Znowu mniejszość

No i mamy znowu rząd mniejszościowy. Większościowy w tym rządzie jest tylko prof. Religa i „Krwawy” albo „Żelazny Ludwik” Dorn, jak kto woli. Do rządu mniejszościowego już żeśmy się przyzwyczaili. Mieliśmy go przez cały ostatni rok. Był cichutki, ledwo oddychał, każdy minister kombinował po swojemu, pan premier latał po świecie, szukając pracy i w taki sposób, nie rzucając się w oczy, doturlał się do końca swojego żywota.
Niestety, ten mniejszościowy jest i będzie tak widoczny jak księżyc nad Alabamą w sentymentalnym westernie. Wisi nad nami jak ogromna bania i nawet nie będzie zachodził w dzień. Ale kiedy rząd jest mniejszościowy, to Andrzej Lepper staje się większościowy i gołym okiem widać, jak mu z godziny na godzinę coraz bardziej przyrasta na wadze, a już szczególnie widoczny jest tej wagi języczek
PiS, a może i osobiście Jarosław Kaczyński wykombinował sobie, że Samoobrona będzie czymś w rodzaju chusteczki jednorazówki. Jeżeli tak myślał, to nie widział wcześniej, jak wygląda stado bizonów w pędzie, kiedy ktoś je do tego pędu przymusi – nie ma takiej siły, żeby je zatrzymać, a jeżeli jeszcze, nie daj Boże, te bizony polubią tort, to z głosowania na głosowanie trzeba będzie im dawać coraz większe kawałki.
W nowym rządzie wyczaiłem wspólnie z moimi kolegami jednego liberała, jest nim, bez wątpienia prof. Religa, ponieważ tylko on po otrzymaniu nominacji powiedział: – Dziękuję. Reszta kończyła słowami: – Tak mi dopomóż Bóg. Prawdopodobnie prof. Religa postanowił liczyć wyłącznie na siebie w tym pojedynku ze służbą zdrowia.
Swoją drogą, skoro jeszcze raz użyliśmy tego wulgarnego słowa „liberał”, to ja nie rozumiem PiS, dlaczego tak zabiega o poparcie Platformy: – Panowie!! Przecież to są w dalszym ciągu liberałowie! A liberałowie to chyba nawet się ślinią na widok dzieci, a już na pewno mają czarne podniebienia z jednakowoż różowym językiem, który jest pozostałością po Unii Wolności.
Ale ponieważ było święto zmarłych, Halloween, a ja wyskakuję na kilka dni do Kanady, to żeby jednak czymś Cię rozbawić, drogi Czytelniku, opowiem dowcip, który nareszcie scala wszystko, tworzy jedną harmonijną całość. Żona mówi do męża: – Wiesz co, Heniu, przyszedł list z Kanady z wiadomością, że twój wujek umarł.
A na to Heniu.
– No… nareszcie dał jakiś znak życia.

Wydanie: 2005, 45/2005

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy