniane i lekceważone?

Wydanie:

Kategorie: Od czytelników

Komentarze

  1. Józef Brzozowski Żory
    Józef Brzozowski Żory 27 stycznia, 2015, 13:01

    Popieram wspólny język we wspólnej Europie.

    Uważam że wspólnym językiem Europy nie powinien być żaden język narodowy, nie niemiecki, nie angielski.
    W narodzie polskim jest jeszcze pamięć germanizacji i rusyfikacji, teraz chcą nas za londyńskie pieniądze zanglicyzować!

    Esperanto lub współczesna łacina to jest to co jest potrzebne współczesnej Europie.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • angielski
      angielski 26 stycznia, 2016, 12:33

      Zgadzam się z przedmówcami. Esperanto to ważne osiągnięcie, ale to jednak sztuczny i martwy język. Nie sądzę, by miał szansę „przebicia się”

      Odpowiedz na ten komentarz
      • Jerzy Wałaszek
        Jerzy Wałaszek 16 kwietnia, 2016, 11:36

        Dlaczego tak łatwo żongluje się pojęciami „sztuczny” i „martwy”. Esperanto nie jest już sztuczne. Minęło 120 lat od jego powstania. Słownictwo rozwinęło się z początkowych 1000 słów do setek tysięcy. Powstały nowe reguły, zwroty. W esperanto pisze się wiersze, piosenki, artykuły, powieści. Odbywają się kongresy. Istnieją ludzie, którzy mówią tym językiem od urodzenia. Tak wygląda język „sztuczny” i „martwy”. Wystarczy odrobina chęci, aby się o tym wszystkim dowiedzieć.

        Odpowiedz na ten komentarz
  2. Lucy
    Lucy 12 lutego, 2015, 19:25

    Nie takie proste. Cala nauka posluguje sie angielskim. Nie wyobrazam sobie aby pisac w jezyku martwym – esperanto. Dawniej łączyła łacina – dzis tez jezyk martwy.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Jerzy Wałaszek
      Jerzy Wałaszek 16 kwietnia, 2016, 11:33

      Esperanto jest równie żywe, jak każdy inny współczesny język. Cała nauka nie posługuje się angielskim. Artykuły pisze się również po japońsku, chińsku, francusku, itp. Pisanie ich po esperancku jest 10 razy łatwiejsze od wersji anglojęzycznych. Nie wiem nad czym się tu zastanawiać? Pranie mózgów robi swoje.

      Odpowiedz na ten komentarz
  3. oldskarabeusz
    oldskarabeusz 8 marca, 2015, 12:57

    Interlingua – prosty, także sztuczny, ale naturalny język łatwiejszy do nauki od Esperanto, więc najłatwiejsza do wprowadzenia, nie ma znaków diakrytycznych, więc także prosta pisownia

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Jerzy Wałaszek
      Jerzy Wałaszek 16 kwietnia, 2016, 11:29

      Interlingua jest kilkakrotnie trudniejszy do opanowania od esperanto. Nie szerzmy niesprawdzonych mitów. Brak znaków z ogonkami, czy daszkami, nie stanowi o jakości języka. Znaki takie posiada większość języków europejskich – czy zatem są gorsze od tych, które tych znaków nie posiadają? Pisowni esperanckiej uczymy się w 30 minut (mi to zajęło 5!). Pisowni angielskiej do dzisiaj nie znam dobrze, po 30 latach stosowania potrafię zapomnieć, jak się co pisze.

      Odpowiedz na ten komentarz
  4. ewa
    ewa 28 stycznia, 2016, 10:23

    Drodzy Państwo, język esperanto jest sztucznym językiem, bo w całości został wymyślony przez doktora Ludwika Zamenhofa. Natomiast twierdzenie, że jest to język martwy dowodzi niestety niewiedzy piszących. Jest coś takiego, jak Akademio de Esperanto, które czuwa m. in. nad rozwojem esperanta. W tym języku cały czas powstają nowe słowa zgodnie z zasadami gramatycznymi i słowotwórczymi tego języka. Martwym językiem jest natomiast lacina, bo nikt już nie tworzy nowych słów. Proszę nie mylić pojęć.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Jerzy Wałaszek
      Jerzy Wałaszek 16 kwietnia, 2016, 11:41

      Małe sprostowanie: Zamenhof był jedynie inicjatorem esperanto. Wprowadził początkowe reguły oraz wstępny zasób słów (około 1000 rdzeni). Dzisiejsze esperanto to efekt używania tego języka przez międzynarodową społeczność esperantystów. Słownictwo zostało poszerzone (do 15000 rdzeni, zatem 15 razy tyle, co dał Zamenhof). Niektóre słowa wypadły już z użycia, jak w innych językach naturalnych. Pojawiły się nowe sposoby wyrażania się. Sami lingwiści przyznają, że esperanto jest już językiem naturalnym, wyróżnia je jedynie regularność gramatyki i słowotwórstwa, czyli coś, o czym uczący się innych języków mogą tylko pomarzyć.

      Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy