Zabójcy drogowi

ZAPISKI POLITYCZNE

Od wielu lat obiecują nam rozpoczęcie budowy ważnych autostrad np. wschód-zachód, czy północ-południe. Obietnice nie są dotrzymywane. Szlaki komunikacji kołowej są w stanie katastrofalnym, pogarszającym się z roku na rok. Ostatnim poważnym budowniczym dróg w Polsce był Edward Gierek. Nie obiecywał cudów, ale jego “gierkówka” z Warszawy do Katowic, choć ma nawierzchnię mocno zniszczoną, jest jedynym, łatwo przejezdnym, ważnym szlakiem komunikacyjnym w Polsce.
Na czym polega, moim zdaniem, główny błąd w tej ponurej sprawie, której istnienie niejeden podróżny przypłacił życiem? Edward Gierek był człowiekiem praktycznym, jak to górnik. Wiedział, że Polski nie stać na autostrady, przeto kazał zbudować na ważnym odcinku drogowym zwykłą czteropasmówkę, niepomiernie tańszą od najmarniejszej autostrady. Czteropasmówka nie daje luksusu jazdy, lecz zapewnia dostateczną przejezdność wszelkim środkom transportu. Jej budowa nie wymaga tak wielkich jak autostrada wywłaszczeń, nie zużywa tylu materiałów budowlanych, nie trzeba budować drogich podłoży. Wielopasmówka jest zatem kilka razy tańsza i szybsza w budowie.

Polacy woleli autostrady. Ogłoszono przetargi, wytyczono trasy, sporo słów wypowiedziano i uczyniono społeczeństwu moc obietnic. Wszystko na nic. Zapomniałem dodać, że – jak sądzę – ktoś zamierzał na tym interesie nieźle się dorobić, a może nawet już sporo uszczknął ze wspólnego dobra. Projekty, przetargi, konsultacje, ekspertyzy – to są wszystko działania dające sprytnym wiele możliwości zarobkowych, nie zawsze legalnych. Nie wiem, czy tak było naprawdę, ale w innych dziedzinach korzystało się i korzysta nadal bez wstydu i opamiętania. Majątek narodowy jest grabiony bez skrupułów, więc wolno przypuszczać, że i w tym przypadku albo już doszło do grabieży, albo niejedni się do niej szykowali.
Rezultat jest dramatycznie kłopotliwy. Zapomniałem dodać, że istniała jeszcze inna możliwość zmniejszenia dolegliwości wywoływanych przez kolosalne przeciążenie i systematyczne rujnowanie sieci drogowej. Można było przenieść sporą część transportu idącego tranzytem przez Polskę na tory kolejowe. Na stacjach granicznych na wschodzie były wielkie możliwości przeładunkowe, wystarczyło przebudować dworce na zachodzie kraju i zbudować w zakładach taboru kolejowego odpowiednie wagony, zdolne do uniesienia ogromnych TIR-ów. Oglądałem kiedyś w towarzystwie fachowców kolejowych stację przeładunkową w Terespolu. Nie mieli żadnych wątpliwości co do realności takiego przedsięwzięcia, ale nikt tej inicjatywy nie podjął. Może nie dawała szans na dochody prywatne, jakie można było uzyskać przy budowie autostrad. Teraz dopiero gdzieś zaczyna się słyszeć o możliwościach ulokowania TIR-ów zawalidróg na szynach kolejowych.
Na posiedzeniu jednej z komisji Rady Europy odbywającym się w Szwajcarii, w pobliżu przełęczy Św. Gotharda, zostaliśmy uraczeni prelekcją naczelnego inżyniera tamtejszych kolei, który przez długi czas referował nam wprowadzany w życie projekt likwidacji transportu drogowego przez ich kraj i przesadzenia wszelkich TIR-ów na szyny kolejowe. Nie było to proste. Szlaki prowadzące przez Alpy były konstruowane dawno temu. Należało je modernizować i dostosowywać do współczesnych rozmiarów samochodów transportowych. U nas takiego problemu prawie nie było. Nie mamy wielu górskich tras kolejowych, zaś główny ciężar przewozowy spoczywa na równinach.
Gdyby znalazł się u nas w porę ktoś rozumny i wpływowy, moglibyśmy dawno już kończyć budowę kilku kluczowych wielopasmówek, a tranzytowe przewozy przerzucić na szyny kolejowe. Niestety, z problemem dróg łączy się jeszcze jedna sprawa, już nie zwyczajnie głupia jak to, co opisałem, ale tragiczna. W Polsce co roku wiele tysięcy osób ginie na drogach na skutek wypadków. Ich przyczyną, oprócz pijaństwa kierowców, jest nadmierna szybkość pojazdów. Państwo nie potrafi sobie z tym poradzić. Anarchia drogowa rośnie. Sposób nie jest skomplikowany. Wiele krajów poradziło sobie bez trudu, tyle że to kosztuje. Należy bowiem obecnie dość bezradnej wobec tego zagrożenia policji zafundować stosowną liczbę szybkich samochodów i motocykli oraz aparaturę do kontrolowania prędkości pojazdów. Nie wystarczy podejmować papierowe uchwały przez nikogo nie respektowane. Należy zastosować wobec niesfornych kierowców zwyczajny i bezwzględny terror drogowy. Wyłapywane musi być w takim systemie, jeśli nie każde, to przynajmniej co trzecie lub co drugie przekroczenie norm ustalonych prawem. Kierowca, narażający życie innych użytkowników dróg publicznych przez brawurową głupotę i zamiłowanie do szybkiej jazdy, musi mieć przekonanie, że każde nieodpowiedzialne dociśnięcie pedału gazu będzie go bardzo drogo kosztować, łącznie z odebraniem prawa jazdy na długo.
W Polsce nie brakuje stosownych przepisów w tej mierze, ale nikt ich nie przestrzega, co w prawie 100% przypadków uchodzi kierowcom bezkarnie. Warszawa zafundowała sobie ostatnio ograniczenie prędkości pojazdów na terenie gminy Centrum do 50 km na godzinę. Policja przechwala się liczbą mandatów za naruszanie tego przepisu, ale ja jeżdżę samochodem. Z natury i z powodu wieku poruszam się zawsze powoli i stwierdzam, że na terenie zabudowanym, gdzie prędkość jest też prawnie ograniczona, mało kto porusza się wolniej niż 100 km na godzinę, zaś wielu przekracza tę i tak już groźną szybkość. Policja nie reaguje, gdyż jej nie ma na trasach, ponoć z braku pieniędzy na benzynę. Ginie kilka tysięcy ludzi rocznie. Minister Kaczyński chce, by zabójcy byli karani szczególnie ostro. Ofiary wypadków drogowych zostały wszak tak samo pozbawione życia przez zabójców jak ci, co je stracili z rąk zbrodniarzy, ale na ochronę przed zbrodniarzami niedrogowymi wydaje się olbrzymie pieniądze, tworzy kosztowne biura śledcze, natomiast zupełnie lub prawie zupełnie nie widać, by ktoś szczególnie ścigał zabójców drogowych, także odbierających innym życie i to jeszcze częściej niż profesjonalni bandyci. Jeżeli nie będzie pieniędzy na ściganie zabójców drogowych, to wszelkie gadanie o konieczności ścigania morderców będzie zwykłą polityczną propagandą wyborczą, szanowny panie ministrze.
14 maja 2001r.

Wydanie: 2001, 21/2001

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy