Jak Polka szła do wojska

Jak Polka szła do wojska

Kobiety kusi mundur, bezpieczna pensja i przekonanie, że w armii docenią ich pracowitość Beata Tobiasz jest już na III roku elektroniki Wojskowej Akademii Technicznej, więc może już prezentować dyskretny makijaż. Kapitan Dariusz Kwiatkowski wyjaśnia, że nie ma regulaminu dla kobiet. Z tego oficjalnego można do nich dopasować tylko informację, że włosy nie powinny leżeć na kołnierzyku. – A poza tym – dodaje kapitan Kwiatkowski – wolno mieć małe kolczyki, jeden pierścionek lub obrączkę. No i ten lekki makijaż, który Beata doprowadziła do perfekcji. Porządny fluid, mróz nie zmienia cery. Idealne rzęsy i białe, prawie przezroczyste kolczyki. Platynowa blondynka, włosy świetnie upięte, tak że nawet beret wydaje się być najstosowniejszym dodatkiem. Jest pewna siebie, rozległy teren Akademii to już od dawna jej miejsce na ziemi. – Nie spieszy mi się do męża, do dzieci – tak Agnieszka Sochan, studentka I roku Wydziału Uzbrojenia i Lotnictwa tłumaczy swoją decyzję studiowania w WAT. – Byłam już na drugim roku handlu zagranicznego, kiedy się zastanowiłam, co ja tutaj robię i spróbowałam dostać się do Akademii. Właśnie na wydział, który ma uzbrojenie w nazwie. Żeby pójść na całość. Studentki olsztyńskiej szkoły chorążych mówią o „pociągu do munduru i powołaniu”. Ich entuzjazmu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 50/2001

Kategorie: Reportaż