Zjednoczeni na opak

Zjednoczeni na opak

Mamy rosnący problem z pandemią. Przy ponad 1,5 tys. zarażeń w ciągu doby dzwony powinny bić na alarm. Zamiast tego władza zajmuje się sobą. I badaniem kynologicznym: czy możliwe jest, by ogon machał psem? Dzieci wiedzą, że nie, ale w Polsce jakby nie było co do tego pewności. I z powagą obserwujemy jasełka w obozie Zjednoczonej Prawicy. O tym, że to zjednoczenie było pozorne, wiedziano od początku. Teraz mamy to czarno na białym. Po tym, co o sobie powiedzieli politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski, wiadomo, że są to byty bardzo od siebie odległe. A jedyne, co je łączy, to wspólnota w podziale łupów.

Nazwa Zjednoczona Prawica może być tylko inspiracją dla satyryków. Z realnym stanem rzeczy nie ma przecież nic wspólnego.

Faktem jest wojna domowa na prawicy. Kończy się jej pierwszy etap, który ma doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa psa nad własnym ogonem. Poskromienie toksycznego pyszałka, jakim jest Ziobro, to tylko część tej wojny. Ich wojny. Bo to, kto wygra i kiedy będzie finał nawalanki, dla zwykłych Polaków nie ma większego znaczenia. Trudno przecież poważnie traktować różnice między politykami obecnej władzy. Są jak kameleony. W każdej chwili dla kariery mogą zrobić coś dziwnego. Byle uratować posadę.

Na takie postawy i zachowania polityków i wysokich urzędników duży wpływ ma sposób sterowania państwem, jaki praktykuje prezes Kaczyński. Wywoływanie konfliktów to jego stała metoda. Przy nim nikt nie może się czuć zbyt pewnie. Jak więc ci ludzie mają pracować nad długoterminowymi planami? W tej ekipie powszechna jest filozofia pracy z krótką perspektywą, byle do jutra. A trwająca od wyborów prezydenckich gadanina o rekonstrukcji rządu dodatkowo paraliżuje pracę resortów i urzędów centralnych. Kaczyńskiego to nie boli. Dalej będzie eksperymentował na ludziach i instytucjach. Często z bardzo marnym skutkiem. Jest jak w dowcipie: prezes tworzy problemy, które potem zwycięsko rozwiązuje. Tak przecież było kiedyś z Ziobrą, którego obdarował ogromną władzą – by teraz mu ją na raty zabrać. Ale takie proste jak kiedyś to już nie będzie. Ziobro też się uczy, a skrupułów nigdy nie miał.

Kaczyński chce, by prawica powalczyła o młodzież i była aktywniejsza w sprawach klimatu. Z Solidarną Polską na pokładzie będzie to bardzo trudne. PiS będzie musiało z nią rywalizować o skrajną prawicę i fundamentalistów. Co oznacza, że uruchomi część ich projektów. Dla sympatyków opozycji oznacza to, że nadchodzą jeszcze gorsze czasy.

Wydanie: 2020, 40/2020

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Komentarze

  1. Radoslaw
    Radoslaw 28 września, 2020, 10:49

    I czemu tu sie dziwić? Przecież polska prawica wyrosła (przy wydatnym wsparciu z zagranicy) z tego, co było w Solidarności najgorsze: pieniactwa, prywaty, prymitywnego kato-nacjonalizmu, pogardy dla osiągnieć PRL, opetańczej rusofobii, kompletnego oderwania od rzeczywistości, megalomanii, nieustannego stawiania sie w roli ofiary i obwiniania za wszystko tajemnych złych sił. Są to dokładnie te same cechy, które charakteryzowały polską szlachte i wiadomo, do czego doprowadziły. To, co w oryginalnej Solidarności było szlachetne (niestety bardzo naiwne w starciu z prawicową bezwzglednością i agresją) przetrwało ledwie kilka lat w Unii Pracy ale niestety już dawno zostało zmarginalizowane razem z tą partią. Zrobili to sami Polacy – w końcu nikt im nie dyktował, jak mają głosować. Niech sie wiec teraz nie skarżą.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy