39/2013
Terroryści czy pozytywiści?
Bracia Muzułmanie to najlepiej zorganizowane egipskie stowarzyszenie i żadne represje nie są w stanie ich zniszczyć. Odegrali kluczową rolę w egipskiej rewolucji na początku 2011 r. Ich możliwości mobilizacyjne oraz polityczne miały niebagatelne znaczenie dla powodzenia masowego protestu uwieńczonego ustąpieniem prezydenta Hosniego Mubaraka. Potem sięgnęli po władzę. Jednak reprezentujący ich Muhammad Mursi prezydentem był tylko 12 miesięcy. Społeczeństwo zniecierpliwione sytuacją i próbami islamizacji państwa wypowiedziało im posłuszeństwo. Kim byli i są członkowie największego i najważniejszego ruchu społeczno-politycznego nad Nilem? Wojowniczymi terrorystami, pozytywistami, a może pragmatycznymi politykami i biznesmenami?
Katolicyzm topnieje, pogaństwo tężeje – rozmowa z prof. Zbigniewem Mikołejką
– Polski Kościół to Kościół wiejskich proboszczów, którzy awansowali na biskupów. Ważniejsze od refleksji intelektualnej są dla nich przepych, rytuał, atrybuty władzy. Mamy zalew pogańskich w istocie praktyk szerzonych przez duchownych katolickich. Przejście przez Bramę Rybę w Lednicy przypomina pogański ryt inicjacyjny, nie chrześcijaństwo, bo proste zmysłowe doznania nie mają niczego wspólnego z głębokim przeżywaniem wiary – mówi prof. Zbigniew Mikołejko, filozof i historyk religii. I dodaje: – Tak naprawdę katolicyzm jest religią mniejszości. Jedynie 40% Polaków przynajmniej raz w tygodniu bierze udział w mszy. Polacy coraz częściej ograniczają swoje kontakty z Kościołem do trzech rzeczy: chrzcin, ślubu i pochówku. Ks. Władysław Piwowarski, największy socjolog religii okresu powojennego, twierdził, że dwie trzecie katolików w Polsce to nieświadomi heretycy.
Czy mogli wrócić żywi?
Na pierwszy rzut oka raport komisji Polskiego Związku Alpinizmu, powołanej do zbadania przyczyn śmierci dwóch wspinaczy na Broad Peaku, brzmi miażdżąco dla Adama Bieleckiego. Pięciu sprawiedliwych stwierdziło, że to Bielecki w największym stopniu odpowiada za zerwanie integralności czteroosobowej grupy atakującej. O tragedii na Broad Peaku prawdopodobnie zadecydowało jednak to, co komisja zbagatelizowała: udział Tomasza Kowalskiego, który wcześniej nie był na 8 tys. m i nie było wiadomo, jak jego organizm zareaguje na długotrwały wysiłek na tej wysokości; brak testu kondycyjnego u Macieja Berbeki; zbyt szczupły skład wyprawy, która nie miała szans na pomoc z niższych obozów; nadmierne tempo dojścia do obozu szturmowego po częściowej utracie aklimatyzacji w wyniku 11-dniowego czekania w bazie. Mogło to spowodować osłabienie wspinaczy podczas ataku szczytowego.