Związkowe rozgrywki w Biedronce

Związkowe rozgrywki w Biedronce

Kiedy Robert Jacyno założył nowy związek, zarząd Solidarności natychmiast zgodził się na jego zwolnienie

Tę informację ciągle można znaleźć na stronie Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność: „Obradująca 12 grudnia 2016 r. Komisja Zakładowa Organizacji Zakładowej NSZZ Solidarność w Jeronimo Martins SA przyjęła uchwałę o pozbawieniu członkostwa (wykluczeniu ze Związku) Roberta Jacyny”. W uzasadnieniu członkowie władz związku powołują się na paragraf 15 rozdziału „Prawa i obowiązki członków związku”, mówiący, że członek jest „zobowiązany nie podejmować czynów, które naruszają dobre imię Związku”. Zarzuty wysuwane wobec Roberta Jacyny dotyczyły też działań prowadzących do skłócania członków komisji zakładowej, co wpłynęło na „dezintegrację organizacji oraz trudności we wspólnym reprezentowaniu NSZZ Solidarność wobec pracodawcy”.

13 grudnia 2016 r. pismo o wykluczeniu Jacyny otrzymała Katarzyna Strugalska, dyrektor ds. relacji pracowniczych Jeronimo Martins Polska, a dwa dni później Jacyno – oddelegowany do działalności związkowej – został zwolniony dyscyplinarnie z powodu nieusprawiedliwionej nieobecności w pracy.

– Gdyby nie wsparcie bliskich, współpracowników i zwykłych ludzi, nie wiem, jak bym przez to przeszedł. Cały świat mi się zawalił. Chyba bardziej od zwolnienia z pracy zabolało mnie poparcie tej decyzji przez związek. Myślę, że gdybym z kolegami 13 grudnia 2016 r. nie założył Solidarności 80, dalej bym pracował w Biedronce – mówi Robert Jacyno.

Spotykam się z nim w jego dwupokojowym mieszkaniu, oddziedziczonym po rodzinie w Tczewie. W tej chwili jest na zwolnieniu lekarskim. Powód – załamanie psychiczne. Jacyno jest sam, żona i syn nie wrócili jeszcze z zajęć. 11-letni Paweł jest dzieckiem autystycznym i chodzi do ośrodka szkolno-rewalidacyjnego.

Na pierwszej linii

W Jeronimo Martins do 13 grudnia 2016 r. działały trzy związki zawodowe: NSZZ Solidarność w JMP, Sierpień 80 i NSZZ Pracowników Biedronka. Jacyno wstąpił do Solidarności w 2012 r., gdy dostał umowę na czas nieokreślony. 7 kwietnia 2013 r. został oddelegowany do działalności związkowej jako przewodniczący komisji oddziałowej regionu gdańskiego i wiceprzewodniczący komisji zakładowej tego związku, obejmującej cały kraj. Funkcje te miał pełnić do końca marca 2018 r.

Przeglądając strony internetowe i galerię zdjęć Solidarności w JMP, trudno nie zauważyć aktywności Roberta Jacyny.

29 czerwca 2015 r. razem z Adamem Żbikowskim i Magdaleną Wojtal uczestniczy w IV corocznym spotkaniu przedstawicieli organizacji związkowych w Gdańsku. 13-15 lipca spotyka się z pracownikami Biedronki okręgu łódzkiego. Od 17 sierpnia razem z przewodniczącym NSZZ Solidarność w JMP Piotrem Adamczakiem odwiedzają praktycznie wszystkie sklepy w Częstochowie i okolicach, rozmawiając z pracownikami o ich bolączkach i sposobach rozwiązania problemów. Spotkania przynoszą konkretny efekt – powiększa się grono członków związku. W październiku Jacyno z Adamczakiem i Sylwią Belke – przewodniczącą komisji oddziałowej w Elblągu, prowadzi akcję informacyjną w regionie. 22 października zaś z Piotrem Adamczakiem, Rafałem Wołoszynem – członkiem prezydium Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w JMP, i Katarzyną Machalicą – sekretarzem komisji, biorą udział w pikiecie-happeningu „Order za Order” przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, protestując przeciw uhonorowaniu Pedra Pereiry da Silvy, dyrektora grupy Jeronimo Martins, Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Order, a właściwie antyorder, dla premier Ewy Kopacz ma zwrócić uwagę na trudne warunki pracy w sklepach dyskontowych i balansowanie przez pracodawcę na granicy prawa. W listopadzie Jacyno uczestniczy w akcji ulotkowej w obronie zwolnionych członków organizacji w Jarocinie i Poznaniu.

Pod koniec 2015 r. atmosfera na linii pracodawca-związek staje się tak napięta, że w grudniu dochodzi do pikiety pod siedzibą JMP w Warszawie. – Powody to utrudnianie działalności związkowej i odmowa przystąpienia do negocjacji płacowych – tłumaczy Jacyno. – Wtedy z Piotrem Adamczakiem protestowaliśmy ramię w ramię. Rok później zostałem m.in. przez niego wykluczony ze związku i za jego zgodą zwolniony z pracy.

Równia pochyła

W roku 2016 r. impet działalności związkowej osłabł, zaczęły się swary. – Najpierw wybuchły konflikty między nami, członkami prezydium. Początkowo nie umieliśmy ustalić ich przyczyny. Dopiero potem zrozumieliśmy, że ktoś zastosował wobec nas taktykę „dziel i rządź”. Manipulował nami, mówiąc jednemu to, a drugiemu coś przeciwnego. Próbowaliśmy to wytłumaczyć naszemu przewodniczącemu Piotrowi Adamczakowi na zebraniu w czerwcu 2016 r. – opowiada Katarzyna Machalica z Bytomia.

– Kontrowersje budziły także sprawy finansowe – dodaje Rafał Wołoszyn z Zabrza. – Domagaliśmy się przejrzystości finansowej, dostępu do rachunku bankowego związku i do rozliczeń za delegacje. W kwietniu podjęliśmy uchwałę ograniczającą przewodniczącemu korzystanie z karty bankowej. Postulowaliśmy również, by finansowanie związku było transparentne dla każdego członka, przecież ludzie odprowadzali na związek miesięcznie prawie 1% pensji i mieli prawo wiedzieć, na co są wydawane te środki.

Roberta Jacynę raziła też atmosfera. – To dzielenie ludzi na swoich i nie swoich, zamykanie się we własnym kręgu, hierarchia, te pielgrzymki, imprezy. My, jadąc w teren, tłukliśmy się autobusami, podczas gdy szefostwo regionu miało do dyspozycji samochody – wymienia. – Szeregowy członek związku, który zwracał się o pomoc, dostawał z działu prawnego wzór pozwu do napisania, a w najlepszym wypadku pomoc aplikanta, natomiast działacz związkowy – pomoc znanego mecenasa. Wizerunek organizacji podrywało poza tym bronienie członków, którzy mobbingowali swoich podwładnych.

W związku z krytyką przewodniczącego prezydium Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w JMP zostało odcięte od informacji. – Od czerwca przestaliśmy dla nich istnieć, nie odbierali od nas telefonów, korespondencji, nie przyjmowali deklaracji nowych członków – wspomina Rafał Wołoszyn.

7 grudnia 2016 r. Robert Jacyno zrezygnował z funkcji zastępcy przewodniczącego komisji zakładowej. – Tego dnia przekazałem Katarzynie Strugalskiej pismo dotyczące chęci powrotu do pracy w sklepie – mówi. – Dzień wcześniej zrobiłem badania okresowe. 12 grudnia poinformowałem o moich planach kierownik rejonu. Ponieważ nie miałem wymaganych szkoleń BHP, a najbliższe takie szkolenie w regionie gdańskim było przewidziane dopiero na 17 stycznia, zaproponowałem, że do tego czasu pójdę na urlop. Kierownik obiecała, że oddzwoni, ale tego nie zrobiła. 13 grudnia założyliśmy w Gdańsku NSZZ Solidarność 80 w JMP. Dzień później stawiłem się w sklepie Biedronka, kierownik sklepu nie powiedziała, że mam pracować, to samo powtórzyło się dnia następnego. 15 grudnia podpisała mi wniosek urlopowy. Uspokojony wróciłem do domu. Zapadał już zmrok, gdy przyjechał kurier. Jakiś dziwny, terenowym mercedesem bez napisu DHL, i powiedział, że ma dla mnie korespondencję z firmy, w której pracuję. List otworzyłem dopiero w mieszkaniu i zrobiło mi się ciemno przed oczami.

Wypowiedzenie

Było to wypowiedzenie umowy o pracę z winy pracownika, bez okresu wypowiedzenia. Biuro Prasowe JMP informuje, że powodem była nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy. Nie dostaję odpowiedzi na pytanie, czy między wykluczeniem Jacyny ze związku a jego zwolnieniem była jakaś zależność.

Pismo z JMP SA do związku o wyrażenie zgody na zwolnienie Roberta Jacyny ma datę 15 grudnia 2016 r. Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność w JMP jeszcze tego samego dnia ową zgodę wyraża. Pod napisaną odręcznie, jakby na kolanie, odpowiedzią widnieje podpis Piotra Adamczaka. Gdy pytam w mejlu, skąd ten pośpiech, czy nie należało dokładniej przyjrzeć się sprawie, przewodniczący nie udziela odpowiedzi, zasłaniając się tym, że został powołany na świadka w sprawie sądowej z powództwa Roberta Jacyny. Zwolniony związkowiec wystąpił bowiem do Sądu Rejonowego w Malborku z pozwem o przywrócenie do pracy na poprzednim stanowisku – zastępcy kierownika sklepu w Tczewie.

– JMP samo sobie zaprzecza – zwraca uwagę Robert Jacyno. – Skoro 15 grudnia pytało związek o zgodę na moje zwolnienie, to znaczy, że 13, 14 i 15 grudnia byłem jeszcze oddelegowany. Skąd zatem nieusprawiedliwiona nieobecność w tych dniach? Zresztą od decyzji o wykluczeniu przysługiwało mi 30 dni na odwołanie. Nie chciałem zająć miejsca Adamczaka, nie stanąłem też na czele nowego związku. Uważam, że związki powinny być partnerem dla pracodawcy, a nie jego podnóżkiem. Nam potrzeba silnej ustawy o związkach na wzór norweski. W jednym z miast pracownica Biedronki podjęła próbę samobójczą, napisała list wskazujący winnego. Prokuratura umorzyła sprawę, bo pracodawca dowodził, że była ofiarą przemocy domowej. W innym mieście kierownik rejonu mówił do kasjerów, że trzeba im „przyp… w potylicę, by szybciej pracowali”. Co z tego, że w Biedronce w 2016 r. były dwie podwyżki, kiedy ludzie są przeciążeni pracą?

Wycięci zbuntowani

Trzy dni przed zwolnieniem Roberta Jacyny nastąpiły zmiany w składzie prezydium komisji zakładowej Solidarności. Buntowników wycięto. Rafał Wołoszyn z oddelegowania do pracy związkowej wrócił na kasę, dostał trzy dni wolnego na przygotowanie się do pracy. Nadal pracuje w Biedronce, podobnie jak Katarzyna Machalica. Agnieszka Tatarczuk, kolejna członkini zbuntowanego prezydium, odeszła z Biedronki i ze związku.

Za buntownikami do Solidarności 80 przeszli też zwykli członkowie NSZZ Solidarność w JMP. Monika Mądrzak z Borkowa koło Gdańska zmieniła związek ze względu na Roberta Jacynę. – Mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie stracił pracę. Wpadłam w konflikt z kierownikiem rejonu i poprosiłam go o pomoc. Pisał mi odwołania od kar porządkowych, radził, a nawet wspierał przy rozmowach telefonicznych, bo byłam tak roztrzęsiona, że nie mogłam wybrać numeru. Kierownik obwiniał mnie o wszystko, i to zawsze podniesionym tonem. Siadał do komputera i sprawdzał, ile czasu byłam na zwolnieniu, kiedy tłumaczyłam, że naprawdę byłam chora, kpił, że ferie sobie robię w lutym, a nie mam dzieci. Przeniósł mnie na inny sklep i chciał mnie zmusić, żebym się zdegradowała do zastępcy kierownika sklepu. Za radą Roberta nie zgodziłam się. 15 grudnia 2016 r. dostałam naganę, a Robert wypowiedzenie, chciano nas uciszyć i dać ostrzeżenie innym.

Dominika Górska także przeniosła się do nowego związku. – Robert pomagał mi pisać odwołanie od oceny rocznej. Chociaż zgłaszało się do niego wiele osób, nigdy nie przegapił terminów. Według mnie to jego zaangażowanie niektórym się nie podobało – podkreśla.

Ewa nie należała do żadnego związku. Roberta poznała na Facebooku. Szukała pomocy, bo gdy przyniosła zwolnienie z powodu zagrożonej ciąży, przełożona zrobiła jej awanturę i zabrała premię. Dzięki Robertowi Ewa premię odzyskała. Poroniła jednak; jeszcze nie wie, czy po zwolnieniu lekarskim wróci do Biedronki.

Piotr Adamczak twierdzi, że były kolega związkowiec go pomawia i nawet przewodniczący nowego związku dystansuje się od Jacyny. Adam Żbikowski, szef Solidarności 80 w JMP, zaprzecza: – Nie założyłbym z Robertem organizacji, gdybym nie miał do niego absolutnego zaufania. To społecznik, poświęca nawet swój czas prywatny, by pomóc innym. W jego sytuacji też próbowałbym się bronić.

Solidarność 80 w JMP ma 108 członków z różnych stron Polski, najwięcej ze Śląska i Pomorza. W internecie działa zamknięta grupa sympatyków związku, licząca 8 tys. Portugalska firma jednak nie pali się do rozmów z nową organizacją.

W narożniku

Robert Jacyno od wykluczenia ze związku się nie odwołał. Nie mógł, bo nie otrzymał żadnego pisma w tej sprawie. Pytam, dlaczego nie pójdzie na skargę wyżej, np. do komisji krajowej. – W Solidarności obowiązuje dwuinstancyjność, mogę się odwołać jedynie do komisji zakładowej, a potem do regionu. A ja nie wierzę w obiektywizm Zarządu Regionu Wielkopolska (komisja zakładowa Solidarności w JMP ma siedzibę we Wrześni – przyp. red.) – wyjaśnia.

Na pierwszej rozprawie firma zaproponowała Jacynie ugodę – wypłacenie odprawy w wysokości trzech pensji. Odmówił, bo bardziej niż na pieniądzach zależy mu na przywróceniu do pracy i zmianie świadectwa pracy. – Nie można mnie kupić, bo mam chore dziecko – podkreśla.
Pozew o przywrócenie do pracy wartość przedmiotu sporu określa na ponad 47 tys. zł. W kwietniu, na drugiej rozprawie, JMP podniosło tę wartość do 97 tys., co dla Jacyny oznacza większe koszty sądowe. Zdaniem reprezentującego go prawnika firma gra na przedłużanie sprawy.

Mężczyzna czeka na decyzję o zwolnieniu z kosztów sądowych, pieniądze na prawnika pożyczył od siostry. Zastanawia się, czy nie wyjechać do pracy do Norwegii. Z czegoś musi żyć.

Wydanie: 19/2017, 2017

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Agula
    Agula 28 lipca, 2017, 19:16

    Miałam nieprzyjemność być publicznością , na rozprawie . Słyszałam zeznania pana Adamczaka. I aż mnie zmroziło. Nie tylko z wyrachowaniem wyrazili zgodę na wypowiedzenie, ale też wyrażali w niewybrednych słowach radość z wyrzucenia z pracy. Do tego, wyszło z zeznań, że członek zarządu innego związku, zanosił zgodę Solidarności , do przedstawiciela pracodawcy. A sam dokument skwitował „tyle wystarczy ” Ale o tym , może opowie Robert , w kolejnym artykule . Nie wyobrażalne, jest to co uczynili ’ związkowcy” swojemu koledze.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy