Za, a nawet przeciw

Każdy czas ma swoich bohaterów i nie wiem, czy to ja przed chwilą wymyśliłem, czy dawno ktoś przede mną, ale to się zgadza. Ostatni tydzień miał takich „gierojów” sześciu, ale za to chodzących parami.
Pierwsza to Andrzej Olechowski i Lech Kaczyński, którzy są „za, a nawet przeciw” w wyborach na prezydenta Warszawy. Są „za”, ponieważ w wyborach samorządowych tworzą koalicję, i są „przeciw” z powodu tego właśnie wspólnego, choć odrębnego kandydowania.
Monika Olejnik zaprosiła obu panów do swojej audycji, żeby się bliżej dowiedzieć, co ich ze sobą teraz łączy. Najpierw sojusznicy już pod okiem czujnych kamer szukali sposobu, jak się wzajemnie tytułować, żeby sprawić wrażenie autentycznego szacunku. Pierwszy znalazł wyjście Andrzej Olechowski, który zaczął zwracać się do Lecha Kaczyńskiego per „panie ministrze”. Początkowo tą brawurą oszołomił i zaskoczył swojego zacnego, jak wynikało z komplementów, koalicjanta, a nawet i rywala, ale ten szybko podniósł się po ciosie, ponieważ przypomniał sobie, że i Andrzej Olechowski był kiedyś ministrem i od tej chwili nieświadomy obywatel miał prawo myśleć, że u nas przed godziną rząd się zmienił. A po rozmowie okazało się, że „panie ministrze” to jedyny element, który ich tak naprawdę łączy.
Drugą parę „za, a nawet przeciw” stworzył parlament wspólnie z panem premierem, ponieważ tego samego dnia przed południem Leszek Miller powiedział, że nadszedł czas, by wydać zdecydowaną walkę korupcji i zorganizowanej przestępczości, a już wieczorem przestępczość zorganizowała się, ponieważ Sejm uchwalił, że nie będzie bolesnej kary dla partii, które nie potrafiły się rozliczyć z wyborczych wydatków, czyli machlojki zostały uhonorowane.
Trzecią parę zostawiłem właściwie na deser. Mój znajomy był świadkiem, jak ulicą w miasteczku na Mazurach szli miejscowy bandzior z miejscowym złodziejem i patrząc na wysokie metalowe ogrodzenia i alarmy zainstalowane na budynkach kilku willi, jeden do drugiego powiedział:
– Popatrz, Józek, chamstwo coraz ordynarniej kombinuje!

 

Wydanie: 2002, 30/2002

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy