39/2011

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Wywiady

Kapitał rządzi – rozmowa z Janem Guzem

Mamy bardzo liberalną władzę, która przerzuca koszty utrzymania państwa na pracownika. 17 września we Wrocławiu miało miejsce symboliczne wydarzenie. Świat pracy – związkowcy ze wszystkich państw Unii Europejskiej – wyszedł na ulicę, a obradujący na specjalnie ogrodzonym i chronionym terenie ministrowie finansów i prezesi banków centralnych na wszelki wypadek szybciej zakończyli obrady i wyjechali z miasta. – Stchórzyli, obawiali się naszej obecności. Nie mieli nam nic do powiedzenia, bo chcą przerzucić kryzys na barki pracujących. Reprezentują tych, którzy odpowiadają za kryzys i którzy zarobili na kryzysie, a teraz rozglądają się w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca w świecie. Jest coś w tym, co minister Jacek Rostowski powiedział w Brukseli o znajomym bankowcu, który chce wyrobić dla dzieci zieloną kartę. Jak układa się współpraca związków zawodowych z rządem? – W ostatnim okresie zamarł dialog społeczny. Rząd lekceważy związki zawodowe, ośmiesza je. Przykład dał premier Donald Tusk, mówiąc w czerwcu, że jego rząd nie będzie się kłaniał związkowcom. Premier był zły, bo pomieszaliście mu szyki – to za sprawą OPZZ przygotowany przez rząd w maju projekt budżetu na 2012 r. został zablokowany. – Ten projekt to kuriozalna sprawa. Został opracowany, zanim spłynęły kompletne dane statystyczne za rok 2010.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Długa noc czarnych imigrantów

Murzyni w Libii zawsze byli traktowani z pogardą. Po rewolucji ich znienawidzono. Mówią o nich „psy Kaddafiego” Korespondencja z Trypolisu Czarni imigranci zarobkowi w Libii nigdy nie mieli łatwo. Funkcjonowali na marginesie społeczeństwa pełnego uprzedzeń do często nieproszonych gości. Po zwycięstwie rewolucji, która wybuchła 17 lutego w Bengazi, ich sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Wręcz przeciwnie. Życie wielu Afrykańczyków zamieniło się w koszmar. – Czego się gapisz, skurwielu?! – z rozpędzonego auta krzyczy do przechodzącego Murzyna Mustafa, rebeliant z Trypolisu. – Patrzcie! Wyzwoliliśmy stolicę tydzień temu, a tych nadal wszędzie pełno. J… najemnicy Kaddafiego! Wszyscy powinni zniknąć – krewki rebeliant wyraża pogląd podzielany przez wielu jego kolegów. Ich zdaniem czarni imigranci byli zwolennikami libijskiego dyktatora. Popierali go politycznie i walczyli jako najemnicy w lojalnych wobec niego oddziałach. Mieli też się wsławić szczególną bezwzględnością. Za to powinna ich spotkać najsurowsza kara. Od rebeliantów można się nasłuchać opowieści o udziale Afrykańczyków w libijskiej wojnie. – Czarni nie mieli żadnych ideałów. Walczyli tylko dla kasy. Ponieważ nienawidzą Libijczyków, z wielką radością nas zabijali. Płacono im według specjalnego cennika. Tysiąc dinarów za donos na rebelianta, 2

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura Wywiady

Nie lubię szlachetnego nudziarstwa – rozmowa z Jerzym Hoffmanem

Dawanie nadziei jest moim obowiązkiem jako człowieka i artysty Dużo wiedział pan o wojnie 1920 r. przed przystąpieniem do pisania scenariusza „Bitwy Warszawskiej”? – Owszem, sporo. Mówiłem już nieraz: gdybym nie został reżyserem, zapewne byłbym historykiem. Może dobrze, że pan nim nie został. Ludzie mało korzystają z doświadczeń historii… – Ba, nawet ci, którzy dobrze ją znają, często nie wyciągają z niej żadnych wniosków. Cóż mogę na to poradzić? Jakże wiele jest jednak mało przydatnych dziedzin, którymi się zajmujemy, a nawet pasjonujemy. Na ogół zajmujemy się tym, na co nas stać. Gdybym się urodził na Zachodzie jako dziecko bardzo bogatych rodziców, to może byłbym podróżnikiem. Ale taki się nie urodziłem. Udało mi się zostać reżyserem. Jakie obrazy i postacie miał pan przed oczyma, przygotowując się do kręcenia tego filmu? – Moja „Bitwa Warszawska” łączy elementy prawdy historycznej i fikcji. Wydarzenia sprzed 91 lat postanowiłem pokazać na tle dramatycznej historii miłosnej, oczyma dwójki głównych bohaterów – młodej artystki sceny kabaretowej oraz ułana – idealisty o socjalistycznych początkowo zapatrywaniach. Postacie historyczne, poza Piłsudskim, to jedynie tło w filmie. Ale całą ich galerię, rzecz jasna, przestudiowałem. Od Piłsudskiego i Witosa po Lenina,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Sztuka zdobywania i nietracenia wyborców

Wiatr sprzyja Kaczyńskiemu. Czy Tusk i Platforma się obudzą? Czy Palikot wypłynie? Im bliżej wyborów, tym mniej wiemy. Po prostu coraz trudniej oszacować wynik wyborów, wskazać ich zwycięzcę. Kampania kieruje się własną logiką, co nie ułatwia życia komentatorom. A to wszystko dlatego, że Polacy na co dzień niezbyt się interesują polityką, nie śledzą politycznych sporów, więc najczęściej podejmują decyzję w ostatnich dniach. Ta grupa, która w ostatnich godzinach kampanii decyduje się na oddanie głosu, kieruje się intuicją, impulsem, jest zdecydowanie większa niż w innych krajach Europy. Socjolodzy oceniają ją na ponad 20%. Zatem dobrze skonstruowana kampania, która potrafi dotrzeć do tych ludzi, może wywrócić do góry nogami wcześniejsze założenia. Odmienić wyniki wyborów. Nie tak dawno media przedstawiły sondaż, w którym prezentowano tzw. twarde elektoraty poszczególnych partii, czyli ludzi, którzy tak czy inaczej na swoją partię zagłosują. Platforma zebrała więc 18% zdeklarowanych zwolenników, takich na dobre i na złe, a PiS – 17%. Wszystko, co ponad to, można więc stracić. To jest zresztą polska specyfika – Polacy nie są wierni partiom (i, zdaje się, vice versa), łatwo przerzucają swoje sympatie polityczne. A to wszystko powoduje, że granica między wielkością a upadkiem jest bardzo płynna. Doświadczyły

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Na linach i kominach

Zakłócanie miru Podczas niedawnego spotkania Polska-Niemcy, które było meczem otwarcia PGE Areny w Gdańsku, pod koniec pierwszej połowy grupa aktywistów Greenpeace’u usiłowała się podpiąć pod konstrukcję dachu. Akcję udaremniła interwencja policji, ochrony oraz straży pożarnej. Zatrzymano siedem osób: trzech Polaków, dwóch Węgrów, Szweda i Fina. Odpowiedzą przed sądem za złamanie przepisów ustawy o imprezach masowych poprzez przebywanie w miejscu nieprzeznaczonym dla publiczności. Grozi im za to grzywna w wysokości co najmniej 2 tys. zł. – Uniknęliśmy międzynarodowego skandalu, jakim zapewne skończyłaby się akcja Greenpeace’u – mówił po zajściu Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP. Z kolei organizacja twierdzi, że ekolodzy chcieli zawiesić transparent wzywający polityków do opowiedzenia się za odnawialnymi źródłami energii. Policja wskazuje, że przy zatrzymanych nie znaleziono żadnych transparentów. W plecakach mieli natomiast liny i karabińczyki. Za pośrednictwem spektakularnych akcji Greenpeace chce dotrzeć do mediów, polityków i opinii publicznej Siedziba Greenpeace’u na warszawskiej Ochocie mieści się w kamienicy stojącej przy mało ruchliwej, pełnej dziur ulicy wysypanej żwirem. Po wejściu do środka natychmiast spotyka się pracujących tam młodych ludzi, którzy chętnie podzielą się swoją pasją i wiedzą na temat organizacji. Koniecznie będą też we wszystkim

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Co ona jeszcze wymyśli

Atak zielonych na polityków Pociągniemy każdy przyszły rząd do odpowiedzialności za nierealizowanie obietnic wyborczych. Będziemy walczyć do skutku – deklaruje Agata Włodarczyk, aktywistka Greenpeace’u. Najważniejszym dotychczasowym urozmaiceniem kampanii wyborczej były dwie akcje przeprowadzone przez tę organizację. Tym samym ich uczestniczka i współorganizatorka, 27-letnia Agata – dla przyjaciół Agi – została najważniejszą „zadymiarką” III RP. Ale tak jak ona myśli i czuje bardzo wielu ludzi w Polsce, nie tylko młodych. 10 września wbiegła na podium podczas konwencji PO i stanęła przed premierem Tuskiem z transparentem „Szkoda prądu. Chcemy czystej energii”. 18 września, na konwencji PiS w Krakowie, ona i kolega z organizacji, 24-letni Iwo Łoś, z plakatami o treści: „Polacy zasługują na więcej. Czysta energia”, parafrazującymi hasło wyborcze PiS, zjechali na linach za plecami prezesa Kaczyńskiego. – Nie miałam możliwości porozmawiania z premierem, ta krótka akcja zakończyła się podaniem ręki. Mam natomiast doświadczenie z rozmowy z panem Kaczyńskim – o tyle dobre, że była to rozmowa bardzo merytoryczna, która, mam nadzieję, do czegoś doprowadzi – ocenia Agata Włodarczyk. Może i doprowadzi, o ile prezes wygra wybory. – Ale to nie znaczy jeszcze, że będę na niego głosować – uprzedza. Program gospodarczy PiS umacnia bowiem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.