Wygnany z Układu Bezkręgowców

27.02.2007

Szurnęli Bronka! W ogóle go nie żałuję. Poszedł na służbę do człowieka, który uważa, że w jego otoczeniu kręgosłup ma tylko on, a wszyscy inni muszą mieć puste miejsce po nim. Jeśli jest tak inteligentny, jak się o nim mówi, to musiał to wiedzieć. Myślę, że był bardzo słaby, jako menager spółki. A jako szef stacji? Zrobił z telewizji publicznej telewizję głupio prawicową, tak bardzo nachyloną na prawo, jak nie była nigdy telewizja przechylona na lewo. Symbolem był „zapis” na Klossa i Czterech Pancernych. Ten przechył był mniej widoczny w programach informacyjnych, które jakoś poziom trzymały. Ale to było koszmarne, jeśli chodzi o programy publicystyczne. Włączałem je dość często i wytrzymywałem pięć minut, miałem wrażenie, że wpadłem w taki IPN-owski rynsztok, pełen agentów, zdrajców, prawidłowych patriotów, martyrolu, czyli opowieściach o cudzej martyrologii przez późno urodzonych bojowników i niczego więcej. Szybko wiałem do TVN lub do Polsatu. Dzięki Wildsteinowi odkryłem dziennik Polsatu o 18.45 – świetny, polecam go.
Bronek padł, bo myślał, że w IV RP, czyli w „Układzie Bezkręgowców Z Wyjątkiem Jednego”, potrafi się uchować, nie tracąc kręgosłupa, bo przyznaję, że go miał. Głupio prawicowy, ale dość mocny. Telewizja za jego prezesury starała się nie wpaść w wazeliniarstwo wobec Braci. A miała być i ma być wazeliniarska. Znakiem tej nocnej zmiany są fajne słowa nowej szefowej rady nadzorczej, Pani Janiny Goss, wyjaśniającej powody dymisji Wildsteina – wywalili, bo „nie było podstaw do innej decyzji”. Pełna jasność informacyjna. Proponuję, żeby tej formuły nauczył się rzecznik rządu i dziennikarze TVP. Ma przyszłość. Pani Goss to właściwa osoba na właściwym miejscu w szczególnym okresie odbudowy, tfu, naprawy, państwa. Jakoś mi się to wszystko nieprawidłowo kojarzy. Ciekawe, jak zachowa się madame Kruk, która deklarowała publicznie i głośno, że jak nie Wildstein, to i nie Ona!
Jaki będzie Urbański? Chyba bardziej dyspozycyjny, ale może mniej ideologicznie szajbnięty na prawo niż Bronek. Będzie pod silną presją, żeby zrobić telewizję nachalnie prorządową, gloryfikującą Braci, i trochę na boku ich „marnej reputacji” satelitów, ale tu dla poudawania niezależności będzie wolno podskoczyć Lepperowi czy Giertychowi, także żeby sobie nie myśleli za wiele. Jak się w tym nie sprawdzi, to wyleci, a jak się sprawdzi, to publiczny mały ekran upodobni się – informacyjnie i publicystycznie – do telewizji PRL-owskiej tylko o innych treściach. No to dziennikarze i twórcy z charakterami i talentami nadal będą z niej wiać, bo znajdą miejsce w kanałach komercyjnych. Ledwo opublikowałem ten wpis, a już zwiali bracia Karnowscy. Nawet Michał – wielki fan władzy Kaczyńskich i IV RP. I dobrze. Jeżeli telewizja publiczna miałaby się stać tablicą billboardową na reklamowe spoty Kaczyńskich, rządu i PiS-u, to lepiej, żeby nie była oglądana.
Tematem dnia jest też książka księdza Isakiewicza, człowieka niewątpliwie zasługującego na szacunek za dawne lata. Na pewno jej nie kupię i nie przeczytam. Z tego prostego powodu, że czytając ją od końca, czyli od nazwisk, czyli nie tak, jak zalecał ksiądz Boniecki, dziennikarze szybko wydobędą z niej wszystko to, co było głównym powodem, że została napisana. Więc szkoda czasu. Reszta to heroiczne opakowanie, jak sądzę wciśnięte księdzu przez krytyki, jakie go spotkały od przełożonych. Inaczej mówiąc, szajs zdrady w pozłacanym papierku. A prawda o Kościele w PRL nie była ani szpiclowska, ani heroiczna, była trochę taka, trochę taka, ale przede wszystkim mądrze z reżimem współistniejąca. I tę mądrość, na której dobrze wyszliśmy jako naród (bo na samym bohaterstwie wyszlibyśmy jak Zabłocki na mydle) zasłania, fałszuje szpiclowsko-heroiczny schemat, sprzeczny z prawdą o tamtym czasie. Nie mam w tej sprawie nic do dodania poza tym, co napisałem w artykule „Kościół pod okiem śledczych” („Gazeta Wyborcza” – 3.01.07).

Wydanie: 10/2007, 2007

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy