Tag "François Fillon"

Powrót na stronę główną
Świat

Ocieplanie wizerunku globalisty

Reelekcja Emmanuela Macrona przynosi ulgę Europie. Francji – niekoniecznie Wieczór wyborczy 24 kwietnia minął bez większych emocji. Ostatnie sondaże przed drugą turą zgodnie dawały urzędującemu prezydentowi kilkanaście punktów procentowych przewagi nad Marine Le Pen, katastrofa zdawała się niemożliwa. Le Pen słabo wypadła w wielkiej przedwyborczej debacie, nieudolnie próbując przedstawić się lewicowemu elektoratowi w roli adwokatki sprawiedliwości społecznej. Macron z kolei emanował spokojem, pewnością siebie i tym, czym uwiódł Francuzów już pięć lat temu – wielkimi ideami, planami nowej, silniejszej Francji przewodzącej nowej, silniejszej Europie. I rzeczywiście obyło się bez dramatu, kordon sanitarny zadziałał. Atak skrajnej prawicy został ponownie odparty – w jej obecnej formie być może nawet raz na zawsze. Le Pen bowiem, jak zauważa Gilles Paris z „Le Monde”, zdradza oznaki znużenia wielką polityką, wydaje się też świadoma, że nie przebije swojego szklanego sufitu. Na więcej niż tegoroczne 41,5% trudno jej będzie liczyć, nawet jeśli niebezpodstawne jest założenie, że elektorat skrajnej prawicy we Francji mógłby być jeszcze szerszy. Macron zostaje więc w Pałacu Elizejskim na kolejne pięciolecie. Co to oznacza? Ogólnoprawicowy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Francja na ołtarzu

Valérie Pécresse w polityce próbuje łączyć ogień z wodą. Czy da jej to prezydenturę? Mieszanka Angeli Merkel i Margaret Thatcher – ta autocharakterystyka Valérie Pécresse, mająca opisać jej poglądy i styl uprawiania polityki, zrobiła już chyba w mediach karierę większą niż sama kandydatka. Bez względu na to, co dalej stanie się z kampanią prezydencką Pécresse, ta metafora będzie pewnie żyła własnym życiem w internecie jeszcze przez długie lata. I to dla byłej francuskiej minister finansów paradoksalnie dobra wiadomość. Bo choć zestawienie jest raczej ekscentryczne, na pierwszy rzut oka trudne do pogodzenia, bardzo dobrze oddaje naturę Valérie Pécresse. Jedynej kobiety, która ma w tej chwili szansę trwale zmienić francuską politykę, nie wywołując przy tym trzęsienia ziemi na całym kontynencie. Prymuska u Chiraca Życiorys ma nieskazitelny. Przebieg jej kariery wygląda, jakby był odgórnie napisanym scenariuszem dla przyszłej głowy państwa. Przykładna uczennica, zawsze osiągająca wybitne wyniki w nauce. Przez znajomych ze szkoły opisywana wręcz jako „nadambitna”, zainteresowana nauką do granic możliwości, zawsze perfekcyjnie przygotowana. Po liceum – studia w prestiżowej szkole biznesowej z przeszło 100-letnią tradycją, HEC Paris. Później dostaje się do École Nationale d’Administration, kuźni francuskich elit politycznych.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Smutny koniec premiera

François Fillon staje przed sądem za defraudację publicznych pieniędzy Francuska tradycyjna prawica spod szyldu gaullistów z pewnością nie wspomina dobrze wyborów prezydenckich w 2017 r. Ostateczne starcie odbyło się między Emmanuelem Macronem a Marine Le Pen, gaullistowski kandydat nawet do drugiej tury nie przeszedł. To pierwszy taki przypadek od czasów powstania V Republiki w 1958 r. Wszystko za sprawą skandalu, jaki wybuchł wokół kandydata Republikanów François Fillona. Afera ostatecznie utorowała drogę do zwycięstwa Macronowi i ruchowi En Marche!, a Fillona doprowadziła na salę sądową. Pierwsza rozprawa odbyła się w środę, 26 lutego. Polityk uwielbiany przez gaullistów W 2016 r. były premier François Fillon był u szczytu popularności i szedł jak burza w wyścigu do Pałacu Elizejskiego. Wygrał nominację Republikanów, miał za sobą wieloletnie doświadczenie polityczne, tworzył trzy kolejne rządy, na dodatek prowadził w sondażach. Drzwi do prezydentury zatrzasnęła mu przed nosem publikacja satyrycznego magazynu „Le Canard Enchaîné”. W styczniu 2017 r. na łamach tygodnika Francuzi mogli przeczytać, że oto żona kandydata na prezydenta, Walijka Penelope Fillon, miała przez kilka lat pobierać niebotyczne wynagrodzenie w ramach fikcyjnego zatrudnienia w roli asystentki parlamentarnej. Przez długie lata kariery politycznej François Fillon zdołał utrzymać się z dala od wszelkich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.