Wybór Putina: rządzić czy panować

Wybór Putina: rządzić czy panować

Gdyby w Rosji dokonano zmiany konstytucji przenoszącej centrum władzy z Kremla do parlamentu, byłby to wielki krok na drodze do demokratyzacji

Objęcie przez Władimira Putina urzędu premiera, któremu towarzyszyłaby zmiana konstytucji przenosząca główny ośrodek władzy z prezydenta na parlament, zdecydowanie umocniłoby rosyjską demokrację.
12 września Putin wymienił premiera – mało znanego Michaiła Fradkowa zastąpił prawie nikomu nieznany Wiktor Zubkow. Za panowania Putina szef rządu stał się postacią znacznie mniej ważną niż za czasów jego poprzednika – Borysa Jelcyna. Najmniej znanym premierem mianowanym przez Jelcyna był… Władimir Putin. Kierował rządem kilka miesięcy – do 31 grudnia 1991 r., gdy Jelcyn zrzekł się urzędu i – zgodnie z konstytucją – premier przejął obowiązki szefa państwa. W wyborach prezydenckich w marcu 2000 r. Putin uzyskał 52,9% głosów, a cztery lata później – 71,2%.
Putin nie zamierza rezygnować z kierowania krajem. Jednak ustawa zasadnicza nie pozwala mu na udział w wyborach prezydenckich 2 marca 2008 r. Najprostszym rozwiązaniem byłoby usunięcie jednego punktu z artykułu 81., który mówi: „Jedna i ta sama osoba nie może piastować urzędu Prezydenta Federacji Rosyjskiej dłużej niż dwie kadencje z rzędu”. Przyjęcie tej łatwej do przeprowadzenia zmiany byłoby zgodne z wolą większości obywateli, bo – według sondaży – Putin cieszy się 80-procentowym poparciem. Ale – przynajmniej na razie – to najprostsze rozwiązanie nie jest przez Kreml nagłaśniane.
Znacznie głośniej było słychać o przekazaniu władzy namaszczonemu następcy na jedną kadencję, a potem – o powrocie Putina w 2012 r. Jednak taki wariant niesie w sobie spory element ryzyka dla prezydenta. Nawet najbardziej lojalny dziś współpracownik Putina po zasmakowaniu władzy może wypowiedzieć mu posłuszeństwo. Namaszczony przez Jelcyna Putin zaraz po przejęciu władzy usunął z dworu część zauszników poprzednika, a jego samego skutecznie odizolował od wpływu na politykę. Obrzucanie błotem i niszczenie poprzedników tkwi głęboko w rosyjskiej tradycji.
W tej sytuacji Putinowi pozostaje poszukiwanie formalnego umocowania gwarantującego zachowanie władzy. 1 października, w czasie konwencji przedwyborczej partii władzy Jedna Rosja, Putin ogłosił, że wystartuje w jej barwach – jako numer jeden na liście – w grudniowych wyborach parlamentarnych i nie wykluczył, że zostanie premierem. Obwarował to dwoma warunkami: Jedna Rosja musi zwyciężyć w wyborach, a prezydentem musi zostać osoba, z którą mógłby współpracować – czyli wskazany przez niego pretendent. Zubkow – pozbawiony własnego zaplecza politycznego, wpływów, a także ambicji (nie było ich dotąd widać u 66-letniego premiera) – wydaje się kandydatem właściwym.
Skoro nic nie zapowiada, by Putin chciał zrezygnować z polityki i skupić się na wykładach na zagranicznych uczelniach, jeździe na nartach, walkach na macie oraz zabawie z psami, to wariant objęcia urzędu premiera wydaje się najlepszym z możliwych. Pod warunkiem że będzie mu towarzyszyła zmiana konstytucji.
Obecna ustawa zasadnicza jest wynikiem wielomiesięcznej konfrontacji między prezydentem Jelcynem a Radą Najwyższą, która została zakończona starciem zbrojnym w centrum Moskwy. Rozstrzygające okazały się tu czołgi przybyłe na odsiecz Jelcynowi. Zaraz po spacyfikowaniu parlamentu Kreml napisał projekt nowej konstytucji, formalnie przyjęty w czasie referendum w grudniu 1993 r. – dwa miesiące po salwach czołgów, w warunkach faktycznego stanu wyjątkowego. Zgodnie z powszechną opinią wyniki referendum zostały sfałszowane, co potwierdza fakt zniszczenia kart do głosowania przez Centralną Komisję Wyborczą. Niewykluczone, że sprzyjająca autorytaryzmowi obecna rosyjska ustawa zasadnicza jest – z prawnego punktu widzenia – nielegalna.
Rosyjska konstytucja – wyposażająca prezydenta w ogromne uprawnienia – sprzyjała uwiądowi parlamentaryzmu i degeneracji systemu partyjnego. Dysponujący wielotysięcznym aparatem prezydent nie rządzi, ale wręcz panuje: kontroluje rząd, administrację państwową, wymiar sprawiedliwości i media, steruje partiami politycznymi.
Gdyby z inicjatywy Putina w Rosji dokonano zmiany konstytucji przenoszącej centrum władzy z Kremla do parlamentu, byłby to wielki krok na drodze do demokratyzacji, odbudowy i rozwoju parlamentaryzmu, tworzenia autentycznych, a nie kreowanych odgórnie partii, rzeczywistego rozdziału władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej.
Podobne rozwiązanie wydaje się jednak mało realne. Na razie Putin chce przede wszystkim poprawić wynik wyborczy Jednej Rosji, by w nowym parlamencie (Dumie i Radzie Federacji) znaleźli się głównie lojalni wobec niego deputowani. Dopiero po grudniowych wyborach gospodarz Kremla zadecyduje o wariancie, który pozwoli mu na rządzenie Rosją po złożeniu urzędu.
Chyba że nowy parlament – działając w imieniu narodu – usunie zapis uniemożliwiający Putinowi udział w kolejnych wyborach. A prezydentowi nie pozostanie nic innego, niż spełnić wolę ludu…

 

Wydanie: 2007, 41/2007

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy