Żołnierze wykluczeni

Żołnierze wykluczeni

MON finansuje tylko te stowarzyszenia żołnierzy, które są bliskie ideowo ministrowi. Z tymi, w których są żołnierze LWP, współpracę zerwano

Związek Żołnierzy Wojska Polskiego zrzesza prawie 13 tys. członków, mniej więcej tyle co dywizja. Sam w wieku generalskim nie jest, gdyż ma niewiele ponad 35 lat. Urodziny obchodził 15 czerwca. Ale swoje już przeżył – teraz popadł w niełaskę, w lutym minister obrony Antoni Macierewicz wypowiedział mu umowę o współpracy.
To związkiem nie zachwiało, ale poważnie utrudniło realizowanie celów statutowych. Choćby działalności proobronnej.
Do tej pory dzięki współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej można było np. organizować zawody strzeleckie, co było wielką frajdą i dla młodzieży, i dla wojskowych weteranów. Dziś to niemożliwe. Na takie zawody trzeba wynająć strzelnicę, zapłacić za wypożyczenie broni, za zużytą amunicję, za instruktora. Od tego rodzaju działań związek został więc odcięty. I nikt nie ma wątpliwości, że celowo, bo wokół MON zorganizowano już federację organizacji proobronnych, do których kierowany jest strumień państwowych pieniędzy.
Dlaczego w czasach, kiedy państwo chce kłaść nacisk na wychowanie patriotyczne i proobronne, Związek Żołnierzy Wojska Polskiego jest tak twardo odrzucany? Posłowie PiS nie ukrywają – bo „ma postkomunistyczny charakter”. Jego członkami są oficerowie i generałowie, którzy służyli w LWP.
Wynika z tego, że teraz propagowany ma być „nasz” patriotyzm, ten ministra Macierewicza, a każdy inny zwalczany.
Pytany o to przewodniczący związku, gen. Franciszek Puchała, odpowiada nie wprost. – Mamy 35 lat, z tej perspektywy patrzymy na kolejnych ministrów. Niezależnie od uprzedzeń obecnego kierownictwa MON i niektórych dziennikarzy do naszego związku wierzę, że uformowani jako żołnierze zawsze pozostaniemy wierni naszej ojczyźnie, Polsce, i nie zgodzimy się na status „żołnierzy wykluczonych”.
Weteranów boli, że związek został odcięty od kontaktów z jednostkami, że nie można korzystać z wojskowych sal podczas spotkań integracyjnych, świąt narodowych czy wojskowych. Ale nie oznacza to, że ich działalność została sparaliżowana. – 14 tys. rozsianych po całym kraju ludzi, którzy chcą działać społecznie, to spore środowisko – mówi gen. Puchała. – Do nas może należeć i emeryt wojskowy, i rezerwista, i żołnierz służby czynnej. I szeregowy, i oficer, i generał. Choć przeważają ludzie starsi, którzy chcą utrzymywać kontakt ze środowiskiem. Działamy w strukturze trzystopniowej: zarząd główny, zarządy wojewódzkie, rejonowe i koła. W sumie 42 zarządy i ponad 400 kół. Godnie obchodziliśmy rocznicę naszego powstania, z tej okazji wręczyliśmy aż trzy sztandary – zarządowi wojewódzkiemu na Mazowszu i dwóm kołom. Świętujemy też inne rocznice, dziś niezbyt mile widziane, np. rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem. W ubiegłym roku na okrągłą, 70. rocznicę odsłoniliśmy w Poznaniu pomnik 2. Armii Wojska Polskiego. Ma on już swoją historię, przez pięć lat trwały boje z władzami samorządowymi o uzyskanie odpowiednich zgód, zatwierdzenie projektu. Udało się. Obchody 71. rocznicy zwycięstwa zakończono u jego stóp. Jesteśmy więc potrzebni – nie tylko weteranom, ale i społeczeństwu. Teraz, gdy MON robi z nas żołnierzy wykluczonych, pomoc znajdujemy w samorządach.
Związek zajmuje się również sprawami socjalnymi, ustanowił Fundację Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym i wspomaga, jak może, swoich członków w potrzebie.
Zrzeszony jest w Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych, a także w Europejskiej Organizacji Związków Żołnierzy – EUROMIL, obejmującej państwa NATO.
RW

Wydanie: 2016, 32/2016

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy