Łowcy etatów

Wzornictwo, amerykanistka, dietetyka – nowe kierunki mają uchronić studentów przed bezrobociem

Limity przyjęć na uczelnie to jedno, zainteresowania studentów to drugie. A możliwość znalezienia pracy jest jeszcze czymś innym. Ciągle, ale tylko na uczelniach państwowych, oferta edukacyjna wiąże się wyłącznie z zatrudnioną kadrą. Jeśli ktoś zajmuje się jakąś dziedziną, do programu studiów wprowadza się jego przedmiot. Nikt profesorowi nie zaproponuje przekwalifikowania się. Z kolei resort edukacji nie ma rozeznania w zapotrzebowaniu rynku pracy na absolwentów szkół wyższych. Limity miejsc samodzielnie ustalają uczelnie.
Tymczasem uczelnie prywatne szukają nie tylko studentów, ale i klientów – starają się dostosować kadrę do aspiracji studentów i do wymagań Unii. Prostym przykładem są nauki polityczne w Wyższej Szkole Humanistycznej w Pułtusku. Poza minimum programowym kierunek został wzbogacony o specjalizacje: studia amerykanistyczne i europeistykę, także o inne.
Są kierunki, uparcie rozdmuchiwane, po których ciągle nie można znaleźć pracy. W biurach karier zawodowych Łodzi, Warszawy i Katowic powtarza się ta sama lista – geografia, biologia, chemia, fizyka – to kierunki niebudzące zainteresowania pracodawców. Do niedawna na tej liście byli także absolwenci historii – jednak firmy łowców głów zaczęły ich chętnie wpisywać do banku, okazało się bowiem, że mają wyobraźnię, myślą logicznie, znakomicie sprawdzają się i w reklamie, i w PR.
Na lepsze dni czekają studenci rusycystyki, już lepiej wiedzie się garstce po „dziwacznych” filologiach. Pewnie dlatego Uniwersytet Łódzki postanowił ożywić swoją ofertę, przyglądając się losom absolwentów. Ostatnio uruchomiono tam międzywydziałowe magisterskie studia matematyczno-przyrodnicze (wszystkie studia międzywydziałowe robią wrażenie na pracodawcach), studia zawodowe z fizyki medycznej oraz z języka rosyjskiego z elementami ukrainistyki. Można też zdawać na studia magisterskie z filologii rosyjskiej z językiem niemieckim i z filologii germańskiej z językiem rosyjskim.
Zmieniła się także Politechnika Łódzka – uruchomiono wzornictwo, a Wydział Marketingu Tekstyliów zajmuje się głównie nowoczesnymi materiałami. – Czasem jedna osoba potrafi przekonać władze uczelni, że absolwenci nowej specjalizacji nie będą bezrobotni – mówi Ewa Chojnacka, rzecznik prasowy UŁ. – Matematyka finansowa i ubezpieczeniowa powstała dzięki prof. Gajkowi, byłemu prezesowi ZUS. Okazała się strzałem w dziesiątkę. Podobnie jest ze specjalnością transport i logistyka. Na pewno jest to dziś lepszy pomysł od zarządzania i marketingu.
Są renomowane uczelnie, które uciekają w licencjat, dzięki któremu masz dyplom i konkretny zawód w trzy lata. I tak Politechnika Śląska od roku kształci fachowców administracji. – Szczególny nacisk kładziemy na znajomość prawa – tłumaczy rektor prof. Wojciech Zieliński.
Dobrym pomysłem bywa zaskakująca nazwa. Katowicka Akademia Wychowania Fizycznego proponuje edukację obronną, a jako specjalność zarządzanie i marketing fizjoterapią i sportem inwalidów. Jest też zarządzanie kryzysowe, które wraz z edukacją obronną ma pomóc w sytuacjach zagrożenia.
Znakiem czasu są zmiany na ŚAM. – Proponujemy biotechnologię, ukierunkowana na medycynę molekularną – mówi prof. Tadeusz Wilczok, rektor uczelni. – Ale zdecydowaliśmy się także na kosmetologię, którą można studiować na Wydziale Farmaceutycznym w Zabrzu. Poza tym, zgodnie z wymogami UE, będą u nas organizacja i ochrona zdrowia oraz dietetyka.
Inny pomysł ma Akademia Medyczna w Poznaniu. Jej rektor, prof. Grzegorz Bręborowicz, wprowadził program nauczania w języku angielskim.
Osobnym fenomenem jest pedagogika. Spośród 580 tys. kandydatów, którzy w ubiegłym roku chcieli dostać się na studia dzienne, co 17 wybrał pedagogikę. I słusznie. Studia nie są trudne, a dają ogólną wiedzę, z którą można szukać pracy nie tylko w szkole. Wielu absolwentów (np. Warszawskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej TWP) korzysta albo z propozycji uczelni, np. pedagogiki zabawy, albo gdzie indziej szuka dodatkowych kursów. Uczą się masażu i zasad rehabilitacji, co powoduje, ze są atrakcyjniejszymi absolwentami.
Własne pomysły, by uniknąć bezrobocia, mają także studenci. Prof. Zbigniew Endler, ekolog z UWM zauważył, że jest coraz więcej słuchaczy studiujących na dwóch kierunkach. Jeśli nie pierwszy da pracę to drugi. Kilka osób równocześnie z ochroną środowiska studiuje w Gdańsku oceanografię. Jednak, jak podkreśla prof. Endler, dwukierunkowość wymaga dużego uporu. Trzeba też być dobrym studentem, bo tylko wtedy dziekan da zgodę na podjęcie drugiego kierunku. Oczywiście, takiego wymogu nie ma na uczelniach prywatnych.
Wszyscy rektorzy podkreślają, że nowe specjalności tworzą w ciemno. Państwo nie ma żadnej strategii i tak naprawdę nie wiadomo, jaki kierunek wybrany dziś uchroni przed bezrobociem za kilka lat.


Sześć porad dla tych, którzy chcą mieć pracę
* Znajdź w rankingach rubryki, w których pracodawcy odpowiadają na pytanie, której uczelni absolwenta by zatrudnili. Wysokie lokaty w rankingu i dobre perspektywy na przyszłość mają także szkoły umożliwiające praktyki. Do rekordzistów w Małopolsce należy AGH, która ma podpisane umowy z 800 firmami.
* Zastanów się, czy będziesz mógł obudować swoje studia kursami i praktykami. Jest to szczególnie ważne, jeśli wybrałeś wąską specjalizację.
* Nie ulegaj owczemu pędowi – jeśli dzisiaj wszyscy idą na europeistykę, nie znaczy to, że dostaną pracę w Brukseli.
* Jeśli musisz uczyć się na skromnej, ale taniej uczelni prywatnej, szlifuj języki, koniecznie dwa. Pracodawcy przeważnie organizują własne egzaminy, nie ufają kosztownym certyfikatom. Lepsza znajomość języka może przeważyć przy wyborze pracownika.
* Od pierwszego semestru bądź aktywny w życiu uczelni. Odwiedzaj biura karier. Zaczniesz od wolontariatu, skończysz na etacie.
* Wybierając prywatną uczelnię, sprawdź, z którymi szkołami państwowymi współpracuje. Może po licencjacie zmienisz szkołę.

 

Wydanie: 2004, 23/2004

Kategorie: Przegląd poleca

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy