Wyższa szkoła robienia interesów

Wyższa szkoła robienia interesów

Uczelnia w Rykach w rankingu jest na ostatnim, 31. miejscu w Polsce. Ale przoduje w aferach finansowych
– Zbudujemy Cambridge w Rykach – stwierdził w 1995 r. prof. dr hab. Jan Bogusz, pracownik Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, i razem z prof. Danutą Piekut-Brodzką oraz swoim doktorantem, Stanisławem Szałajką, mieszkańcem i radnym Ryk, rozpoczęli propagowanie idei rozwijania regionalnych szkół wyższych. 22 głosami za – przy jednym głosie przeciwnym – radni zadecydowali, że Ryki chcą być miastem akademickim.
4 lipca 1996 r. utworzono spółkę Centrum Edukacji i Zarządzania, która zarejestrowała w MEN Wyższą Szkołę Umiejętności Pedagogicznych i Zarządzania w Rykach. Spółkę tworzyli w równych udziałach profesorowie Danuta Piekut-Brodzka i Jan Bogusz oraz Jan Łaszczyk – obecny dziekan Wydziału Pedagogiki Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, Mirosław Szymański – obecny prodziekan Wydziału Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego, Franciszek Szlosek – pracownik dydaktyczny Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach i dr Adam Knap – pracownik dydaktyczny Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku, a także troje mieszkańców Ryk i Dęblina. Ponieważ radny Stanisław Szałajko jest czynnym wojskowym i nie może być udziałowcem żadnych spółek, na jego miejscu zasiadła żona, Halina Szałajko. Podobnie za pozostałych dwóch wojskowych z Ryk – Pawła Lewandowskiego i Andrzeja Matejka – w spółce znalazły się ich żony: Małgorzata Lewandowska i Grażyna Matejek. Zarząd spółki na pierwszego rektora powołał prof. Bogusza, a na prorektora prof. Piekut-Brodzką.

Poszło o pieniądze
Z czesnego wpłacanego przez studentów do szkoły zaczęły napływać spore pieniądze. A te do czerwoności rozgrzały umysły niektórych wspólników. Na pięć dni przed inauguracją roku akademickiego 1997/98 rektor i prorektor uczelni zostali odwołani przez zarząd spółki. W faksie do biskupa siedleckiego, który miał uczestniczyć w inauguracji roku akademickiego, dr Adam Knap i Paweł Lewandowski pisali, że prof. Bogusz jest pułkownikiem Ludowego Wojska Polskiego i zasłużonym Polsce Ludowej pedagogiem kształcącym komunistów. W związku z tym nie może być rektorem uczelni. Biskup na inaugurację roku akademickiego do Ryk nie przyjechał, a studentów powitał prof. Szlosek, ekspresowo powołany na rektora przez spółkę-założyciela. W tym czasie kapitan wojskowych służb specjalnych, Paweł Lewandowski, miał otwarty przewód doktorski w Warszawie, właśnie u prof. Bogusza, a dr Knap przez kilka lat był adiunktem w kierowanej przez prof. Bogusza katedrze dydaktyki w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie.
– Dostałem od nich pierwszy cios w plecy – mówi prof. Bogusz – bo jako rektor odmówiłem podpisania umów o pracę w sugerowanych przez nich wysokościach. Uważałem je za zbyt wygórowane. Dziś oni wszyscy pobierają pensje znacznie wyższe od tych, których wówczas nie chciałem zatwierdzić.
Prof. Danuta Piekut-Brodzka ciężko odchorowała te wydarzenia. Zrezygnowała z pracy w ryckiej uczelni i odsprzedała udziały w spółce. Odsunięty prof. Bogusz zajął się jako pełnomocnik swego warszawskiego rektora utworzeniem w Dęblinie filii stołecznej Akademii Pedagogiki Specjalnej.

Zawyżone rachunki
Wróćmy do października 1997 r. Prof. Szlosek pełnił funkcję rektora do lipca 2000 r., kiedy nieoczekiwanie sam z niej zrezygnował. Rektorowi zarzucano bowiem, że pobierał zbyt duże pieniądze za swoje delegacje na Słowację i Ukrainę, a także za koncepcję utworzenia nowego Wydziału Ekonomicznego uczelni, który notabene nie powstał.
Rektorski fotel Szloska zajął dr Knap, który w tym czasie pełnił też funkcję prezesa spółki. Wydawało się, że niejako sam się na to stanowisko powołał. W związku z dwuznaczną sytuacją wspólnicy postanowili wybrać nowy zarząd spółki, który powołałby nowego rektora już zgodnie z prawem. Okazało się to niewykonalne. Niezgodność interesów poszczególnych wspólników spowodowała, że do lubelskiego Sądu Gospodarczego zaczęły wpływać kolejne sprawy.
Część wspólników zaproponowała powrót na stanowisko rektora prof. Bogusza będącego wciąż udziałowcem spółki. W grudniu 2000 r. wręczono mu akt ponownego powołania. Uczelnia prowadziła wtedy duże prace remontowo-inwestycyjne w budynku głównym szkoły – prace wykonywała firma Termotech z Chełma. Wybrał ją z przetargu były rektor Szlosek, ponieważ prezes firmy, Jacek Tokarski, był studentem uczelni i – jak uważał rektor – powinien taniej od innych wykonać roboty na rzecz własnej szkoły. Kosztorysowa wartość robót określona została na 2.113.780 zł plus VAT, a termin ich realizacji na 30 września 2000 r. Kiedy prof. Bogusz ponownie został rektorem, postanowił przyjrzeć się bliżej inwestycji. W dokumentach wypatrzył, że 3 sierpnia 2000 r., a więc dwa miesiące przed planowanym zakończeniem robót, rektor Knap aneksem wprowadził zmianę do umowy, podwyższając wartość robocizny o ponad 79%.
Według inspektora nadzoru, Kazimierza Warownego, kosztorys przedstawiony przez Jacka Tokarskiego był wadliwy, a niektóre roboty podwójnie naliczane. W Rykach głośno mówi się, że Tokarski wykonywał liczne prace budowlane na działkach letniskowych rektorów Szloska i Knapa. Kolejne nieścisłości w dokumentacji, którą przejął prof. Bogusz, dotyczyły pozycji „hotel”, w której w zestawieniu zbiorczym widniała suma 463.883,28 zł, natomiast według dziennika budowy kwota 163.883,28 zł. Nie wiadomo, co się stało z 300 tys. zł. W dokumentacji uczelni brak też było aktu notarialnego potwierdzającego nabycie działki w Kazimierzu nad Wisłą. Podana była jedynie jej wartość zakupu, czyli 309 tys. zł. Tymczasem, jak wynikało z zamieszczonej w prasie oferty, właściciel chciał ją sprzedać za 100 tys. zł.
To tylko część z wielu nieprawidłowości w dokumentach, które przejął rektor Bogusz. Postanowił więc powołać specjalną komisję oraz zwrócić się do MEN z prośbą o resortową kontrolę. Teraz wydarzenia następowały błyskawicznie. Zebrany naprędce zarząd spółki pod przewodnictwem prezesa Knapa uznał, że w grudniu 2000 r. nieprawnie powołał prof. Bogusza na stanowisko rektora uczelni i w związku z tym odwołał go z funkcji. Nadal rektorem pozostawał dr Knap, który 7.06.2001 r. aktem notarialnym oddał swoje uprawnienia Jackowi Tokarskiemu powołanemu na stanowisko dyrektora generalnego WSzUPiZ (jako szef Termotechu wciąż remontował uczelnię) oraz Pawłowi Lewandowskiemu, kwestorowi uczelni i jednocześnie jej prokurentowi. Jednym podpisem rektor Knap przekazał władzę osobom spoza grona założycieli uczelni. A te natychmiast z tego skorzystały, wyrzucając z pracy każdego, kto stanął im na drodze, m.in. prof. Bogusza.
W tym czasie doszło do nieoczekiwanego transferu ogromnych pieniędzy do prywatnych kieszeni niektórych członków spółki-założyciela. 25 maja w Powszechnym Banku Kredytowym w Chełmie członkowie spółki: profesorowie Łaszczyk i Szlosek oraz Grażyna Matejek spotkali się z prezesem firmy Termotech, Jackiem Tokarskim.
Prof. Szymański odbył takie spotkanie miesiąc później w Warszawie. Osoby te aktami notarialnymi za wynagrodzeniem przeniosły swoje prawa autorskie na Termotech. A wynagrodzenia były nie byle jakie – 750 tys. zł na osobę. Profesorowie sprzedali firmie budowlanej teksty swoich wykładów, skryptów dla studentów i opracowań, za które wcześniej otrzymali wysokie honoraria z uczelni w ramach umów o dzieło. Prof. Łaszczyk tylko za pozycję „Analiza porównawcza planów i programów kształcenia na kierunkach pedagogicznych” otrzymał z ryckiej uczelni 52.240 zł, prof. Szlosek za „Management i organizację” dostał 58.704 zł, a prof. Szymański za opracowanie ekspertyzy „Wydział Pedagogiczny Uniwersytetu Warszawskiego a WszUPiZ w Rykach” – 54.240 zł. Wraz publikacjami profesorowie sprzedali też firmie budowlanej prawa do 1/9 części współautorstwa koncepcji utworzenia uczelni w Rykach i współautorstwa jej statutu.
Na okoliczność tej transakcji konta szkoły przeniesiono z Ryk do Chełma, a znajdującymi się na nich pieniędzmi studentów rektor i prezes spółki, Adam Knap, poręczył wzięty przez Jacka Tokarskiego kredyt w wysokości 3 mln zł. Aby odzyskać te pieniądze, Tokarski, już jako dyrektor generalny uczelni, ponownie odkupił od Tokarskiego, prezesa Termotechu, prawa autorskie, które firma dopiero nabyła. Aby za nie zapłacić, uczelnia otrzymała kredyt z PBK SA w Lublinie mimo braku uchwały walnego zgromadzenia spółki-założyciela. Spłatę kredytu zabezpieczono hipoteką budynku głównego uczelni. Kilka dni później uczelnia odkupiła od Termotechu prawa autorskie za kwotę 3.250.000 zł, a więc jeszcze wyższą od tej, za jaką je kupiła.

Do kogo się podwiązać
Kiedy uczestnikom transakcji zaczął przyglądać się prokurator, zarząd spółki powołał nowego rektora. Tegoroczny rok akademicki inaugurował jako rektor prof. Henryk Bednarski. To nie jest przypadkowy wybór. W latach 1982-87 prof. Bednarski był sekretarzem w KC PZPR, a od 1987 do 1989 r. ministrem edukacji narodowej. – Teraz po zmianie rządu – twierdzi mój rozmówca, pracownik uczelni, który chce pozostać anonimowy – Szymański, Łaszczyk i Szlosek sądzą, że uda im się załatwić dla Ryk przedłużenie licencji na kolejne lata. Chcąc podreperować upadającą reputację uczelni, sięgnięto również po lubelskich profesorów. W składzie senatu uczelni są więc profesorowie: Janusz Kirenko, Ryszard Kucha i sam dziekan wydziału pedagogiki UMCS, prof. Marian Ochmański, a także ksiądz prof. Kazimierz Popielski z KUL. Nie wiadomo tylko, czy o tym fakcie wiedzą, bo np. posła Tadeusza Polańskiego z Ryk nikt o zgodę nie pytał. Zadzwoniłam w tej sprawie do posła: – Nie jestem w senacie – usłyszałam w słuchawce. – Przecież na własne oczy widziałam pańskie nazwisko na liście WSzUPiZ – twierdzę. – Oświadczam jeszcze raz, że nie jestem w składzie senatu tej uczelni i nic więcej nie będę komentował.
W rankingu niepaństwowych szkół niebiznesowych opublikowanym 20 maja br. przez tygodnik „Wprost” WszUPiZ w Rykach znalazła się na ostatnim, 31. miejscu. Nie brano pod uwagę liczby spraw toczących się w sądach oraz dochodzeń prowadzonych przez policję i prokuraturę. Nieprawidłowości w zarządzaniu funduszami uczelni badają obecnie Centralne Biuro Śledcze Komendy Głównej Policji w Lublinie, Urząd Kontroli Finansowej w Lublinie, Prokuratury Wojskowa i Okręgowa w Lublinie. Poinformowany o sprawie został też płk Marek Dukaczewski, szef Wojskowych Służb Informacyjnych MON.

 

 

Wydanie: 2001, 51/2001

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy