Zagadka czary Jezusa

Zagadka czary Jezusa

Założyciel religii chrześcijańskiej uważany był za wielkiego maga

Dziwna czara przez wieki spoczywała na dnie morskim u wybrzeży Aleksandrii. Odnaleźli ją dopiero archeolodzy z zespołu słynnego poszukiwacza zatopionych skarbów, Francka Goddio. Gliniane naczynie, podniesione z głębokości 5 m, od razu wzbudziło sensację. Koło ucha czary, mającej średnicę 9 cm i masę prawie 200 gr, widoczny jest bowiem grecki napis, wyryty na polewie już po wypaleniu naczynia:

DIA CHRESTOU OGOISTAIS.

Można go przetłumaczyć jako „Chrystus mag” albo też „Mag przez Chrystusa”. Naczynie zostało prawdopodobnie sporządzone w Azji Mniejszej w I w. p.n.e. lub w pierwszym stuleciu nowej ery. Franck Goddio przychyla się do tej drugiej datacji.
Pragnie wierzyć, że odnalazł najstarsze materialne świadectwo istnienia Jezusa, założyciela religii chrześcijańskiej, Mesjasza, o którego przybyciu świadczy Nowy Testament (mesjasz, od hebrajskiego masziah, gr. Christos, oznacza pomazańca, namaszczonego).
Do tej pory uważano, że najstarszym dokumentem z epoki wczesnego chrystianizmu są listy świętego Pawła, z których pierwszy pochodzi z 51 r.
Francuski epigrafik (specjalista od starożytnych inskrypcji) André Bernand, który jako pierwszy zbadał osobliwy puchar, nie ma wątpliwości, że „Chrestos” to Jezus z Nazaretu, syn Maryi, Mesjasz z Ewangelii. Ale nie jest to jedyna interpretacja. W sprawie czary poproszono o opinię naukowców z Paryża, Berlina i Oksfordu. Sporządzili oni ogółem dziesięć ekspertyz, z których każda przedstawia inne wnioski. Greckie imię „Chrestos” było bowiem dosyć popularne w ówczesnym świecie. Historycy nie są np. pewni, jak wyjaśnić słynną wzmiankę w dziele biografa rzymskich cezarów, Swetoniusza. Dziejopis ten napisał o imperatorze Klaudiuszu: „Żydów wypędził z Rzymu za to, że bezustannie wichrzyli podżegani przez jakiegoś Chrestosa” (impulsore Chresto). Nie wiadomo, czy w gminie żydowskiej w Rzymie doszło do ostrego konfliktu ortodoksyjnych Żydów z chrześcijańskimi „odstępcami”, a rozgniewany Klaudiusz wygnał jednych i drugich, czy też Żydów w stolicy podjudzał do zamieszek pewien Chrestos, niemający z Jezusem nic wspólnego.
59-letni Franck Goddio liczy, że napis na czarze, podniesionej z dna morskiego, odnosi się do Nazarejczyka. Francuski archeolog, o którym dziennikarze piszą z podziwem,

„Indiana Jones światowych mórz”,

marzy o kolejnym błyskotliwym sukcesie w swej zdumiewającej karierze. W wieku 37 lat zrezygnował z dochodowej pracy doradcy finansowego, aby zostać podmorskim archeologiem. Do tej pory odnalazł w różnych częściach świata 14 wraków, w tym szczątki liniowca „Orient”, flagowego okrętu floty francuskiej w bitwie z eskadrą admirała Nelsona pod Abukirem (1798 r.). W 2002 r. Goddio wydobył z wraku XV-wiecznej chińskiej dżonki 10 tys. sztuk wartościowej porcelany. Obecnie poszukuje skarbów Azteków u wybrzeży Kuby. Światowy rozgłos zdobył, kiedy odnalazł zatopioną przez morze dzielnicę portową starożytnej Aleksandrii oraz pałac królowej Kleopatry. Zespół morskiego Indiany Jonesa podniósł z dna tysiące kolumn, posągów, sfinksów oraz innych przedmiotów. Na wystawę do Europy transportowano je ogromnym samolotem typu Bieługa. Być może obecnie sławę Francka Goddio zwiększy gliniana, cienkościenna „czara Chrestosa”, znajdująca się obecnie na wystawie „Zatopione skarby Egiptu” w centrum kulturalnym Matadero w Madrycie.
Założona przez Aleksandra Macedońskiego metropolia „przy Egipcie” nad zatoką Faros była kwitnącym, kosmopolitycznym miastem, ośrodkiem handlu i ogniskiem kultury, w którym stapiały się różne cywilizacje i religie.
Czczono tu Serapisa, będącego połączeniem egipskiego Ozyrysa z greckim Dzeusem i Plutonem, „wieloimienną” egipską Izydę, perskiego Mitrę i mnóstwo innych bóstw.
W starożytnej Aleksandrii mieszkali Egipcjanie, Grecy oraz Żydzi, którzy korzystali z samorządu i mieli własną dzielnicę. Między Żydami a poganami często dochodziło do konfliktów, jednak bogata cywilizacja helleńska kusiła także wyznawców surowego, monoteistycznego judaizmu. Wybitny żydowski filozof z Aleksandrii, Filon (ok. 115 r. p.n.e.-50 r. n.e.), podjął próbę pogodzenia prawa mojżeszowego z filozofią platońską i zastosował alegoryczną interpretację ksiąg biblijnych, którą potem przejęli chrześcijańscy teolodzy.
Chrześcijaństwo zaczęło się krzewić w Aleksandrii wcześnie – była tu przecież bardzo liczna wspólnota Judejczyków, a chrystianizm mógł się rozprzestrzenić tylko dzięki licznym gminom żydowskim, rozsianym po całym imperium (Jezus był przecież Żydem, podobnie jak większość pierwszych chrześcijan).
Według legendy, chrystianizm szerzył w Aleksandrii apostoł Marek, który leczył rany mieszaniną ziemi i śliny. Tak naprawdę o początkach chrześcijaństwa w metropolii „przy Egipcie” wiadomo jednak niewiele. Oficjalny Kościół wolał zachować w tej sprawie milczenie, ponieważ pierwsi chrześcijanie aleksandryjscy od razu stali się „odszczepieńcami” czy „heretykami”. Pod wpływem filozofii hellenistycznej oraz perskiego dualizmu światła i ciemności, ducha i materii utworzyli nieortodoksyjne

sekty gnostyków,

czyli „posiadających wiedzę”. W każdym razie nie ma wątpliwości, że w Aleksandrii bardzo wcześnie usłyszano o Jezusie.
Jeśli inskrypcja na glinianym pucharze rzeczywiście odnosi się do Nazarejczyka, oznacza to, że w pierwszej połowie I w. w Aleksandrii przez wielu był uważany za maga, i to bardzo potężnego. Z pewnością wielu wątpiło w zmartwychwstanie syna Maryi, ale zarówno Żydzi, jak i poganie – czy to Egipcjanie, czy Grecy – uważali czynione przez niego cuda za całkowicie realne. Magia, zarówno biała (uzdrawianie, przepowiadanie przyszłości), jak i czarna (rzucanie uroków, powodowanie chorób i nagłej śmierci), była bowiem integralną częścią umysłowości i zachowań starożytnych. Nie tylko, jak się zazwyczaj uważa, ciemnych niewolników i naiwnych kobiet, lecz także dygnitarzy z kręgu najściślejszej elity. Wielki Juliusz Cezar, raczej sceptycznie nastawiony do spraw boskich, zanim wsiadł do wozu, trzy razy wymawiał zaklęcie, które miało mu zapewnić pomyślną podroż. Magami nazywano pierwotnie perskich kapłanów, którzy w królestwie dynastii Achemenidów tłumaczyli sny i przepowiadali przyszłość. Perski król królów nigdy nie wyruszał bez swoich magów na wyprawę wojenną. Legenda głosi, że kiedy perski monarcha Kserkses w 480 r. p.n.e. zdobył Ateny, jeden z jego magów nauczył tych Ateńczyków, którzy nie zdołali uciec, zasad swej tajemnej wiedzy. W rzeczywistości praktyki magiczne wywodzą się z Babilonii i z Egiptu, gdzie były rozpowszechnione już w III tysiącleciu p.n.e. Fascynacja orientalną magią była tak wielka, że magowie ze Wschodu (znani nam jako Trzej Królowie) znaleźli się w Ewangelii Mateusza, w której mędrcy, prowadzeni przez tajemniczą gwiazdę, przybyli do Betlejem, aby złożyć maleńkiemu Jezusowi pokłon.
Zagadkowa czara z Aleksandrii z imieniem Chrestosa z pewnością służyła do praktyk magicznych, a konkretnie do przepowiadania przyszłości. Takiego zdania jest francuski egiptolog David Fabre, członek Europejskiego Instytutu Archeologii Podmorskiej. Podkreśla on, że podobne wyobrażenia naczyń wróżebnych są znane ze sztuki staroegipskiej. Wróżbita wlewał do czary wodę, a następnie nieco oliwy. Z kształtu oliwy na powierzchni wody przepowiadał przyszłość. Wieszczek pragnął dodać mocy swoim czarom, umieszczając na pucharze imię potężnego maga – Jezusa, zwanego Mesjaszem. Z pewnością nie był jedynym, który chciał uprawiać czarodziejstwo z pomocą Jezusowego imienia. W Dziejach Apostolskich występuje Szymon Mag z Samarii, który za pieniądze chciał uzyskać od apostołów dar czynienia cudów (stąd nazwą symonii określano kupczenie godnościami kościelnymi i darami duchowymi). Tradycja kościelna uczyniła z Szymona przeciwnika świętego Piotra i ojca wszelkiej herezji, a zwłaszcza gnozy. Faktem jest jednak, że Szymonowi, tak jak Jezusowi, udało się założyć własną religię. Zwolennicy Maga z Samarii czcili go jako pierwszego boga i przydawali mu za towarzyszkę pewną Helenę, personifikację pierwszej Myśli Szymona. Jeśli religia Szymona nie osiągnęła takiego sukcesu jak chrześcijaństwo, to dlatego, że Mag z Samarii nie nawiązywał do judaistycznej tradycji mesjańskiej, a ponadto nikt nie mówił o nim, że zmartwychwstał.
Być może jednak powyższe rozważania są zbyteczne, ponieważ czara z Aleksandrii nie ma nic wspólnego z Jezusem Nazarejczykiem. Klaus Hallof, dyrektor Wydziału Inskrypcji Greckich Akademii Nauk w Berlinie, bezlitośnie nazwał naczynie „żałosną miską”. Twierdzi on, że słowo OGOISTAIS może oznaczać stowarzyszenie wyznawców boga Ozogoa lub Ogoa, utożsamianego z Posejdonem i Dzeusem. Jak zaświadcza grecki podróżnik Pausanias, autor „Przewodnika po Helladzie”, świątynia Ozogoa znajdowała się w Mylasie, największym mieście Karii (południowo-zachodnia Azja Mniejsza). Sanktuarium Ozogoa było sławne, ponieważ, jak twierdzono, pojawiała się w nim niekiedy woda morska. O świątyni w Mylasie wspomina także grecki geograf Strabon.
Według prof. Hallofa wydarzenia mogły się rozegrać w sposób następujący. Karyjski kupiec imieniem Chrestos przeniósł się do Aleksandrii, ale zamierzał nadal składać ofiary ojczystemu bogu. Przyłączył się więc do aleksandryjskiej wspólnoty czcicieli Ozogoa, której podarował czarę wróżebną opatrzoną swoim imieniem. Nie wiadomo, czy uda się kiedykolwiek ustalić, czy inskrypcja na zagadkowym pucharze odnosi się do Jezusa z Nazaretu. W blogosferze jednak huczy od plotek. Niektórzy uważają, że gliniane naczynie jest legendarnym świętym Graalem, pucharem, z którego Jezus pił podczas Ostatniej Wieczerzy.

 

Wydanie: 2008, 42/2008

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy