Tag "embriony"

Powrót na stronę główną
Felietony Jan Widacki

Czas postnauki

Gdzieś od czasów nowożytnych rodziła się współczesna nauka. Krok po kroku uniezależniała się od religii, od metafizyki, od potocznego spostrzegania i rozumienia świata. Nie był to proces łatwy ani szybki. To, co filozofia i historia nauki nazwały okresem rewolucji naukowej, trwało dobrze ponad 150 lat. Co najmniej od czasów Kopernika do Newtona. Jak na rewolucję bardzo długo. Później było oświecenie, wreszcie w połowie XIX w. pozytywizm ostatecznie rozgraniczył naukę i nienaukę. Poznanie naukowe, jakkolwiek też niepełne i zawodne, uznano powszechnie za najlepsze, najdoskonalsze z możliwych. Epoka pozytywizmu w jego kolejnych odmianach granice nauki utrwaliła i doprecyzowała. Pewien paradygmat wytworzył się nie tylko w nauce, w badaniach naukowych, ale także w codziennych postawach i zachowaniach ludzi. Gdy ktoś źle się czuł, szedł raczej do lekarza niż do „babki szeptuchy”, jeśli chciał wiedzieć, jaka będzie pogoda w weekend, raczej oglądał lub czytał prognozę meteorologów, niż szedł po nią do bacy. Wierzył, że satelitę prędzej na orbicie umieści NASA niż maniak konstruujący od lat rakietę w stodole. W XX w. autorytet nauki i naukowców był niepodważalny. Czasem przesadny. Innocenty Bocheński w „Stu zabobonach” przestrzegał, że autorytetowi w pewnej określonej dziedzinie gotowi jesteśmy bezkrytycznie wierzyć, gdy się wypowiada

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.