Złote płyty gorszej próby?

Złote płyty gorszej próby?

Kiedyś trzeba było sprzedać 200 tys. krążków, aby otrzymać platynową płytę, dziś wystarczy tylko 70 tys.

Wystarczy sprzedać 35 tysięcy albumów, żeby otrzymać złotą płytę. Jeszcze kilka lat temu artyści musieli sprzedać aż 100 tys. albumów, żeby dostać upragniony złoty krążek, potem obniżono wymagania do 50 tys. Zdewaluowała się również wartość platynowej płyty – kilka lat temu przyznawano ją za 200 tys. sprzedanych egzemplarzy, potem za 100 tys., a teraz za 70 tys.
– To dziwne, że za 70 tys. płyt dostaje się platynowa płytę, a kilka lat temu nie dostałoby się za tę ilość nawet złotej lłyty – mówi Katarzyna Gärtner, kompozytorka. – Złota płyta kojarzy mi się ze sprzedażą setki płyt, tak było przez lata. Obniżanie poprzeczki jest pewnie chwytem marketingowym mającym poprawić wizerunek firm i wykonawców, których będzie można promować jako „zdobywców kolejnej złotej płyty”. Z drugiej strony, dzisiaj jest trudniej sprzedać te 35 tys. płyt niż kiedyś 50 czy 100 tys.
Tego samego zdania jest Krzysztof Cugowski, wokalista Budki Suflera: – Mamy w naszym dorobku tyle prawdziwych złotych płyt, przyznawanych za sprzedanie 100 tys., że zdobycie kolejnej za 35 tys. nie wydaje nam się sukcesem. Liczymy na kolejne stutysięczne.
Wiadomo, że przyznanie złotego krążka zawsze jest minispektaklem: uroczyste wręczenie w obecności prezesa firmy i różnych ważnych ludzi, wystawny bankiet z udziałem zaprzyjaźnionych dziennikarzy, no a potem relacje w mediach (w tych zaprzyjaźnionych obszerniejsze), wywiady, fotoreportaże itd. Jednym słowem, dla firm fonograficznych złota płyta to świetna okazja do kolejnej promocji ich produktów i nakręcania sprzedaży.
Kto wymyślił ten chwyt marketingowy, żeby zaniżyć kryteria wymagane do uzyskania złotego i platynowego krążka? W Związku Producentów Audio Video wszyscy nabierają wody w usta. – Na innych rynkach też nastąpił spadek sprzedaży, w zeszłym roku nawet na największym światowym rynku, w Stanach Zjednoczonych. Na obniżenie progu sprzedaży potrzebnej do przyznania złotej płyty zdecydowali się także wydawcy szwedzcy, czescy i węgierscy – tłumaczy Marek Staszewski, szef ZPAV.

Coraz mniej płyt

Nikt już nie ukrywa, że kupujemy coraz mniej płyt. Analitycy rynku fonograficznego twierdzą, że nastała bessa. Według oficjalnych danych Związku Producentów Audio Video, w ostatnich latach ma miejsce sukcesywny spadek sprzedaży płyt i kaset. W roku 2000 obroty na rynku fonograficznym spadły w stosunku do roku 1999 o 13,3%, zaś w roku 2001 w stosunku do roku 2000 o około 28%.
Jest kilka przyczyn tego stanu rzeczy. Pierwsza to ogólna recesja, którą odczuwamy wszyscy. Także, a może zwłaszcza – młodzież. Gros klientów sklepów fonograficznych stanowią bowiem ludzie w wieku 16-25 lat, o skromnych budżetach, na które składają się często szkolne stypendia i kieszonkowe od rodziców. Tymczasem płyty w sklepach są drogie, ok. 40-60 zł. Wiele osób woli kupować nagrania pirackie na bazarze za 10 zł, czasem nawet taniej. Jednak w ostatnim czasie największym konkurentem oryginalnych nagrań stało się przegrywanie. Popularny sposób zaoszczędzenia na płytach to kupno przegrywarki CD – ktoś kupuje jedną oryginalną płytę, a potem grupa znajomych kopiuje ją w dowolnej ilości na CD-ROM-ach, które w supermarketach można kupić w wielopakach nawet po 2 zł za sztukę. Z kolei skomputeryzowana młodzież może ściągać z Internetu nagrania w postaci plików MP3, całkiem za darmo.

Tańsze złoto

Dzięki nowym kryteriom niebawem kilku wykonawców stanie się posiadaczami złotego krążka, np. T.Love, O.N.A., Brainstorm, Celine Dion, Shakira. Zdaniem Piotra Kabaja, dyrektora Pomatonu EMI, wielu popularnym wykonawcom, także często obecnym na listach przebojów i odznaczonym Fryderykami, brakuje kilku bądź kilkunastu tysięcy sprzedanych płyt do zdobycia upragnionego „złota”. Rynek rządzi się bowiem własnymi prawami (jego analitycy ze zdumieniem stwierdzili, że w ubiegłym roku najpopularniejsze przeboje radiowe w ogóle nie trafiły na listę płytowych bestsellerów, co dowodzi, że radiowa promocja nagrań ma znikomy wpływ na ich sukces lub niepowodzenie). Słuchacze radia często nie mają pieniędzy na zakup nowości fonograficznych albo decydują się na tanie płyty pirackie, bądź „załatwiają” od znajomych nagrania skopiowane na CD-ROM-ach lub w postaci plików MP3.
Mimo spadającej sprzedaży płyt firmy fonograficzne chcą sprawiać wrażenie, że na ich produkty wciąż jest popyt. Zamiast obniżać ceny, wolą mówić, że muszą być one na podobnym poziomie co w Paryżu i w Berlinie, albo zasłaniać się interesem wykonawców chronionych prawami autorskimi.
Ostatnio wymyślili nowy chwyt marketingowy: sprzedaż podwójnych albumów zamiast pojedynczych płyt. W ten sposób promocja ma większy rozmach i jest bardziej skuteczna. Opłaca się to również wykonawcom, np. Edyta Górniak otrzymała w Opolu złotą płytę już za 25 tys. sprzedanych podwójnych albumów (przed zmianą kryteriów, gdy wymagano 50 tys. sprzedanych płyt). Zastanawiające, że jej najnowsza płyta także została wydana jako podwójny album: na jednej płycie znalazły się piosenki śpiewane po polsku, na drugiej – te same piosenki po angielsku. Teraz Górniak będzie starać się o platynową płytę – według nowych kryteriów wystarczy, że sprzeda 35 tys. egzemplarzy podwójnego albumu.
Również najpopularniejszy polski zespół, Ich Troje, wydał nową płytę jako podwójny album. Są aż trzy jego wersje, każda ma okładkę w innym kolorze. Ponadto każdy album zawiera jedną piosenkę bonusową oraz prezentację audio-wideo, co sprawia, że najbardziej zagorzali fani kupują nawet po dwie, trzy wersje. Już teraz po sprzedaniu 165,5 tys. podwójnego albumu zespół ma w kieszeni – według nowych kryteriów – cztery platynowe płyty (a dokładnie 4,7). Jeśli do końca roku podwoi ilość sprzedaży, zdobędzie ich dziewięć. Tylko czy ta „platyna” nie będzie nieco zdewaluowana?


Sprzedaż polskich albumów w I półroczu 2002 roku

Wykonawca – Tytuł – Nakład w tys.

Ich Troje – „Po piąte… a niech gadają” – 331
Edyta Górniak – „Perła” – 57
Stachursky – „Finał” – 57
Golec uOrkiestra – „Golec uOrkiestra 3” – 50
Piwnica Pod Baranami – „Piwnica Pod Baranami” – 44
Budka Suflera – „Mokre Oczy” – 35
Anna Maria Jopek – „Nienasycenie” – 33
Myslovitz – „Korova Milky bar” – 26
Ich Troje – „Ad.4” – 22,5
Republika – „Republika” – 22
(dane na podst. zamówień sklepowych, za „Rzeczpospolitą”)


Polskie produkcje na topie

W minionym roku kupiliśmy ponad 30 mln albumów, mniej niż w roku 2000, w którym kupiliśmy 34 mln. Spośród pierwszej dziesiątki bestsellerów 2001 roku osiem to produkcje rodzime. Bezkonkurencyjny wynik odnotował zespół Ich Troje – sprzedał ok. 688 tys. albumów „ad.4”.
Na to, że w pierwszej dwudziestce bestsellerów przeważają polskie produkcje, miał wpływ spadek ich cen – w zeszłym roku polskie płyty potaniały o ok. 20 zł. Uwagę zwraca fakt, że co roku tylko jeden tytuł sprzedaje się w nakładzie powyżej 500 tys. egzemplarzy i co roku inny wykonawca jest rekordzistą: w ubiegłym roku Ich Troje, przedtem Arka Noego i Kayah & Bregović. Widać też, że fani są wierni swoim ulubieńcom – popularni wykonawcy ubiegłych lat, jak Brathanki, Golec uOrkiestra i Arka Noego nadal są w czołówce, znalazła się w niej także płyta z polską wersją przebojów jugosłowiańskich „Yugoton” (ok. 58 tys. egz.), na której śpiewają Staszewski, Nosowska, Kukiz i Tymański. Spadły zaś notowania faworytów poprzedniej dekady – poza pierwszą setką uplasowały się Maanam, Piasek i De Mono (poniżej 20 tys. egz.).
Generalnie zmalała sprzedaż muzyki zagranicznej. Idole młodzieżowej publiczności w 2000 roku – Enrique Iglesias i Britney Spears – wypadły z czołówki (sprzedaż poniżej 40 tys. egz.). Z kolei nagrania zagranicznych klasyków muzyki popularnej, których słuchają średnie i starsze pokolenia – The Beatles, Pink Floyd, Depeche Mode czy Sting – utrzymują się na poziomie 40-50 tys. sprzedanych kopii.

(dane wg dystrybutorów)

 

Wydanie: 2002, 31/2002

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Witucka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy