Ziemia do wzięcia

Ziemia do wzięcia

4 tysiące zabużan nie kwapi się przejmować grunty jako zadośćuczynienie za pozostawione mienie

Mecenas Krzysztof Dobrowolski, reprezentujący grupę zabużan w procesach o uzyskanie rekompensaty za mienie utracone w wyniku wojny, powiada, że wie o dwóch osobach spośród uprawnionych, które skorzystały z możliwości zakupu ziemi od Agencji Nieruchomości Rolnych wedle obowiązujących aktualnie przepisów. Nie byłem jednak w stanie dowiedzieć się, kto to jest. Adwokat podejrzewa, że ci, którzy tak się pośpieszyli, wstydzą się, że poprzestali na tak małym. Gdyby mieli cierpliwość, mogliby wygrać o wiele więcej.
Agencja Nieruchomości Rolnych, która udostępnia ziemię zabużanom w ramach rekompensaty przysługującej im za utracone mienie, uważa siebie za chłopca do bicia. – Zabużanie nie chcą od nas kupować ziemi, a opinia jest taka, że to my nie chcemy im jej sprzedawać – mówi Tadeusz Szkamruk, rzecznik agencji. Ma na to dowody czarno na białym. Z monitoringu prowadzonego przez agencję wynika, że z 60 przetargów, w których uczestniczyli zabużanie, wygrali oni aż 54 (dane do końca października br.). Łącznie kupili na własność albo współwłasność 230 ha ziemi o wartości ponad miliona złotych, a pokrycie w ekwiwalencie nabywcy mieli na niespełna 840 tys. Resztę – czyli około 300 tys. – musieli dopłacić z własnej kieszeni. To także pewna bariera, ale jak się wydaje, nie najważniejsza.
Spośród 16 oddziałów i filii agencji, które dysponowały ziemią na sprzedaż, to w Olsztyńskiem zakupu dokonało najwięcej zabużan. Zgłosiło się 23 uprawnionych, z czego 17 wygrało przetargi. Razem nabyli 69 ha. Drugie miejsce zajął Rzeszów (osiem wygranych przetargów). Opole, Wrocław i Szczecin miały po czterech, pięciu zwycięzców. Ziemię kupował tu każdy zabużanin, który stanął do przetargu. Tak samo było w Warszawie, gdzie startowało sześciu uprawnionych. Łącznie przypadł im hektar ziemi, ale wart 126 tys. zł, czyli tyle, ile trzydzieści parę hektarów w oddziale rzeszowskim. W oddziale warszawskim ziemia jest najdroższa w Polsce, co zresztą nikogo nie dziwi. Średnia krajowa wynosi około 5 tys. za ha. Tylko trudno znaleźć miejsce bliskie średniej – najbliżej jest Piła z ceną ponad 4 tys. za ha.
W Bydgoszczy, Koszalinie czy Poznaniu ani jeden zabużanin nie ubiegał się o ziemię w przetargach. W Zielonej Górze, Łodzi i Lublinie było po jednym kandydacie.
W sumie w tegorocznych przetargach organizowanych przez oddziały ANR brało udział zaledwie 1,5% uprawnionych zabużan. Ministerstwo Skarbu Państwa podaje, iż zaświadczenie lub decyzję potwierdzającą prawo do ekwiwalentu posiada przeszło 4 tys. zabużan i ich spadkobierców. W tym roku odziały ANR zorganizowały ponad 30 tys. przetargów nieograniczonych. Do końca października sprzedały prawie 70 tys. ha ziemi. Zabużanie uszczknęli z niej dla siebie tylko trzy promile. Nie dlatego, że nie mogli. Z danych statystycznych wynika bowiem, że ich udział w przetargach traktowany był priorytetowo, bo ustawa pozwala im na start bez wpłacenia wadium. Tych, którzy startowali, a nie wygrali, można policzyć na palcach jednej ręki.

Wystarczy na 10 hektarów ziemi

Z ziem wschodnich repatriowano po zakończeniu wojny 1,7 mln osób. Już we wrześniu 1944 r. – a więc przed zakończeniem wojny – Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, który wówczas pełnił rolę rządu polskiego, podpisał umowy z trzema republikami sowieckimi. Tzw. umowy republikańskie przewidywały przeprowadzenie ewakuacji ludności czującej się Polakami na tereny przyznane Polsce, natomiast Litwini, Białorusini i Ukraińcy mogli wybrać obywatelstwo sowieckie i przeprowadzić się poza naszą wschodnią granicę.
Umowy ograniczały też możliwość przewożenia majątku na teren Polski. Repatrianci mogli zabierać ze sobą nie więcej niż dwie tony wszelkiego dobra. Wartość pozostawionego majątku miała być zwracana według „ceny ubezpieczeniowej zgodnie z ustawami w Polsce i ZSRR”. Zapisano: „Ewakuowani rolnicy otrzymają ziemię w rozmiarach przewidzianych ustawą o reformie rolnej, włościanie zaś, jeżeli nawet nie posiadają ziemi w chwili ewakuacji, otrzymają w razie życzenia przydział ziemi na zasadach ogólnych”. Wszystkim innym ewakuowanym „stworzy się warunki, aby mogli otrzymać pracę według swego wykształcenia i specjalności”.
Ocenia się, że około 1,5 mln osób od razu otrzymało mienie zastępcze – 300 tys. gospodarstw rolnych wraz z zabudowaniami, o łącznej powierzchni 1,7 mln ha. Repatrianci otrzymywali nieruchomości i gospodarstwa rolne na Ziemiach Odzyskanych, a w Polsce centralnej wszędzie tam, gdzie rozparcelowano majątki w ramach reformy rolnej. Wielu jednak czeka do dziś. Różne są szacunki aktualnych zobowiązań państwa wobec zabużan. Mówi się o dwóch, ale i o czterech, a nawet o 12 mld zł. Próby wywiązania się z obowiązku wobec pozostałych podejmowano kilka razy. Sejm parokrotnie zajmował się kwestią rekompensat dla zabużan. Bardziej lub mniej szczęśliwie. Z reguły – trzeba to przyznać – bardziej troszczył się o interes państwa niż poszkodowanych. Trybunał Konstytucyjny, do którego w 2002 r. rzecznik praw obywatelskich zwrócił się w sprawie praw zabużan do ekwiwalentu, wskazał kilka ustaw, w których znalazły się przepisy niegodne z konstytucją. Był to jeden z artykułów o gospodarce nieruchomościami z 1997 r., ograniczający możliwość zaliczania wartości mienia pozostawionego na wschodzie na poczet ceny sprzedaży nieruchomości rolnych skarbu państwa wchodzących w skład Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, a także przepis znowelizowanej ustawy o zagospodarowaniu nieruchomości rolnych skarbu państwa z 1993 r., jak też stosowny przepis ustawy o gospodarowaniu składnikami mienia skarbu państwa z 1966 r. Ostatnia ustawa sejmowa wiążąca się z kwestią zobowiązań państwa wobec zabużan pochodzi z 2003 r. Przyznaje im prawo do nabywania majątku za sumę stanowiącą nie więcej niż 15% wartości utraconych dóbr. Dodatkowo zastrzeżono, iż wartość owych 15% nie może przekraczać 50 tys. zł. Ogranicza to w sposób oczywisty możliwości zainteresowanych. Maksymalna suma pozwala bowiem na nabycie – według dzisiejszych cen – około 10 ha ziemi. Jeśli ktoś chce uzyskać większy areał – musi różnicę dopłacić. Ustawa nabrała mocy prawnej 30 stycznia br., a już kilkanaście dni później została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego przez posłów Platformy Obywatelskiej.

Sami zabużanie – a jeszcze bardziej ich reprezentanci, mecenasi broniący ich interesów w sądach, jak też Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kresowian Wierzycieli Skarbu Państwa – też nie kryją oburzenia za powodu takiego rozwiązania. Prezes Andrzej Korzeniowski nie przyjmuje do wiadomości żadnych argumentów przemawiających za słusznością ograniczeń, np. tego, że państwa nie stać na pełne rekompensaty, ani tego, że obywatele z ziem centralnych, którym zabrano majątki, nie otrzymują żadnej rekompensaty. – Państwo ma zobowiązania, niech płaci
– oświadcza stanowczo.

Pół miliona hektarów czeka

I to właśnie sprawia, że ANR nie ma komu sprzedawać ziemi jako rekompensaty za majątek pozostawiony na wschodzie. Zabużanie liczą, że trybunał i tym razem stanie po ich stronie, kwestionując zapis, który im się nie podoba. I nawet trudno im się dziwić, skoro muszą jednocześnie podjąć zobowiązanie, że wraz z uzyskaniem częściowej rekompensaty zrzekają się prawa do reszty, jeśli zdarzy się tak, że będą inne przepisy niż obowiązujące dzisiaj. Rozumiem też osoby, które wzięły ziemię, ale wykręcały się od rozmowy z dziennikarzem. Zapewne bały się, że zostaną uznane przez innych zainteresowanych za „łamistrajków”.
Na razie więc trwa stan zawieszenia. Nie wiadomo, kto lepiej na tym wyjdzie. Ci, którzy czekają na pełną rekompensatę, czy ci, którzy decydują się na częściową. W pierwszym przypadku brak pewności, czy – a jeśli tak, to kiedy – Trybunał Konstytucyjny uchyli przepis kwestionowany przez PO. Pewne jest natomiast, że ziemi do sprzedania będzie coraz mniej – wykupią ją kandydaci bez uprawnień przesiedleńczych. I będzie coraz droższa. Tylko w tym roku średnia cena hektara wzrosła z 3736 do 4994 zł. Repatrianci, którzy nie czekają na lepsze czasy, też nie mogą spać spokojnie. 15% w zamian za wyrzeczenie się pozostałych 85% to kalkulacja trudna da zaakceptowania. Rozwiązaniem mogłoby być znowelizowanie przez Sejm własnego przepisu ustawowego. W taki sposób, że jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna skargę PO za uzasadnioną, ci, którzy otrzymali rekompensatę częściową, też będą mieli prawo do dochodzenia reszty odszkodowania.
Inaczej ANR będzie narzekać, że zabużanie nie chcą ziemi. A zabużanie – że państwo nie chce wypełnić swoich wobec nich zobowiązań. Zarówno mecenas Dobrowolski, jak i Andrzej Korzeniowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu Państwa, bardzo negatywnie oceniają agencję, przypisując jej winę za odwlekające się ostateczne załatwienie problemu. Agencja robi zaś, co może. We wszystkich przetargach osoby uprawnione, czyli właśnie zabużanie posiadający odpowiedni dokument, zwolnione są nawet od obowiązku płacenia wadium. To powinno zachęcać, ale też nie pomaga. Wprawdzie można zrozumieć argumenty Stowarzyszenia Kresowian, iż ustalona wysokość (nie więcej niż 50 tys. zł) to za mało, by kupić działkę miejską albo nawet siedliskową, a nie każdy były kresowianin widzi się w roli gospodarza na kilku czy nawet kilkunastu hektarach. Ale i tu ANR podpowiada rozwiązanie: zabużanie mogliby się jednoczyć i kupować nieruchomości na współwłasność, bez dopłacania, tymczasem tego też nie robią. – Zapewne czekają na korzystniejsze rozwiązania prawne – ocenia Grażyna Kapelko, doradca prezesa ANR.
Na razie ANR dysponuje około 500 tys. ha (patrz mapka) do natychmiastowego nabycia i do zagospodarowania przez zabużan. Tyle że oni jej nie chcą. ANR zrobiła, co mogła. Reszta nie od niej zależy.


Nieruchomości nabyte w ANR przez zabużan

Oddział lub filia Powierzchnia nieruchomości sprzedana przez ANR zabużanom na własność lub współwłasność (ha) Cena nieruchomości nabytych przez zabużan na własność lub współwłasność w przetargach ANR (zł)
w 10.2004 w br. do 31.10 stan na 31.10.2004 w 10.2004 w br. do 31.10 stan na 31.10.2004
Warszawa – 1 1 – 126.000 126.000
Bydgoszcz – – – – – –
Gdańsk – 6 6 – 33.018 33.018
Gorzów – 13 13 – 48.879 48.879
Koszalin – – – – – –
Lublin – – – – – –
Łódź – 2 2 – 43.300 43.300
Olsztyn 12 69 69 27.000 157.050 157.050
Opole – 4 4 – 95.884 95.884
Piła – 44 44 – 179.700 179.700
Poznań – – – – – –
Rzeszów – 33 33 – 123.870 123.870
Suwałki – 28 28 – 58.500 58.500
Szczecin – 1 1 – 101.950 101.950
Wrocław – 30 30 – 102.000 102.000
Z. Góra – 0 0 – 78.824 78.824
12 230 230 27.000 1.148.975 1.148.975
Źródło: ANR

Wydanie: 2004, 49/2004

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy