Tag "ceny energii"

Powrót na stronę główną
Świat

Ich chata z kraja

Dla Amerykanów wojna w Ukrainie to przede wszystkim źródło problemów z rosnącymi kosztami życia Korespondencja z USA Gdy miesiąc temu pisałam relację z protestu przeciwko wojnie w Ukrainie w moim 200-tysięcznym mieście na północy Kolorado, szczerze wierzyłam, że prędzej czy później Amerykanie ockną się z szoku, że do wojny w ogóle doszło, i aktywniej włączą się w akcje pomocowe na rzecz ukraińskich uchodźców i żołnierzy. Transparenty zostawiłam więc przy drzwiach, przekonana, że akcje solidarności z Ukrainą będą się powtarzać regularnie i za chwilę znów wyjdę z nimi na ulicę. Światy równoległe Wojna trwa już ponad sześć tygodni. Ukraińskie akcesoria stoją przy drzwiach nietknięte, a w moim domu jako jedynym na osiedlu są w oknie symbole solidarności z Ukrainą. Poczucie egzystencji w dwóch nie za bardzo zazębiających się światach nie tylko nie przeszło, lecz jeszcze się wzmogło. Ten pierwszy to krąg rodaków. I w realu, i w sieci Ukraina pozostaje dla nas tematem numer jeden. Uczestniczymy w zbiórkach, wymieniamy się informacjami, śledzimy rozwój sytuacji w swoich rodzinnych miejscowościach w Polsce, bo wielu naszych bliskich przyjęło pod swój dach uchodźców i czujemy się odpowiedzialni za udzielenie im wsparcia. Społeczność polonijna w Denver wysłała do Polski już kilka kontenerów darów wartych dziesiątki tysięcy dolarów. Tydzień temu Polski

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Czy polski węgiel i gaz łupkowy wrócą do gry?

Wojna w Ukrainie i sankcje Zachodu wobec Rosji wywrócą do góry nogami politykę energetyczną Unii Europejskiej Gdy kanclerz Niemiec Olaf Scholz zdecydował o wstrzymaniu procesu certyfikacji gazociągu Nord Stream 2, były prezydent i premier Rosji Dmitrij Miedwiediew skomentował to na Twitterze: „Dobrze. Witamy w nowym, wspaniałym świecie, w którym Europejczycy niedługo będą płacić 2 tys. euro za 1 tys. m sześc. gazu”. Kiedy rankiem, dwa dni później, kolumny pancerne Armii Rosyjskiej wjechały na teren Ukrainy, ceny gazu na giełdzie w Amsterdamie wzrosły o 40% – do 125 euro za 1 MWh. I to mimo zwiększonych dostaw do Europy skroplonego gazu ziemnego ze Stanów Zjednoczonych. Także cena baryłki ropy naftowej Brent wzrosła do 105 dol., co wkrótce przełoży się na cenę litra benzyny. Co ciekawe, mimo toczących się w Ukrainie działań wojennych tamtejszymi gazociągami – jak poinformował ich operator przesyłowy spółka GTSOU – rosyjski gaz bez zakłóceń płynie do krajów Europy Zachodniej. Spółka podkreśliła, że gdyby nawet gazociąg Nord Stream 1 miał zostać zamknięty, to ukraińskie gazociągi będą w stanie zapewnić zwiększone dostawy gazu do Europy. Także Jarosław Demczenkow, wiceminister energii Ukrainy, przekonywał na Twitterze, że sytuacja

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Betonowe koła ratunkowe dla tonącej gastronomii

Pandemia zdegradowała kucharzy z wieloletnim stażem do pozycji kasjerów w supermarkecie Według szacunków Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej w 2021 r. obroty branży gastronomicznej były aż o 54% niższe w stosunku do przedpandemicznego roku 2019. W konsekwencji z sektora odpłynęło aż 200 tys. pracowników i zniknęło ok. 20 tys. lokali. Tym, którym udało się przetrwać, drożyzna i inflacja przyniosły lawinę kolejnych problemów. Damian i Daniel to przyjaciele z kilkunastoletnim doświadczeniem w gastronomii. O swoją restaurację na wzór włoskich trattorii walczą z determinacją i pasją, wypiekając rzymską pizzę czy wyrabiając rzemieślnicze makarony. Wierzą, że uda im się pokonać Goliata w postaci pandemii, działań rządu, inflacji i 700-tysięcznego długu. Przygotowania do otwarcia wrocławskiej knajpki Trattoria del Mercato trwały cztery lata i zakończyły się na początku pandemii, kiedy restauracje doświadczały lockdownu. Pierwszym klockiem w dominie niepowodzeń były problemy z właścicielem lokalu. Wystartowali więc z pozycji dłużników, gdyż zakupiony na raty sprzęt przez pół roku stał nieużywany w pustych pomieszczeniach. Kiedy z dnia na dzień zostali zwolnieni z pracy w hotelu, stanęli na krawędzi. Pandemia zdegradowała kucharzy z wieloletnim stażem do pozycji kasjerów w supermarkecie. Wiedzieli, że jedyną ścieżką do wyjścia z impasu jest otwarcie ich wymarzonej restauracji. Mimo obaw udało się zadebiutować z impetem. Goście

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Gazowe fobie i przesądy PiS-u

Rząd uwierzył, że uda mu się tanio kupić gaz na giełdzie i że będzie tam zawsze kupował tanio Waldemar Pawlak – przewodniczący Rady Naczelnej PSL. Wcześniej dwukrotnie premier (1992 i 1993-1995) oraz wicepremier i minister gospodarki (2007-2012). Kto nam funduje tak drogi gaz? Putin? Ameryka? Spekulanci? A może my sami? – Dwa główne czynniki na to się składają. Pierwszy to sytuacja na giełdzie europejskiej, gdzie w transakcjach spot, tych natychmiastowych, cena gazu poszybowała bardzo wysoko. A drugi czynnik to błędy i brak profesjonalizmu po stronie decydentów, zarówno rządowych, jak i firmowych. Dlatego że zmieniono formułę zakupu gazu i ustalania ceny. To znaczy? – Całkowicie zrezygnowano z zasady kształtowania cen w formule długoterminowych kontraktów, opartych na cenie ropy naftowej. Zdecydowano się na wariant powiązania cen gazu z ceną giełdową. Gdyby w obecnych warunkach zastosować cenę opartą na formule, którą stosuje się w długoterminowych kontraktach, zależną przede wszystkim od ceny ropy naftowej, to megawatogodzina gazu kosztowałaby nas ok. 100 zł. A kosztuje ok. 400 zł. Ta zmiana formuły rozliczania cen na giełdową nastąpiła w roku 2020. Ale PGNiG chwaliło się, że z tego powodu spółka zarobiła 6 mld zł. Tyle zwrócił jej Gazprom. –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Na poczwórnym gazie

Galopujące ceny gazu i energii elektrycznej nie martwią rządu, gdyż oznaczają dodatkowe wpływy do budżetu Opłaty za gaz i prąd idą ostro w górę. Rząd twierdzi, że to wina Putina, który szantażuje Europę, wstrzymując dostawy surowca, oraz bankierów spekulantów, którzy zarabiają na rosnących cenach praw do emisji dwutlenku węgla. Ciemny lud w to wierzy, ministrowie zacierają ręce i jadą dalej na poczwórnym gazie. W połowie grudnia Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, zatwierdził nowe taryfy na gaz dla odbiorców indywidualnych. Od 1 stycznia 2022 r. wzrosły one o 54%. Ktoś, kto dotychczas płacił 200 zł miesięcznie, w przyszłym roku zapłaci 308 zł. Jeśli zaufał propagandzie, wziął unijną lub rządową dopłatę, zamienił starego „kopciucha” na nowoczesny piec gazowy i ogrzewał dom, płacąc 600 zł, w nowym roku wyłoży 924 zł. A jeśli płacił 1000 zł – wybuli 1540 zł. I tak dalej… Na tym tle wzrost taryfy na prąd dla odbiorców indywidualnych o 24% to szczyt umiaru i łaskawości ze strony rządzących. By zilustrować przyczyny tych podwyżek, posłużmy się przykładem – w 2020 r. 1 MWh (megawatogodzina) energii elektrycznej kosztowała na Towarowej Giełdzie Energii w Warszawie 252 zł. Natomiast w grudniu 2021 r. jej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.