Złote klatki

Zdenerwowane społeczeństwo, bo to i nie najlepsza pogoda, i trzeba przypomnieć sobie, co się robi w łóżku, żeby dostać becikowe, otrzymało jeszcze na koniec listopada równie podniecającą wiadomość, że jeszcze obecny pan prezydent poprosił pana ministra Ziobrę o ułaskawienie pana ministra Sobotki, który nawet nie wiem, czy zdążył pójść siedzieć i czy list nie będzie szybszy od Sobotki u bram więzienia. I podobno pan minister Ziobro wziął ten list do rąk własnych, bo chciał osobiście przeczytać, jakie jest uzasadnienie tego ułaskawienia, a tu nagle się okazało, że uzasadnienia żadnego nie ma. Było tylko napisane:
„Proszę uprzejmie a nawet i bardzo, żeby ułaskawić tego Zbigniewa Sobotkę”.
Z poważaniem. Jeszcze Prezydent Kraju.
I teraz podobno pan minister Ziobro chce wszcząć śledztwo, żeby się dowiedzieć, co jest tu napisane między wierszami, co będzie przedsięwzięciem trudnym, bo jak zauważyłem, międzywierszy jest tu mało.
W międzyczasie Sąd Lustracyjny uniewinnił z zarzutów współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa Andrzeja Przewoźnika, byłego już kandydata na szefa IPN, którego, jak wszystko na to wskazuje, delikatnie zakablował konkurent na to samo stanowisko, a wszystko rozdmuchała „Rzeczpospolita” bez przeprowadzenia rzetelnego śledztwa dziennikarskiego. I kupiłem specjalnie „Rzepę”, by przeczytać, co napisze teraz, kiedy już wiadomo, że złamała człowiekowi karierę tylko dlatego, że uwierzyła w plotkę lub donos. Czy poczuwa się teraz do jakiejś odpowiedzialności? Ależ skąd. Pan redaktor Jan Ordyński napisał kilkanaście zdań o tym, że takie uniewinienie miało miejsce, i że o tej sprawie pisaliśmy już w lipcu i tym zdaniem postanowił udowodnić, że pióra „Rzeczpospolitej” są równie czyste, jak i przygody pana Zbigniewa Sobotki. Nie było żadnego komentarza, żadnego przepraszam, ot po prostu wyrok w tej sprawie spłynął jak woda po kaczce, tu przepraszam czytelników za to banalne, ale nadużywane ostatnio powiedzenie, być może nawet i obrażające czyjąś prezydencką godność z tym, że o tym dowiemy się dopiero za kilka miesięcy.
Na razie szykują się nowe inwestycje pod przyszłe więzienia, ponieważ zapowiada się w nich większy tłok niż w noclegowniach Monaru, kiedy przychodzi zima. Na więzienia mogą być zamienione między innymi koszary wojskowe i byłe PGR-y, co, jak się okazuje, bardzo ucieszyło mieszkańców Warmii i Mazur. a szczególnie władze Olsztyna, które areszt śledczy położony 500 m od ratusza chcą przerobić na luksusowy hotel. A z kolei na ulicy Jagiellońskiej stoją puste koszary, tak wielkie, że przerobione na więzienie mogą pomieścić całą północną część kraju. Ale najbardziej z pomysłu pana ministra Ziobry ucieszyli się mieszkańcy byłego PGR-u w okolicach Szczytna.
– To fantastycznie – powiedzieli mi – i mamy jeszcze taki pomysł, żeby murem i drutami otoczyć po prostu całą wieś.
– O matko! Chcecie kiblować na ochotnika?!
– Tak, tylko mamy prośbę do pana ministra, żeby stawkę żywieniową przypadającą aresztantom w wysokości 12,5 zł dziennie podzielił w ten sposób: śniadanie i obiad czyli 8 zł na koszt państwa, a kolację organizujemy za 4,50 we własnym zakresie.
– I to wystarczy?!
– Na alpagę zawsze.

Wydanie: 2005, 49/2005

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy