Wszyscy przyjaciele Sowy

Wszyscy przyjaciele Sowy

Okazuje się, że premier Morawiecki też jadał u Sowy i Przyjaciół. Ujawnione ostatnio fakty przypominają również, że dzisiejszy premier i moralista, zachwycający się na jarmarkach twarogiem, przepadający za ludycznością, kiedyś lubił sobie dobrze podjeść wykwintnych potraw i popić je nie maślanką, ale niezłymi trunkami. Jedynie słownictwo premiera utrwalone na taśmach, wielokrotnie okraszane ulicznym k… jest świadectwem jego ówczesnego już przywiązania do ludu. Co gorsza, przy tej okazji przypomniano, że dzisiejszy premier, kolejny delfin PiS, kręcił się w kręgu przyjaciół z PO i w ich towarzystwie biesiadował! Teraz stało się już jasne, dlaczego PO nie budowała dróg: piła z Morawieckim!

Jeśli zeznania kelnerów nagrywaczy są prawdziwe, premier będzie miał jeszcze poważniejszy problem. Będzie musiał się wytłumaczyć, dlaczego chciał kupować nieruchomości lub brać kredyty na „słupy”. Będzie musiał – jeśli nie teraz, to kiedyś. Ale na pewno będzie musiał. Zarzuty są zbyt poważne, by można było ich nie wyjaśnić. Dlaczego wątek ten uszedł uwadze prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie nagrań? Wszak dzisiejsze „rewelacje” pochodzą z akt prokuratorskich czy sądowych sprawy Falenty i kelnerów! Przecież prokuratura, znając te fakty, miała obowiązek je sprawdzić. Dlaczego tego nie zrobiono? Celowo? Przez niechlujstwo lub lenistwo? Może ktoś w prokuraturze nie dopełnił obowiązku albo przekroczył uprawnienia? To też wymaga zbadania. Jeśli nie teraz, to kiedyś.

A to, że sprawa jest poważna, potwierdza fakt, że zabrał głos sam pan prezydent Duda. Prezydent próbuje ją bagatelizować. Mówi językiem Ewangelii („Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem”). Już to zasługuje na uwagę. Po pierwsze, nawet jeśli prezydent próbuje sprawę zbagatelizować, a jednak zabrał na jej temat głos, nie jest ona bez znaczenia. Po drugie, jakieś „grzechy” premiera sprzed kilku lat jednak dostrzegł i chodziło chyba nie tylko o daleki od mowy inteligenta język z wyrazistym przerywnikiem na k… Po trzecie, rodzi się pytanie, czy to łatwe, ewangeliczne grzechów odpuszczanie dotyczy tylko swoich, czy wedle pana prezydenta ma szerszy zasięg. Jak się ma np. do ustawy „dezubekizacyjnej” i krzywdzenia zasłużonych oficerów służb III RP za to, że kiedyś, przed przeszło 30 laty, zaczynali służbę w organach PRL?

Dziennikarze Onetu ujawnili ten dotyczący premiera fragment akt teraz. Pojawia się kolejne pytanie: przypadkiem? Czy może ktoś im to podpowiedział, mówiąc, czego i gdzie mają szukać? Ujawnili to, co Ziobrowa prokuratura od dawna wiedziała. Ziobro nie wiedział? Nie wierzę. Nie chciał tego ujawnić czy wolał sam tego nie robić? Zręczniej dla niego, kiedy ujawnili to i nagłośnili dziennikarze? A więc przypadek czy kolejny etap rozgrywki Ziobro kontra Morawiecki?

Ale sprawą znacznie poważniejszą, wymagającą pilnego wyjaśnienia jest co innego. Jak to możliwe, że nielegalne nagrania z knajpy wciąż mają wpływ na polską politykę? Jak to możliwe, że mimo prawomocnego skazania osób, które zlecały lub wykonywały nagrania, organy ścigania nie dysponują wszystkimi taśmami, że nowe nagrania wciąż jeszcze się ukazują to tu, to tam. Może przypadkiem, a może niekoniecznie przypadkiem.

Świadczy to albo o kompletnej indolencji naszych służb policyjnych i specjalnych, albo przeciwnie – o tym, że toczą one jakąś grę, sterując zza kulis polską polityką, lub po prostu uczestniczą w rozgrywkach wewnątrz obozu władzy. Jedno i drugie jest w najwyższym stopniu niebezpieczne dla państwa. Teoretycznie jest także możliwość trzecia, jeszcze gorsza. Nasze służby są wodzone za nos przez jakąś obcą służbę.

Ten absurdalny z pozoru pogląd traci nieco absurdalności, jeśli zważyć, że w tle afery jest handel rosyjskim węglem.

Jeśli rządzący nie palą się do wyjaśnienia tego problemu, tym bardziej jego wyjaśnienia powinna się domagać opozycja. Powinni też domagać się dziennikarze.

Na razie domagają się w sposób, delikatnie mówiąc, dość umiarkowany.

Wydanie: 2018, 41/2018

Kategorie: Felietony, Jan Widacki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy