Tag "kościół Wang w Karpaczu"

Powrót na stronę główną
Kultura

Wszechstronnie niewygodny Różewicz

Wierzę, że narody cementuje albo miłość, albo nienawiść. Wiek XX wybrał nienawiść, wiek XXI wybierze albo miłość, albo nic, piekło Tadeusz Różewicz słabo nadaje się do szkół IV Rzeczypospolitej. Był autorem sztuki potępionej przez beatyfikowanego świeżo kard. Stefana Wyszyńskiego, żołnierzem Armii Krajowej, któremu kombatanci z AK zarzucili zdradę ideałów i zohydzanie pamięci bohaterów, katolikiem (przez chrzest święty i bierzmowanie, jak sam pisał w testamencie), który przez całe życie spierał się z Bogiem. Nawet pochować się kazał na cmentarzu ewangelickim. Owszem, na liście lektur uzupełniających w liceach wciąż jest „Kartoteka” z 1960 r., którą można interpretować jako ocierającą się o groteskę satyrę na rzeczywistość PRL. Z „Kartoteką rozrzuconą”, z początku lat 90., niebezpiecznie aktualną także dzisiaj, byłoby dużo gorzej. Wszyscy mu coś zawdzięczamy? Po II wojnie światowej Różewicz za Theodorem Adornem uznał, że poezja po Oświęcimiu przestała być możliwa. Jeśli nadal pisał, to po to, by wystawić swoim czasom świadectwo: gorzkie, ironiczne, złośliwe, czasem okrutne. Atakowano jego wiersze i dramaty za nihilizm, pisano o „poezji rozpaczy”. Poematy nazywano reportażami, sprawozdaniami, notatkami, poezja pojawiała się na końcu. I nagle okazało się, że forma, której używa – surowa, chłodna, pozornie pozbawiona poetyckiego ducha –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.