Zwycięzcy i przegrani wyborów samorządowych

Zwycięzcy i przegrani wyborów samorządowych

Dr Maria Wincławska, socjologia partii, UMK w Toruniu
A czy któreś ugrupowanie musiało przegrać wybory? Każda z czterech głównych partii politycznych ma powody do radości. PO, gdyż wygrała wybory na wszystkich trzech szczeblach samorządu, w 13 sejmikach województw, w wielu dużych miastach, relatywnie dobre wyniki odnotowała w województwach dotychczas uważanych za sympatyzujące z PiS. Jednak wynik wyborów do sejmików niewątpliwie sprawi, że ugrupowanie to zada sobie pytanie, dlaczego wygrywa wybory, ale nie z takim poparciem, jakiego oczekiwało. PiS także ma powody do zadowolenia, gdyż przede wszystkim wypadło lepiej w tych wyborach, niż zapowiadały to sondaże (choć partia ta z reguły ma większe poparcie w wyborach niż w sondażach). Te wybory pokazały, że mimo rozłamu w partii i odejścia grupy „liberalnej” PiS cały czas może liczyć na wierny elektorat, i to wcale nie taki mały, któremu retoryka oblężonej twierdzy proponowana przez prezesa Kaczyńskiego odpowiada. Choć PiS powinno zwrócić uwagę, że jest to wynik znacznie gorszy od tego, jaki uzyskał prezes Kaczyński w I turze wyborów prezydenckich. SLD także może być zadowolony z dwucyfrowego wyniku, gdyż w pewnym sensie potwierdził on stan posiadania Sojuszu po wyborach prezydenckich. Wyborcy zaczynają traktować SLD jako atrakcyjną alternatywę wobec PO i PiS. Wreszcie PSL powinno być najbardziej zadowolone, trzeciego miejsca nikt się nie spodziewał, choć PSL zawsze lepiej wypada w wyborach samorządowych niż parlamentarnych czy prezydenckich. PSL z dużym prawdopodobieństwem przekroczy wymagany ordynacją próg w wyborach do parlamentu. Podsumowując, sukces w tych wyborach odniosły niewątpliwie PSL i SLD. Mniej powodów do radości mają PO i PiS, które nie przegrały, ale osiągnęły wynik poniżej ich ambicji i oczekiwań.

Prof. Artur Życki, systemy partyjne, Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy Jana Kochanowskiego w Kielcach
Wybory samorządowe ujawniły nową tendencję w polskim życiu politycznym. Porównując partie do korporacji, można dostrzec, że podobnie jak w tych ostatnich efektywne zmiany są wynikiem działalności osób współpracujących z nimi, lecz niekoniecznie będących ich członkami (tzw. zespoły skunksów), tak w Polsce pozytywne zmiany w życiu publicznym generują osobowości ze świata samorządu (Szczurek, Dutkiewicz), a nie politycy szczebla centralnego skoncentrowani bardziej na mediach niż codziennej, żmudnej pracy.

Prof. Andrzej Piasecki, marketing polityczny, Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie
Żadna niespodzianka, że wszyscy uważają się za wygranych. Partiom ułatwia takie rozumowanie sposób liczenia procentów poparcia, tak różnorodny i skomplikowany, że każdy może tłumaczyć to na swoją korzyść. Osobiście jestem zwolennikiem prostego procentowego liczenia głosów i wtedy widać nie bezwzględne liczby, tylko można dokonać porównania poparcia w tym samym sektorze w poprzednich wyborach samorządowych. Widać wówczas, kto wygrywa. PO zwiększyła poparcie, SLD i PSL też, natomiast piąty słupek, czyli inne komitety wyborcze – nie. Zawsze do pełnych 100% pozostaje kilkanaście zdobytych przez komitety lokalne, ale w tej pozycji także jest wiele głosów nieważnych. Nie wiem, czy wynik PO mógłby być lepszy, oczywiście porównując tylko do poprzednich wyborów samorządowych, a nie parlamentarnych, z którymi nie należy zestawiać tego głosowania. Komitety lokalne przegrały w wyborach samorządowych do sejmików, a Platforma wynik poprawiła. Nic nie uprawnia do tego, by mówić, że PSL i SLD w nich przegrały, bo też mają więcej głosów. Pozostaje jeszcze wynik PiS. Zdobyło mniej niż w poprzednich wyborach do sejmików i mniej, niż dawały mu sondaże. Tym razem sondaże były przeszacowane. PiS te wybory przegrało na poziomie sejmików, gdzie tylu wyborców, ile kart. Obraz ten nieco zaciemniają wyniki wyborów bezpośrednich na wójtów, burmistrzów i prezydentów. Tutaj komitety niezależne i lokalne wygrały, przynależność partyjna stawała się obciachem, nie pomagała. Druga tura jeszcze przed nami, ale wygląda, że znów raczej wygra PO, bo do tej pory ona miała sukcesy w bezpośrednich wyborach. Tutaj wynik pozostałych partii jest raczej porażką, w porównaniu z poprzednią kadencją. Jedynie SLD, który dotąd rządził jedynie w Zielonej Górze, tym razem może zwiększyć stan posiadania. PSL, które prezydenta miało tylko w Olsztynie, nie wiadomo. PiS zostało wypchnięte i z dużych miast, i z powiatów, które były uważane za PiS-owskie. Wynik jest zatem dosyć klarowny i tylko wypowiedzi polityków zaciemniają obraz.

Marek Wikiński, poseł SLD
Kto przegrał? Prawo i Sprawiedliwość utraciło 3 mln wyborców w stosunku do I tury wyborów prezydenckich. Straciła PO, bo uzyskała o 10% mniej głosów niż w parlamentarnych, gdyż nie było mobilizacji wokół ich kandydatów. Platforma utrzymuje pozycję lidera, ale jego żółta koszulka mocno wyblakła. Wygrały PSL i SLD.

Notował Bronisław Tumiłowicz

Wydanie: 2010, 48/2010

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy