Zdalna nauka jak więzienna izolatka

Zdalna nauka jak więzienna izolatka

Chcę się zabić – jak wielu rodziców słyszy to od dzieci uczących się zdalnie?

Mamo, przepraszam cię, chciałam się zabić – płacz w telefon. Jest wieczór, 1 marca. Droga z Warszawy do Gdańska. Licealistka rzuca się pod samochód, kierowca odbija w ostatniej chwili. Delikatne draśnięcie. Gwałtowne hamowanie. Kilka samochodów w ostrej kolizji. Dym i smród, obawa, że coś wybuchnie. Dziewczyna siada na poboczu.

„Zatrzymujemy się. Żona, pedagog szkolny, rozmawia z nastolatką, głaszcze ją i trzyma za rękę, bierze telefon, żeby poinformować matkę, że obrażenia są raczej niewielkie. Ale nie pozwala dziewczynie wstać, boi się o stan jej nóg. Matka – prawie zawał. Ja pocieszam kierowcę samochodu. To starszy pan, około siedemdziesiątki, któremu przed chwilą świat spadł na głowę. Dzwonię do jego dzieci, bo w takim stanie nie może prowadzić auta”, relacjonuje na Facebooku świadek próby samobójczej. Na miejscu pojawiają się pogotowie, policja, straż pożarna.

„Mamo, jeśli moje życie ma tak wyglądać, to ja nie chcę żyć”, oznajmia Mikołaj, 15-latek o szerokich horyzontach, laureat wielu olimpiad przedmiotowych. „Nie widzę sensu uczenia się w tych warunkach”, stwierdza. Rodzice robią wszystko, żeby go wyrwać z tego stanu. Ponieważ jest nastoletnim mistrzem sportu, jedzie na mistrzostwa Polski. To go ustawia do pionu na kilka tygodni. Ostatnio do rodziców: „Jak długo można żyć przez internet?”.

Dagmara, lat 13, kilkakrotnie traci przytomność. Ratownicy z pogotowia za każdym razem długo przywracają ją do życia. Diagnoza: nerwy, brak kontaktu z rówieśnikami. Na to nie ma leków. Dagmara zawsze była świetną uczennicą, otrzymywała stypendium wójta. Teraz więc siedzi przed komputerem całe dnie. Gdy pierwszy raz straciła przytomność, pan od wuefu kazał zrobić 6 tys. kroków i przysłać zrzut ekranu smartfonu. Dagmara mimo wyczerpania wyszła z psem. Ten jej uciekł. Padła na ulicy. Zauważyła to matka. Żałuje, że wywierała na córkę niesamowitą presję – zmuszała ją do poprawiania nawet czwórki z plusem. Zorganizowała młodej wypad z koleżankami do galerii handlowej, dostały po 100 zł, żeby mogły wydać, na co chcą. Dziewczynka trochę stanęła na nogi. Na jak długo?

Obrabowano ich z rytuałów młodości

„Z młodzieżą – dramat. Im siada psychika. Nic im się nie chce. Nawet wrócić do szkoły. Rwą im się przyjaźnie i znajomości. Jestem wychowawczynią II klasy. Do szkoły chodzili pół roku, zaczęli się zgrywać, czuć jak klasa. Potem pół roku na zdalnym. Świadectwa dostali do ręki, w reżimie sanitarnym. Na zakończeniu roku uczennica, 17-latka, zapytała, czy może się do mnie przytulić. Za nią poszli inni. Oni się do siebie tulili! Od września sześć tygodni w reżimie sanitarnym, w salach śmierdzących odkażaczem. I w stanie zawieszenia, ale względnie normalnie. Znów zaczęli się wdrażać. A potem ciach i zdalne. A za chwilę III klasa i koniec, bo moi uczniowie są po gimnazjum. Nawet jeśli wrócą do szkoły, nie będzie to klasa, ale grupa obcych sobie ludzi. Obrabowano ich z rytuałów młodości. Wycieczek nie ma, wyjść nie ma, studniówki nie ma. Poczucia przynależności nie ma. Wspólnoty przeżyć, wspólnych wagarów, interesów, żartów z nauczycieli nie ma. Klasy I w ogóle nie poznały się. Znam wszystkie imiona i nazwiska uczniów, ale nie potrafię skojarzyć z twarzami, bo nie zmuszamy do włączania kamer. Gdy więc słyszę od urzędników, jak świetnie idzie nauczanie online, krew mnie zalewa”. To list od polonistki z dobrego liceum w podłódzkiej miejscowości. „Moja najstarsza córka jest w liceum. Ma zaburzenia nastroju, problemy ze snem”, pisze z kolei zrozpaczony ojciec.

Na świecie szkoły są ostatnim miejscem, które się zamyka, i pierwszym, które się otwiera. Ale nie w Polsce. Gdy praktycznie w całej Europie szkoły były otwarte już od kwietnia czy maja, polskie dzieci siedziały samotnie przed komputerami (patrz ramka). Do niedawna młodzi od 13. do 18. roku życia siedzieli do godz. 16 w domach. Chyba sam diabeł podpowiedział rządzącym ten pomysł na rozwiązanie pandemicznych problemów.

„Zdalne nauczanie? W więzieniu kara izolatki jest uznawana za najcięższą z możliwych”, wytyka czytelnik w liście do redakcji. Podkreśla problem uczniów, którzy przez zdalne nauczanie wypadli z systemu.

W Polsce całkiem niedawno możliwe było kompletne rozwalenie systemu opartego na gimnazjach, a teraz nie jest możliwe takie przeorganizowanie szkół, aby pozwolić dzieciom na normalny rozwój. Gdy rząd zamyka restauracje czy sklepy meblowe, od razu są protesty. Dlaczego nasze społeczeństwo z równym oddaniem nie broni własnych dzieci? Przecież po wrześniowym powrocie do szkoły okazało się, że niektóre maluchy mają regres rozwojowy, zapomniały, jak się czyta albo trzyma ołówek.

Już w zestawieniu Eurostatu z 2014 r. pod względem samobójstw wśród młodych Polska z 209 samobójstwami zajęła drugą pozycję w Europie. W roku 2020 zanotowano 2085 prób samobójczych podejmowanych przez osoby w wieku 7-24 lata, w 456 przypadkach były to próby skuteczne. Z powodu samobójstwa co roku umiera kilka klas szkolnych.

Badania nauki zdalnej przeprowadzone przez prof. Jacka Pyżalskiego pokazały, że kilkanaście procent uczniów ze względu na brak wsparcia w domu bardzo boleśnie doświadczyło konsekwencji obecnej sytuacji. Połowa mówi, że pogorszyły się ich relacje z rówieśnikami. Jest tylko niewielka grupa zadowolonych – to dzieci lękowe i wycofane. Siedząc przed komputerem, utwardzają pancerz lęków. Będzie go trudno skruszyć.

Efekt piżamy

Ewa Jarczewska-Gerc, psycholog społeczny, trener biznesu, w rozmowie z PRZEGLĄDEM (nr 5/2021) radziła: „Zamiast łazić w piżamie, ze zmierzwionymi włosami, wstańmy rano, jakbyśmy szli do biura, zróbmy pełny makijaż, włóżmy biurowy strój i dopiero siądźmy do pracy. Wielu osobom efekt piżamy szkodzi”.

Krystyna Janda w Radiu Nowy Świat w audycji Elizy Michalik: „Żal mi moich wnuczek. Od godz. 8 do 15 w piżamie, w łóżku z laptopem. Potem snują się nieprzytomne”.

Zapominamy, że my, dorośli, mamy ukształtowane mechanizmy obronne, młodzi je dopiero kształtują. Uczą się, że można spędzić cały dzień z laptopem w łóżku, opracowując coraz lepsze techniki ściągania. Mama 16-letniego Krzyśka (iloraz inteligencji 140, kłopoty z rówieśnikami i ze szkołą, w związku z czym wylądował w nie najlepszym liceum): „Budzi się, włącza laptop, by mieć odhaczoną obecność, idzie spać. Motywacja do nauki zerowa”.

Paweł Lęcki, polonista z Sopotu, którego na Facebooku obserwuje 55 tys. osób, od dawna w postach alarmuje, że największym problemem edukacji zdalnej jest psychologia. W przypadku nauczycieli – mówienie do ikonek. Gdy nauczyciel odpala się na kamerce, nie patrzy na te ikonki, tylko na siebie, kontroluje, jak wygląda, czy dobrze mówi. A przecież w realu nauczyciel widzi drugiego człowieka. Gdy choć jeden uczeń włączy kamerkę, od razu mówi się do kogoś. Uczennica Lęckiego: „Pokój stał się przestrzenią mojego życia. Tam pracuję, jem, śpię, oglądam seriale”. „Tak się nie da funkcjonować. To są podstawowe problemy edukacji zdalnej i żadnymi kursami, szkoleniami, żadną nauką kolejnych narzędzi ich nie wyeliminujemy”, konkluduje polonista.

Do tego dodajmy ogromną niespójność rządowych komunikatów. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek 25 lutego mówił: „Powrót starszych roczników do szkół przy obecnej dynamice zakażeń jest nierealny. Raczej trzeba martwić się, czy młodsze roczniki nie będą musiały wrócić do domu”. A sześć dni wcześniej, 19 lutego: „Przecież gdyby uczniowie rzeczywiście transmitowali koronawirusa, to ich rodzice i domownicy byliby chorzy na covid i byliby w izolacji, a oni sami byliby na kwarantannie. Nie są na kwarantannie, chodzą do szkoły”.

Minister ponadto każe młodym ludziom konfrontować się z wzorcami z przeszłości, jakby kiedyś wszyscy młodzi byli powstańcami warszawskimi albo roznosili ulotki Solidarności. Dziewczynkom wytyka otyłość. Zajął się też światłem Ewangelii. Jak ma znaleźć czas, by zająć się realnymi problemami młodych?

Minister od samotności

W Japonii Tetsushi Sakamoto został pierwszym na świecie ministrem od samotności. Stanowisko stworzono z powodu wzrostu liczby samobójstw w czasie pandemii. W Polsce sondaż przeprowadzony przez Kantar pokazał, że w ubiegłym roku co dziesiąty obywatel zerwał kontakt z bliską osobą, a z bratem lub siostrą co siódmy. W grupie wiekowej 15-17 lat co piąty badany stracił kontakt z bliską osobą, a spośród tych między 18. a 24. rokiem życia co siódmy. Jednocześnie polskie dzieci jeszcze potrafią spotkać się, pójść do galerii, obejrzeć wspólnie film. Nikt więc nie powoła ministra od samotności. Nikogo nie interesuje, że „psycholog w szkole jest luksusem, większym niż basen w ogrodzie. (…) Skoro nie można szybko trafić do publicznej ochrony zdrowia psychicznego, młody człowiek mógłby chociaż pójść i pogadać ze specjalistą w szkole. Cóż. Nie każdy musi mieć basen przy swoim domu”. To znowu Lęcki.

„Przed chorobami, złym nastrojem chronią nas zwłaszcza dobre relacje społeczne w realnym świecie. Dodatkowo badania pokazują, że wysiłek fizyczny już pół godziny trzy razy w tygodniu przez kilka miesięcy wspomaga leczenie depresji. Tak samo jak właściwa dieta i dobry sen. Nasz umysł musi także mieć wyzwania, żebyśmy mogli dobrze się czuć. Tych wszystkich rzeczy w dużej mierze zostaliśmy pozbawieni. Zwłaszcza nastolatki. Przez zdalną naukę są zazwyczaj samotne, mają zaburzony rytm dnia, mało okazji do kontaktu ze światem. Wiele z nich uciekało z domu przed różnego rodzaju przemocą, krytyką czy odrzuceniem. Teraz muszą w nim zostać. Mamy więc bardzo niedobrą mieszankę”, wylicza dr Artur Kołakowski, psychiatra z poradni Poza Schematami. „W mojej ocenie dopóki nastolatki nie wrócą do normalnego życia, nie będą mieć kontaktów z rówieśnikami, raczej niewiele może się zmienić. Obserwuję, że dla wielu moich pacjentów leczenie i psychoterapia w połączeniu z izolacją i samotnością to jedynie walka, by nie było gorzej. Nastolatki zmagające się z lękiem są zadowolone, że mogą unikać trudnych dla nich sytuacji czy relacji, gdy nie muszą wychodzić z domu. Niestety, kiedy coraz bardziej unikamy realnego życia i spotykania się z innymi, nasz lęk zaczyna mieć cały nasz świat dla siebie. Obawiam się, że wielu młodych ludzi będzie miało problem z powrotem do normalnego funkcjonowania, kiedy to już stanie się możliwe”, dodaje Kołakowski.

Dzieci muszą wrócić do szkół w pierwszym możliwym terminie, gdy tylko krzywa zakażeń zacznie opadać! To wołanie w końcu ktoś musi usłyszeć. Co z tego, że przetrwamy pandemię biologicznie, skoro będziemy ostro zaburzeni i chorzy fizycznie, bo stres sprzyja chorobom. Lekarstwo nie może być groźniejsze od choroby.


Nauka szkolna w Europie

  • W Norwegii szkoły funkcjonują normalnie. Z wyjątkiem Oslo, gdzie w lutym podjęto decyzję o zamknięciu szkół i basenów w związku ze wzrostem zachorowań. Ale zamyka się tylko te szkoły podstawowe, gdzie pojawiły się zakażenia. Przez całą jesień i zimę dzieci chodziły do szkół również w Oslo. W oddalonym zaledwie 30 km od Oslo Drøbak szkoły i baseny działają, bo w tej gminie jest mało przypadków COVID-19.
  • W Danii w ubiegłym roku po Wielkanocy wróciły do szkół klasy I-V. Miesiąc później – klasy VI-IX. W czerwcu został oficjalnie przedstawiony raport pokazujący, że start szkół nie miał żadnego wpływu na pandemię, współczynnik zakażania wręcz spadał, dopóki ludzie nie zaczęli wyjeżdżać na wakacje. Od sierpnia duńscy uczniowie znów normalnie chodzili do szkół. Zamknięto je tydzień przed świętami Bożego Narodzenia. 8 lutego wróciły klasy I-IV. W sześciomilionowej Danii wykonuje się 160 tys. testów dziennie.
  • W Niemczech sytuacja zależy od landu, ale też od dyrektorów szkół, którzy mają dużą autonomię. Podjęto wszelkie działania, aby szkoły pozostały otwarte tak długo, jak się da. W listopadzie 2020 r. Konferencja Ministrów Edukacji i Kultury zaleciła, by w regionach szczególnie dotkniętych pandemią przejść z systemu nauczania tradycyjnego na system zmianowy lub mieszany. Szkoły zostały zamknięte 18 grudnia. Rodzice, którzy nie byli w stanie zapewnić opieki dzieciom, mogli je posyłać do szkoły do 22 grudnia. Obecnie np. w Nadrenii Północnej-Westfalii do szkół chodzą uczniowie przygotowujący się do matury. Od 8 marca rząd federalny pokryje koszt jednego szybkiego testu na koronawirusa w tygodniu dla każdego obywatela.
  • We Francji we wrześniu dzieci normalnie ruszyły do szkół. W październiku zamknięto zaledwie 24 spośród 61,5 tys. szkół i 199 spośród 528,4 tys. klas, w listopadzie – 5 szkół i 7 klas, w grudniu – 10 szkół i 123 klasy. Teraz, po lutowych feriach, dzieci wróciły do szkół. Rządowe komunikaty: absolutnie nie będziemy zamykać szkół. Dyrektorzy liceów mają dużą autonomię.
  • W Wielkiej Brytanii od marca do września 2020 r. był home shooling. Od września do końca października uczniowie podstawówek chodzili do szkół. Szkoły średnie były zamknięte, chodziły tylko dzieci rodziców pracujących w kluczowych dla gospodarki zawodach. W listopadzie, mimo lockdownu, podstawówki nadal były czynne do Bożego Narodzenia. Od stycznia uczniowie byli w domu. Teraz wracają do szkół, ale ci ze średnich mają być testowani trzy razy tygodniowo.

Samobójstwa dzieci i młodzieży

7-12 lat: 29 prób samobójczych, 1 zgon (2019 r.: 46 prób, 4 zgony)

13-18 lat: 814 prób samobójczych, 106 zgonów (2019 r.: 905 prób, 94 zgony)

19-24 lata: 1242 próby samobójcze, 349 zgonów (2019 r.: 1226 prób, 360 zgonów)

Źródło: Komenda Główna Policji


b.igielska@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Shutterstock

Wydanie: 11/2021, 2021

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy