Odchodzi legendarny prezydent Rzeszowa. Człowiek, który umiał tak postępować z politykami, by miasto miało z tego korzyści. Tadeusz Ferenc, sprawny pragmatyk, zawsze szukał takich, którzy mogą dać kasę na inwestycje. Ludzi wpływowych, mających dojścia do władzy i funduszy. Nie patrzył na legitymacje partyjne. Cel uświęcał środki.
Marcin Warchoł, namaszczony przez niego na następcę, jako wiceminister sprawiedliwości pomógł w sprawie budowy nowego sądu. I tu jego wpływy się kończą. Warchoł ma złe relacje z PiS, jeszcze gorsze z całą opozycją. Co więc będzie mógł Rzeszowowi załatwić? Nawet jeśli wygra. Co jest chyba mało prawdopodobne.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy