Zagłada występnej Sodomy

Zagłada występnej Sodomy

Czy asteroida zniszczyła grzeszne miasta nad Morzem Martwym?

Miasta te stały się symbolem występku, rozpusty i grzechu. Jak podaje biblijna Księga Rodzaju, gniewny Bóg spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz ognia i siarki. Doszczętnie zniszczył oba grody wraz z roślinnością i wszystkimi mieszkańcami.
Patriarcha Abraham ubłagał Jahwe, aby oszczędził Sodomę, jeżeli znajdzie się w niej chociażby dziesięciu sprawiedliwych. Ale w niegodziwym mieście żył tylko jeden prawy mąż, Lot, bratanek Abrahama. On jako jedyny ocalał wraz z córkami, ostrzeżony przez aniołów pańskich, aby uchodził. Żona Lota, która wbrew zakazowi odwróciła się, chcąc popatrzeć na ginące miasta, została zamieniona w słup soli.
Sodoma i Gomora stały się też symbolem seksualnych dewiacji. Gdy do domu Lota przybyli aniołowie pod postacią pięknych młodzieńców, zewsząd zbiegli się mężowie sodomscy i żądali wydania nadobnych gości, ponieważ chcieli „poswawolić z nimi”. Lot ofiarował napastnikom w zamian swe dziewicze córki, czym wywołał jeszcze większą wściekłość sodomitów.
Polski magnat Stanisław Herakliusz Lubomirski, który lubił sobie poigrać z chłopcami, otwarcie przyznawał się do tego w wierszu:

Jam wszeteczeństwa wszelkiego świadomy
I obywatel bezbożnej Sodomy.

Echa upadku Sodomy i Gomory powtarzają się w księgach Starego i Nowego Testamentu. Jak napisał w Liście Juda Apostoł, oba miasta oddawały się rozpuście i pożądaniu cudzego ciała i przez to ponoszą karę wiecznego ognia.
Dwaj brytyjscy specjaliści od budowy rakiet z Bristolu twierdzą, że potrafią wyjaśnić tajemnicę zagłady występnych grodów. Sodoma i Gomora zostały unicestwione przez wielką asteroidę, która przed świtem 29 czerwca 3123 r. p.n.e. wtargnęła w atmosferę ziemską pod kątem zaledwie 6 stopni, przemknęła tysiące kilometrów, pozostawiając na ziemi potworny pas zniszczenia, a w końcu uderzyła w wierzchołek góry Gaskogel w Alpach austriackich w pobliżu doliny Oetz, 11 km od miejsca, w którym obecnie znajduje się miasto Köfels. Mark Hempsell jest renomowanym wykładowcą techniki rakietowej na Bristol University, Alan Bond to dyrektor Reaction Engines Ltd, firmy opracowującej systemy obrony przeciwrakietowej. Wnioski, do których doszli badacze z Bristolu, zostały sceptycznie przyjęte przez historyków i archeologów. Dwaj „rakietowcy” nie mogli więc opublikować swych rozważań na łamach czasopism naukowych. Wydali za to książkę „A Sumerian Observation of the Köfels’ Impact Event”, czyli „Sumeryjska obserwacja impaktu koło Köfels”. Koronnym dowodem przedstawionym przez inżynierów jest bowiem gliniana tabliczka w kształcie dysku, odkryta 150 lat temu przez wybitnego brytyjskiego archeologa Henry’ego Layarda w bibliotece królów asyryjskich w ruinach Niniwy. Tabliczka ta, nazwana Planisferą, ma średnicę zaledwie 6 cm. Jest to sporządzona około 700 r. p.n.e. kopia znacznie wcześniejszego dysku, będącego prawdopodobnie dziełem sumeryjskiego astrologa, dokonującego obserwacji obiektów niebieskich.
Znajdujące na niej napisy zostały wykonane pismem klinowym w języku sumeryjskim.
Naukowcy pięciokrotnie podejmowali próbę ich przetłumaczenia, ale bez zadowalających rezultatów. „Rakietowcy” z Bristolu uznali jednak, że skoro Planisfera zawiera notatki astronomiczne, dane z niej należy wprowadzić do komputera zaprogramowanego tak, aby porównywał je z układem planet i gwiazd w zamierzchłej przeszłości. Okazało się, że sumeryjski astrolog dokonał swych obserwacji nad ranem 29 czerwca 3123 r. p.n.e. i dojrzał wtedy zadziwiające zjawisko na niebie. Połowa inskrypcji opisuje układ chmur, gwiazd i planet, ale druga połowa – biały kamienny dysk mknący z ogromną prędkością po nieboskłonie. Rakietowcy z Bristolu uważają, że była to asteroida o wymiarach ponad półtora kilometra, należąca do grupy asteroidów Aten, nazwanych tak od egipskiego boga, zwanego także Atonem. Asteroidy z tej grupy poruszają się po kursie bardzo bliskim do okołosłonecznej orbity Ziemi. Dlatego też kosmiczny obiekt wtargnął do atmosfery pod bardzo małym kątem i mknął, rozpadając się pod wpływem tarcia. Rozpalone bryły spadły także w regionie Morza Martwego, unicestwiając znajdujące się tam osiedla. W końcu kosmiczny intruz uderzył z niewyobrażalnym impetem w Gaskogel. Geolodzy dawno już zwrócili uwagę na

dziwne osuwiska skalne

i ukształtowanie terenu w regionie Köfels, nie przyjęli jednak hipotezy o ich impaktowym pochodzeniu, ponieważ na miejscu nie ma żadnych kraterów. Hempsell i Bond wywodzą jednak, że krater nie powstał, ponieważ asteroida nadleciała po niemal poziomym torze, bardzo blisko ziemi, uderzyła w wierzchołek góry Gaskogel i eksplodowała w gigantycznej ognistej kuli. Wierzchołek został „ścięty”, masy rozżarzonych skał potoczyły się w dolinę. Inżynierowie zwrócili uwagę, że doszło do stopienia się gnejsów na zboczach Gaskogel – w rezultacie powstała osobliwa formacja zeszklonej skały, przypominającej pumeks. Aby stopić gnejsy, niezbędna jest temperatura 1700 stopni Celsjusza, co dopowiada energii 4,5 megaton. Dla porównania bomba atomowa, która unicestwiła Hiroszimę, miała moc „tylko” 13 kiloton.
Ale to był tylko początek dzieła zniszczenia. Po impakcie utworzył się gigantyczny grzyb z cząsteczek rozpalonego pyłu, który wzniósł się niemal do granicy przestrzeni kosmicznej. Potem jednak chmury zaczęły opadać

i otuliły śmiertelnym całunem

północny Egipt, Synaj, a także region Palestyny, unicestwiając wszelkie życie. Pamięć o tak niewyobrażalnej katastrofie przetrwała pokolenia. Autorzy Księgi Rodzaju wykorzystali kataklizm, aby napisać umoralniającą opowieść, jak to Jahwe karze zatwardziałych grzeszników. Starożytni Grecy snuli opowieści o Faetonie, synu boga słońca, Heliosa, który pragnął poprowadzić słoneczny rydwan swego ojca. Stracił jednak nad nim panowanie i runął do rzeki Eridanos, rażony piorunem Zeusa, który zatrwożył się, że młodzieniec spali całą ziemię. „Upadek asteroidy znalazł odzwierciedlenie w przynajmniej 20 mitach z różnych kręgów kulturowych”, głosi Mark Hempsell. „Poważni naukowcy” poddali impaktową hipotezę miażdżącej krytyce – Sumerowie nie potrafili tak dokładnie obserwować nieba. O języku sumeryjskim wiadomo niewiele, a próby odczytania inskrypcji mają przeważnie charakter hipotetyczny. Domniemany upadek asteroidy nastąpił tysiąc lat przed czasami Abrahama i zagładą Sodomy i Gomory (jeśli w ogóle przyjmiemy istnienie patriarchy i obu miast za fakt historyczny). Wreszcie geolodzy podkreślają, że osobliwe formacje skalne koło Köfels powstały 6 tys. lat przed wyznaczoną jakoby przez sumeryjską inskrypcję datą uderzenia asteroidy. Przynajmniej na ten ostatni zarzut

inżynierowie rakietowi

mają odpowiedź – podczas impaktu wysokie temperatury tak zmieniły materiał skalny, że wszelkie próby jego datowania przy użyciu konwencjonalnych metod skazane są na niepowodzenie.
Spory na temat zagłady Sodomy i Gomory dalekie są od rozstrzygnięcia, tym bardziej że wciąż do końca nie wiadomo, czy występne miasta naprawdę istniały. Według Księgi Rodzaju, grzeszne grody należały do grupy pięciu miast równiny, w skład której wchodziły także Adma, Seboim i Soar. Znajdowały się w dolinie Siddim, „gdzie dziś jest Morze Martwe” (Genesis 14,3, Biblia Tysiąclecia). Archeolodzy nie zdołali jednak odnaleźć niczego, co można by z pewnością uznać za ruiny miast. Także poszukiwania prowadzone na dnie Morza Martwego nie przyniosły rezultatów. W 1976 r. włoski historyk Giovanni Pettinato stwierdził, że nazwy wszystkich miast równiny znajdują się na tabliczkach klinowych z biblioteki odkrytego na krótko przedtem miasta Ebla, będącego stolicą starożytnego państwa obejmującego północną Syrię. Inni eksperci doszli jednak do wniosku, że miasta wymienione na tabliczkach znajdowały się w północnej Syrii, a nie nad Morzem Martwym. W 2001 r. z prawdopodobnie brzmiącą hipotezą dotyczącą zagłady Sodomy i Gomory wystąpił brytyjski geolog Graham Harris, który spędził 10 lat, badając region południowego wybrzeża Morza Martwego. Obecnie jest to kraina jałowa, spalona przez słońce, ale naukowcy są zgodni, że we wczesnej epoce brązu (2300-1800 p.n.e.) panował tu znacznie wilgotniejszy klimat, uprawiano nawet oliwki. Harris zakłada, że nad samym brzegiem Morza Martwego powstały miasta, być może noszące nazwy Sodoma i Gomora. Wzniesiono je nad tym słonym jeziorem, ponieważ ich mieszkańcy pozyskiwali bitumin, substancję organiczną zwaną asfaltem naturalnym. Asfalt ten zalegał na dnie Morza Martwego, niekiedy jednak wypływał na powierzchnię. Ludzie z Sodomy i Gomory (przyjmijmy te nazwy) sprzedawali asfalt ze znacznym zyskiem Egipcjanom, którzy stosowali tę substancję do balsamowania mumii.
Ale region Morza Martwego jest wyjątkowo niestabilny. Spotykają się tu dwie płyty tektoniczne, rozchodzące się w przeciwnych kierunkach. W pewnym momencie doszło do katastrofalnego trzęsienia ziemi. W jordańskiej miejscowości Numeira znaleziono

szkielety trzech mężczyzn

z epoki brązu. Kości były zmiażdżone. Prawdopodobnie nieszczęśnicy zginęli, gdy podczas trzęsienia ziemi runęła na nich kamienna wieża.
Znajdujące się w regionie Morza Martwego złoża metanu zapaliły się, tak że powstało wrażenie, iż miasta giną w ogniu. Z pogruchotanych skał trysnęły siarczane gejzery. Co więcej, struktura nadbrzeżnego gruntu była luźna. Pod wpływem wstrząsów woda wypełniła i rozmiękczyła podłoże. Miasta dosłownie spłynęły do Morza Martwego. Kataklizm utrwalił się w pamięci pokoleń. Autorzy Księgi Rodzaju spisali opowieść o Sodomie i Gomorze, aby wyjaśnić przyczyny tych dramatycznych wydarzeń, a przy okazji pokazać, jak Bóg karze hardych niegodziwców. W postaci Sodomy i Gomory napiętnowano także politeistyczną religię kananejską. W świątyniach kananejskich uprawiano rytualny męski nierząd, więc miasta równiny stały się symbolami homoseksualizmu, tak surowo potępionego przez Jahwe. Ale nic pewnego na temat Sodomy i Gomory powiedzieć nie można, dopóki ruiny występnych miast nie zostaną odnalezione przez archeologów.

 

Wydanie: 17-18/2008, 2008

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy