Żarty z prezesa surowo zabronione

Żarty z prezesa surowo zabronione

Cenzura wygrała z autocenzurą na festiwalu Eufonie

Jednym z ważnych momentów zakończonego właśnie III Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Europy Środkowo-Wschodniej Eufonie miało być prawykonanie nowej kompozycji Pawła Szymańskiego, który należy do grona najważniejszych twórców współczesnej muzyki. Utwór na flet i orkiestrę nosi angielski tytuł „it’s fine, isn’t it?” (co odnosiło się do przeboju zespołu rockowego T.Love „Jest super, więc o co ci chodzi”). Przygotowania i próby przebiegały pomyślnie aż do momentu, o którym tak pisze w oświadczeniu kompozytor: „Zwrócono się do mnie nieformalnie, w trybie rozmowy prywatnej, z prośbą, abym z utworu, o którym mowa, usunął klip dźwiękowy odtwarzany w trakcie wykonania z przenośnego odtwarzacza. Klip będący integralnym elementem utworu zawiera fragment publicznej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego

(»…nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne…«)”.

Kompozytorowi zależało na wykonaniu, więc zgodził się pominąć ów „niewygodny” element, zwłaszcza że festiwal Eufonie jest autorskim pomysłem wiceministra kultury Jarosława Sellina i ma ministerialne wsparcie finansowe, do którego dokłada się jeszcze PKN Orlen. Postanowił jednak, że w wyznaczonym miejscu zamiast cytatu z prezesa będzie klip ze słowami: „Tekst usunięty w wyniku włączenia autocenzury”.

Tylko tyle i aż tyle.

Nie cenzura, lecz autocenzura miała zatem odpowiadać za zmiany w dziele. Kompozytor, który rozumie rozmaite meandry decyzji kulturalnych, uznał wysuwany przez przedstawiciela organizatorów argument, że niektóre osoby zaangażowane w wykonanie utworu mogą czuć się uwikłane wbrew własnej woli w przekaz o charakterze satyry politycznej. Ze względu na dobre relacje międzyludzkie podjął się wycofania klipu, który i tak wszyscy znają. Ale i to okazało się niewystarczające.

„Długo czekałem na reakcję na moją kompromisową propozycję – pisze Szymański – wreszcie dwa dni przed planowanym prawykonaniem otrzymałem pocztą elektroniczną z prywatnego konta wiadomość: »Pawle, razem z organizatorami festiwalu Eufonie podjęliśmy niełatwą decyzję o wycofaniu Twojego koncertu fletowego z programu koncertu w dniu 20 listopada 2021«. Na mój list, że oczekuję precyzyjnej informacji, kto konkretnie podjął decyzję o odwołaniu prawykonania »it’s fine, isn’t it?« i jaki podał powód, nie dostałem odpowiedzi”.

Paweł Szymański w oświadczeniu, którego nie zaprezentuje ani telewizja Jacka Kurskiego, ani radio Agnieszki Kamińskiej, zamieścił jeszcze dosyć ponurą refleksję: „Cenzura faktycznie istnieje nadal. O tym, co może być powiedziane (pokazane, zagrane itp.) publicznie, decydują jakieś bliżej nieokreślone, nieujawniające się gremia, które działają w oparciu o bliżej nieokreślone zasady. (…) Cenzurze podlegają także cytaty z Jarosława Kaczyńskiego. Cenzurze podlegają także informacje o stosowaniu cenzury”.

Pawła Szymańskiego zabolało również to, że poszkodowany jest solista wirtuoz fletu Łukasz Długosz, który w przygotowanie arcytrudnej partii solowej włożył dużo pracy. A wszystko dlatego, że w „wolnym, demokratycznym kraju” ktoś się boi słowa autocenzura. Zapowiedziany występ Narodowej Orkiestry Polskiego Radia odbył się jak gdyby nigdy nic. Przez głośniki poinformowano tylko, że jeden utwór nie zostanie wykonany i zastąpi go inny. Przyczyny zmian nie podano.

Dwa dni po usunięciu utworu z programu kompozytor otrzymał od organizatorów wyjaśnienia. Lech Dzierżanowski, prezes Fundacji Piąta Esencja, przyznał, że to on zdecydował o zmianie programu, jako powód podając wprowadzenie w błąd przez Pawła Szymańskiego, który nie uprzedził, że będzie nagranie głosu „prominentnego polityka” oraz wystrzał z pistoletu. Dr Mieczysław Kominek, przewodniczący Rady Programowej Festiwalu Eufonie, napisał, że festiwal miał być przestrzenią swobodnej wypowiedzi artystycznej wolnej od politycznych sporów, a nie polityczną prowokacją ze strzałem z pistoletu. Autorzy oświadczeń nie wspomnieli w ogóle, że kompozytor jednak zrezygnował z cytatu z prezesa Kaczyńskiego. Biuro prasowe festiwalu też wydało oświadczenie, powołując się na ideę imprezy, którą jest dialog i budowanie kulturowych pomostów pomiędzy krajami i artystami z naszego regionu. Ze strony kompozytora napłynął komentarz: „Wreszcie poznaliśmy uzasadnienie zdjęcia utworu z koncertu, to nie cenzorzy, tylko budowniczowie mostów”.

Mamy zatem cenzuralne déjà vu. Dawno temu w prasie każdy dostawał drgawek, czy na skutek jakiejś literówki zamiast Stalin nie wyjdzie Sralin, bo to groziło więzieniem. Dziś, zdaje się, jesteśmy już o krok od takiej sytuacji.

tumilowicz@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Jan Rolke/Forum

Wydanie: 2021, 49/2021

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy