Che – bohater czy zbrodniarz

Che – bohater czy zbrodniarz

„Dzienniki motocyklowe” to film o tym, jak rodzi się rewolucja. Szkoda, że ma tam słowa o tym, jak taka rewolucja się kończy Czuję już w rozszerzonych nozdrzach zapach kurzu i krwi, zapach śmierci wroga – pisał w 1951 r. 23-letni student medycyny, Argentyńczyk Ernesto Guevara, napatrzywszy się na ludzką krzywdę w trakcie podróży po Ameryce Południowej. Dziś tę podróż oglądamy w filmie „Dzienniki motocyklowe” (reż. Walter Salles) i studiujemy w książce samego Che, która mu w Polsce towarzyszy. I przyglądamy się kolejnej burzy medialnej pod hasłem święty czy zbrodniarz, jaką Che rozpętał w 38 lat po swojej śmierci. Nic dziwnego. Che Guevara pozostaje jedną z najbardziej dyskusyjnych postaci XX w. A zaczęło się tak niepozornie. W roku 1951 student medycyny, Ernesto Guevara, zakochał się. Kandydatka na żonę spodobała się przyszłym teściom, którzy zaczęli żywić nadzieję, że Ernesto przy niej się ustatkuje. I właśnie wtedy młody Guevara nagle oświadczył, że rzuca narzeczoną i wybiera się roczną podróż po zakamarkach biednej i zapomnianej przez Boga i ludzi Ameryki Południowej. – Pański syn daleko zajdzie – pocieszał rodziców znajomy ksiądz. Słusznie przewidywał, że skoro młodego lekarza interesuje życie amerykańskich biedaków, nie skończy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 09/2005, 2005

Kategorie: Kultura
Tagi: Wiesław Kot