Na Podtatrzu trwa walka o pieniądze, podczas której zapomina się o góralskim honorze… W Zakopanem cuchnie spalenizną. Płoną stragany, które nie wiadomo kto podpala. Mieszkańców miasta budzą dymy z bazarów, ostatnio spod Gubałówki, bo tam podpalaczom podejść najporęczniej. Kilka dni temu poszły z dymem dwa stoiska, w których na nieszczęście był towar. Tej samej nocy podłożono ogień w kilku innych miejscach płonęły dach sklepu, kawiarniany parasol i kosze na śmieci. Spacerując, oglądamy zwęglone szczątki. Jest zimno, deszczowo i pusto, ale tu i ówdzie kręcą się górale. Pilnuje się na okrągło! wzruszają ramionami. Tu człowiek nie zna dnia ani godziny! Tymczasem Stowarzyszenie Obrony Praw Obywateli Powiatu Tatrzańskiego skierowało do sądu wniosek o rozwiązanie Związku Podhalan. Co mają wspólnego pożary na targowiskach ze stowarzyszeniem oraz związkiem? Ano mają, ale zacznijmy od początku. Nic nie wiem o takim wniosku! To jakaś dziwna historia stwierdza Jan Hamerski, prezes Zarządu Głównego Związku Podhalan, a jednocześnie starosta nowotarski. Nie sądzę, by jakakolwiek organizacja mogła wpłynąć na decyzję o rozwiązaniu naszego związku. Poza tym jeśli w zakopiańskim piekiełku się gotuje, to niech nie mieszają do tego naszego związku! Górale nie płaczą Ramy okna pokoju Marii
Tagi:
Adam Molenda