Źle się dzieje na lewicy

Źle się dzieje na lewicy

Kurczącego się elektoratu przekonanych nie zastąpił młody elektorat zwabionych

Sejm bez reprezentacji lewicy – to chyba się zdarzyło po raz pierwszy od 1918 r. Stąd dyskusja o przyczynach zaniku elektoratu lewicy, siły reprezentujących ich partii i organizacji, a także nad możliwym rozwojem wypadków.

Odchodzący wyborcy

Elektorat lewicy. Tworzyła go bardzo liczna, pewnie kilkumilionowa grupa ludzi, którzy przekonania o równości i równych szans dla wszystkich, solidarności i sprawiedliwości społecznej, pracy i poświęceniu się dla społeczeństwa łączyli z pracowitym życiem. To ludzie oczytani, obserwujący świat z uwagą, zwolennicy Realpolitik, zgodnie z którą więcej można zrobić dla ojczyzny pracą, niż ginąc za nią w bezmyślnie wywołanym powstaniu, krytyczni wobec tezy, że najważniejsze są własność i pieniądze. To oni chcieli stworzyć alternatywę dla wolnego i bezkarnego rynku, to oni byli przeciw wyprzedaży wszystkiego, co da się sprzedać, i przeciw bezmyślnej lustracji. Tworzyli elektorat przekonanych, a nie zwabionych obietnicami albo zgrabnymi gestami i brawurą wystąpień liderów. To oni głosowali najpierw na SdRP, a potem na SLD, to ich głosy wyniosły polityków lewicy do najwyższych stanowisk. Co się stało z tym przekonanym elektoratem lewicy, na kogo teraz głosuje? Ów elektorat w znacznym stopniu wymarł. Można oszacować, że w ciągu 26 lat z tej grupy ubyło z tego powodu ok. 2,5-3 mln ludzi. Sęk w tym, że prawie nikt nie zajął miejsca odchodzących.

Elektorat lewicy to obecnie zaledwie 5-7% głosujących, a nie 15-20% czy 30-40% jak w czasach świetności. Jest gorzej, niż nam się wydaje.

Bezowocny bój intelektualistów

Pod pojęciem lewicy często rozumie się lewicę zorganizowaną w partie i stronnictwa, co w tym wypadku sprowadza się do aparatu i działaczy partyjnych. To właśnie ludzie aparatu pojawiają się w pierwszej kolejności na listach wyborczych. Przekonani z elektoratu lewicy wynieśli do władzy wielu ludzi „lewicy zorganizowanej”. Wśród tych, którzy zajęli najwyższe stanowiska, byli politycy o wysokich umiejętnościach i nienagannej etyce, którzy dobrze wypełnili powierzone im zadania i nadal cieszą się uznaniem. Niestety, sporo wyniesionych polityków uznało, że zawdzięczają to jedynie swoim zdolnościom i umiejętnościom, że w stosunku do wyborców nie podjęli żadnych zobowiązań i że nie mając szans na powtórny wybór mogą zmodyfikować swoje „przekonania”. Fatalnym tego skutkiem było podejrzenie, że „lewica zorganizowana” jest pełna kandydatów do władzy bez własnych przekonań, koniunkturalistów, wręcz cwaniaków. To podejrzenie wyborców często zamieniało się w pewność, gdy widzieli, jakie kłopoty miała „lewica zorganizowana” ze sformułowaniem programu. Partie lewicy pod ciężarem tych podejrzeń straciły siłę przyciągania i w rezultacie skurczył się elektorat zwabionych. A znam też rozgoryczonych przekonanych, którzy stwierdzili, że więcej na wybory nie pójdą.

Istnieje poza tym nieliczna „lewica intelektualistów”. To mały fragment elektoratu przekonanych, który prezentuje swoje poglądy w prasie, bierze udział w dyskusjach, pisze książki. Grupa ta skupia się wokół kilku tytułów i wydawnictw, PRZEGLĄD odgrywa tu nieocenioną rolę. Także tutaj odczuwa się niedostatek ludzi młodych. Intelektualiści lewicy prowadzą beznadziejny bój o przekonania Polaków, uporczywie demonstrują inny niż głoszony przez PiS i PO punkt widzenia. Niestety, jak dotąd bój ten wydaje się bezowocny.

Młodzi zainfekowani prawicą

Wróćmy do braku następców dojrzałego elektoratu przekonanych. Kilka dekad temu popularny był pogląd, że ludzie młodzi, wykształceni są szczególnie wrażliwi na hasła równości i sprawiedliwości społecznej, a to sprawia, że są także podatni na hasła lewicy czy zielonych. Tak było, ale we współczesnej Polsce już nie jest. Szczególny rodzaj patriotycznego wychowania dzieci i młodzieży pod przewodem IPN i Kościoła ukształtował umysły młodych Polaków w taki sposób, że pokolenie 18-29 lat w ostatnich wyborach najwięcej głosów oddało na Kukiz’15 i KORWiN.

Jak do tego doszło, w jaki sposób tak ukształtowano świadomość społeczną i polityczną naszego społeczeństwa? Jakich skutków możemy oczekiwać? 11 listopada obserwowałem w telewizji marsz 70 tys. młodych narodowców w Warszawie. Zastanawiałem się, ile osób potrafi zmobilizować młoda lewica na podobne wezwanie – 500 czy jeszcze mniej? I rodzi się pytanie, co nas czeka, co czeka nasz kraj w najbliższej przyszłości. Co mają robić niedobitki lewicy, zanim zamienią się w plankton polityczny?

Autor jest emerytowanym profesorem Politechniki Warszawskiej

Wydanie: 06/2016, 2016

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy