Czy zagospodarowanie Ziem Odzyskanych jest największym sukcesem Polski Ludowej?

Czy zagospodarowanie Ziem Odzyskanych jest największym sukcesem Polski Ludowej?

Czy zagospodarowanie Ziem Odzyskanych jest największym sukcesem Polski Ludowej?

prof. Stanisław Nicieja,
Instytut Historii UO
Przesunięcie Polski na zachód było przełomowym momentem naszej historii. Znam Kresy i mam do nich sentyment, ale uważam, że otrzymaliśmy za nie rekompensatę ogromnej wartości. Straciliśmy na wschodzie ok. 200 miast, ale na zachodzie zyskaliśmy ich ok. 300, wiele było bardzo bogatych. Wykorzystanie tej dziejowej szansy jest niezaprzeczalnym osiągnięciem Polski, a nie umiemy o tym mówić. Powstały silne ośrodki kulturalne, takie jak Wrocław, a perłą polskich miast jest Gdańsk. Obecnie jesteśmy w okresie pisania fałszywej historii i stawiania fałszywych pomników, ale kiedyś zostanie docenione, że dzięki ziemiom zachodnim jesteśmy krajem centralnym, a nie wschodnioeuropejskim, oraz mamy znaczny potencjał gospodarczy.

prof. Wiesław Władyka,
Uniwersytet Warszawski, komentator „Polityki”
Zagospodarowanie tego obszaru było wybitnym osiągnięciem nowego ustroju na różnych płaszczyznach i w różny sposób. Połączenie gospodarcze, wchłonięcie tamtejszej spuścizny (w tym technologii) i po prostu zaludnienie uzyskanych ziem – to jedno. Równie duże znaczenie mają w mojej opinii wysiłki na rzecz ich zagospodarowania kulturowego, duchowego. Efekty tej długofalowej inwestycji to chociażby kulturalny, mentalny i intelektualny rozwój Wrocławia czy Szczecina. Mówiąc o tych sukcesach, należy wspomnieć Władysława Gomułkę, w latach 1945-1948 ministra zajmującego się wspomnianą unifikacją. To wielkie dzieło w jego bardzo zniuansowanym dorobku politycznym.

prof. Dariusz Jarosz,
Instytut Historii PAN
To w istocie pytanie o rozwój społeczno-ekonomiczny tego obszaru. Jeśli jako jego wskaźnik przyjmiemy urbanizację, to do lat 60. była tam ona mniejsza niż przed wojną. Złożony jest także problem rolnictwa – osadnicy nie byli przyzwyczajeni do tamtejszej kultury rolnej i minęło dużo czasu, zanim nauczyli się właściwie gospodarować. Bardzo istotne jest wreszcie poczucie tymczasowości, którego przejawem było m.in. to, że jeszcze dwie dekady po wojnie rzadkością w miastach na tych terenach było budowanie nowych domów. Z drugiej strony tutejsze społeczności, wyrwane z tradycyjnych środowisk kulturowych, były bardzo otwarte na świat, np. ponadprzeciętnie tolerancyjne wobec związków nieformalnych. I jeszcze jeden czynnik: ludzie, którzy tam mieszkali, przynajmniej do czasów Solidarności wyjątkowo przychylnie traktowali państwo, które było dla nich gwarantem ładu zbiorowego. To wszystko sprawia, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tytułowe pytanie. Moim zdaniem największym sukcesem PRL była demokratyzacja struktur społecznych.

Józef Brzozowski,
czytelnik PRZEGLĄDU
Moim zdaniem to jedno z osiągnięć tego okresu obok reformy rolnej, elektryfikacji, walki z analfabetyzmem. W każdym razie obecna, III/IV RP nie ma sukcesów tej klasy.

Wydanie: 2018, 23/2018

Kategorie: Aktualne, Pytanie Tygodnia

Komentarze

  1. jaceqblog, jacekq.pl
    jaceqblog, jacekq.pl 4 czerwca, 2018, 16:52

    Urodziłem się, wychowałem i wykształciłem na Dolnym Śląsku. Tutaj jest moja „mała ojczyzna”. Zagospodarowanie Ziem Zachodnich, przesunięcie granicy kraju na zachód miało kapitalne znaczenie dla całej Polski.Być może było zwiastunem przesuwania się polskiego wahadła (Paweł Jasienica) na zachód. Prawdopodobnie – historycy są tu bardziej kompetentni – inna Polska niż Ludowa nie miała szans na tak dobry dla nas rezultat II Wojny Światowej.Podzielam pogląd Pana Brzozowskiego, że zagospodarowanie tych terenów to jeden z wielu sukcesów Polski Ludowej. Do wymienionej przez niego listy dodałbym rozwiązanie olbrzymiego problemu przeludnienia wsi (również dzięki Ziemiom Zachodnim i Północnym), wprowadzenie powszechnych ubezpieczeń społecznych i powszechnej, bezpłatnej służby zdrowia oraz – co dzisiaj często umyka z pola widzenia – podjęcie historycznej próby zmaterializowania ideałów pokoleń polskiej lewicy o państwie wyzwolonym z dyktatury kapitału. Ale czy zagospodarowanie ZZiP uznać należy za największy z nich? Właściwym pytaniem powinno być: „czy to zagospodarowanie można było przeprowadzić lepiej?”. Moim zdaniem można było. Pomimo powołania Ministerstwa d.s. Ziem Odzyskanych nie zrobiono wystarczająco dużo dla trwałej integracji tych ziem z resztą kraju. Poczucie tymczasowości towarzyszyło mieszkańcom Ziem Zachodnich długo. Rzeczywiście, pomijając miejscowości uzdrowiskowe, indywidualne budownictwo mieszkaniowe na większą skalę rozwinęło się dopiero w latach osiemdziesiątych. Wcześniej powszechnym zjawiskiem było, że rolnicy z „centralnej Polski” przyjeżdżali z synami do pracy w kopalniach by zarobić na krowę, konia czy dom i wyjeżdżali budując się nie na tych ziemiach, ale na wschodzie. Władza nie stworzyła żadnych istotnych bodźców dla trwałego osiedlania się. Przykładem niech będzie długi okres nieuregulowania wpisów własnościowych rolników i użytkowników nieruchomości do ksiąg wieczystych. Właściwie do dnia dzisiejszego ani Wrocław ani Szczecin nie doczekały się efektywnego skomunikowania drogowego i kolejowego ze stolicą, a należało to zrobić w pierwszych latach po wojnie. Praktycznie zlikwidowano wodny transport odrzański. To tylko niektóre z niedostatków. Z całą natomiast pewnością do sukcesów Polski Ludowej należy utrzymanie i rozwój potencjału gospodarczego Ziem Zachodnich, odbudowa zabytków – bez względu na ich pochodzenie i stworzenie warunków do rozkwitu życia naukowego i kulturalnego. Dzięki temu to ZZiP integrowały się z resztą kraju bardziej, niż na odwrót. Ewidentny sukces Polski Ludowej w zagospodarowywaniu ZZiP przejawia się i dzisiaj, gdy analizuje się geografię społecznych i politycznych postawy Polaków.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • jaceqblog, jacekq.pl
      jaceqblog, jacekq.pl 4 czerwca, 2018, 16:58

      Nie wiem, co się „tam na górze” dzieje, ale właściwy adres mojego bloga to: http://jacekq.pl
      Jacek Uczkiewicz

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Radoslaw
      Radoslaw 4 czerwca, 2018, 21:28

      Cały ogromny postęp społeczny, o którym pan słusznie pisze, był możliwy za sprawą fundamentalnej siły gospodarczej – industrializacji. To przemysł ściągał ludzi do miast, gdzie zyskiwali dostęp do edukacji, kultury, opieki zdrowotnej, cywilizowanych warunków mieszkaniowych. I w industrializacji Polski objęcie ziem odzyskanych (czy jak je tam nazywać) odegrało rolę kluczową. Dość powiedzieć, że na mitycznych kresach, które Polska utraciła (to znaczy – pozbyła się garbu nędzy i konfliktów etnicznych) odsetek zatrudnionych w przemyśle był 6-krotnie (!) niższy, niż na terenach, które zyskała na zachodzie i północy. I choć przemysł na ziemiach odzyskanych był straszliwie zniszczony (rzędu 70%), to był to ogromny posag, ktore te tereny wniosły do nowej Polski (której dziś w ogóle odmawia się tego miana). Przy straszliwych brakach kadrowych, w ciągłej niepewności o trwałość zachodniej granicy, zbudowano niemal od nowa Pafawag, Dolmel, Elwro, Diorę, Fadromę i masę innych zakładów. I zupełnie od zera – przemysł miedziowy, jeden z nielicznych, który przetrwał tzw. transformację ustrojową. Tego dokonał kraj, o którym pamięć dziś się haniebnie wyciera z polskich umysłów. A czego dokonała III RP? Startując w 1989 roku w nieporównanie lepszych warunkach, potrafiła tylko te zakłady sprzedać w obce ręce albo zrównać z ziemią (albo najpierw jedno, potem drugie), z chlubnym wyjątkiem KGHM.
      Jak straszliwie zakłamana jest post-solidarnościowa prawica wychwalając postać Eugeniusza Kwiatkowskiego, jednocześnie dokonawszy destrukcji tego, o czy marzył i wcielał w życie – uprzemysłowienia kraju.
      Przemiany, które zaszły w Polsce po 1945 roku były realizacją pragnień pokoleń światłych, wrażliwych społecznie Polaków. A że dokonały się w kraju rządzonym przez tzw. komunistów – a kto miał rządzić? Oni byli po prostu na miejscu, więc siłą rzeczy, stworzyli ramy instytucjonalne państwa, które reszta obywateli wypełniła treścią. Nikt mi nie wmówi, że rzekomy rząd na uchodźctwie ubolewał nad utratą możliwości powrotu do kraju i objęcia władzy. Mieszkając w stolicy jednego z najbogatszych państw świata, pragęliby wrócić do ruin Warszawy? Im było bardzo wygodnie odgrywać rolę ” wypędzonych przez komunizm”, jednocześnie nie musząc ponosić trudów i niewygód powojennej nędzy i harówki w Polsce. Od 1989 roku robi się z nich bohaterów, nazywa „legalnym rządem”. Legalny rząd jest tam, gdzie naród i basta.

      Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy