Oświatowa kontrrewolucja

Z każdą zmianą w resorcie edukacji funkcjonuje on coraz gorzej Prof. Bogusław Śliwerski – pedagog, były przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN Ukazała się właśnie pana rozprawa „(Kontr-)rewolucja oświatowa. Studium z polityki prawicowych reform edukacyjnych”. Którego z prawicowych polityków uważa pan za największego szkodnika w polskiej edukacji? – Na pewno jest to Anna Zalewska. W sensie kompetencyjnym nie była zainteresowana szkołą, tym, czym ona jest, jak mogłaby i powinna funkcjonować, wychowując młode pokolenia do życia w XXI w. Obecnie cofamy szkołę, uruchamiamy kontrrewolucję oświatową. W książce przypominam słowa premier Beaty Szydło z 2015 r., że rząd absolutnie nie będzie wprowadzał zmian rewolucyjnych, że zmiany będą ewolucyjne. Prawicowi, konserwatywni pedagodzy, bardzo światli, tacy jak europoseł Ryszard Legutko, znakomity filozof, byli w konflikcie z politykami, którzy mieli wpływ na władzę, na sposób konstruowania zmian, a w istocie zniszczyli ogromny potencjał aktywności, zaangażowania. Ale zniszczyli także potencjał materialny, inwestycje w gimnazja, sześcioletnie szkoły podstawowe, świetnie rozwijające się przedszkola. Dla Polaków jednak oświata znaczyła zbyt mało, żeby wyjść na ulice i zaprotestować. PiS odmówiło obywatelom referendum, za to reforma sądownictwa poruszyła ich głęboko. Taka oświata, jaką mamy od 30 lat, też jest naruszaniem zasad konstytucji. Nigdzie na świecie nie można przeprowadzać reform ustrojowych, mając przeciwko sobie środowisko nauczycielskie. Władza miała świadomość, że ponad 200 tys. nauczycieli nie akceptuje tego rządu ani zmian Anny Zalewskiej. Oczywiście część środowiska była zupełnie obojętna, część tylko czekała na emeryturę. Mało kogo interesowała sytuacja uczniów, a dla mnie to oni są głównym podmiotem edukacji. Jak będzie ich edukował Przemysław Czarnek? – Trudno nawet to komentować. Już kiedyś prawicowy rząd z lat 2005-2007 restrukturyzował edukację i połączył ministerstwo edukacji z nauką. Ministrem był prawnik Michał Seweryński, a wiceministrem… Jarosław Zieliński, dziś wielka szycha. Był także katolicki pedagog Stanisław Sławiński, autor słynnej książki o konieczności wychowywania młodych w posłuszeństwie i dyscyplinie, łącznie z prawem do budowania relacji opartej na przemocy fizycznej. Tę grupę po kilku miesiącach zastąpił Roman Giertych, podwładny najpierw Kazimierza Marcinkiewicza, potem Jarosława Kaczyńskiego. Ten okres miał ogromny wpływ na sposób rozumienia i działania środowisk konserwatywnych w strukturach polityki oświatowej: monitoring w szkołach, dyscyplina, wykluczanie nieposłusznych, szykanowanie nauczycieli z ZNP… …mundurki… – …również trochę paramilitaryzacji. No i rzecz jasna wychowanie patriotyczne. Rozwiązanie Sejmu spowodowało, że prawica na wiele lat przycichła, a lider ortodoksyjnej polityki oświatowej, Roman Giertych, stał się nagle liberałem, jednym z filarów „totalnej opozycji”. W „(Kontr-)rewolucji oświatowej” nie tylko zrekonstruowałem fakty, chciałbym także uświadomić społeczeństwu, nauczycielom, politykom, samorządowcom, jak źle w Polsce traktowana jest edukacja, jak wstrzymujemy rozwój szkolnictwa wbrew temu, co się dzieje w naukach pedagogicznych, dydaktyce, modelach kształcenia. Ale również wbrew doświadczeniom okresu międzywojennego, kiedy polska edukacja należała do wiodących w Europie. Przyjeżdżali do nas reformatorzy z Francji, Niemiec, Szwajcarii, żeby zobaczyć, jak nasi nauczyciele prowadzą szkoły. Myśmy ten cały dorobek schowali do jakiegoś archiwum historycznego. Bo trzeba nam powrotu do edukacji narodowo-, patriotycznocentrycznej, opartej na dyscyplinowaniu, na monokulturze. Rodzice mimo takich zagrożeń mało protestowali przeciwko reformie. – Protestowali za mało i za późno. Zalewska cały czas zapewniała, że trwają konsultacje w województwach, że są narady, dyskusje. Że nikt nie zostawi dzieci na łasce losu, że ktoś będzie musiał o nie się zatroszczyć. Pamiętajmy, że zawsze na początku kadencji danej władzy jest do niej jakieś zaufanie, na zasadzie: dajmy im szansę, dajmy im 100 dni. To było wyciszanie obywateli, blokowanie ich wyczulenia, by później powiedzieć: tniemy, odwracamy wszystko, wracamy do tego, co było do roku 1999 w naszym systemie edukacyjnym. Było za późno na cokolwiek, bo zostały uruchomione mechanizmy strukturalne, prawne, finansowe, których wdrożenie uniemożliwia powstrzymanie szaleństwa. Co reforma Anny Zalewskiej zabrała dzieciom? – Zabrała im znakomitych nauczycieli gimnazjów, którzy widząc koniec tej szkoły, odchodzili masowo z pracy, uciekali do liceów. Chcieli mieć po likwidacji gimnazjów zagwarantowane miejsce pracy. To świetni fachowcy, bo inwestowali w swoje wykształcenie, doskonalenie, mieli znakomicie wyposażone … Czytaj dalej Oświatowa kontrrewolucja

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc 30,00 zł lub Dostęp na 12 miesięcy 250,00 zł

Porównaj dostępne pakiety