Tag "francuska polityka"

Powrót na stronę główną
Kraj

Zły dotyk Republiki

Francja wciąż czeka na zderzenie z całą prawdą o masowym molestowaniu seksualnym Jesienią zeszłego roku szokowały już same liczby. Ponad 300 tys. nieletnich dotkniętych różnymi formami przemocy na tle seksualnym w ciągu siedmiu ostatnich dekad. Powalająca statystyka, nie tylko dlatego, że dotyczyła molestowania ze strony kapłanów Kościoła katolickiego. Opublikowany w październiku raport wewnętrznej komisji tamtejszego episkopatu jednoznacznie stwierdzał instytucjonalne zaniechania ze strony elit kościelnych. Wiedza o sprawcach była powszechna, do tego stopnia, że molestowanie wręcz znormalizowano. Francuscy księża nie musieli nawet tworzyć we współpracy ze zwierzchnikami złożonych strategii przetrwania, jak miało to miejsce chociażby w Polsce czy Ameryce Łacińskiej. Tuszowanie spraw, przenoszenie z parafii do parafii – rzadko sytuacja w ogóle tego wymagała. Liczby przetrwały w nagłówkach serwisów informacyjnych zaledwie kilka dni. Potem jeszcze przez chwilę głośno było o odszkodowaniach, które Kościół zdecydował się wypłacić ofiarom, i potrzebie sfinansowania ich poprzez sprzedaż kościelnych dóbr czy nieruchomości. Z czasem temat jednak przepadł. Również dlatego, że, jak pisze poświęcony tematom religijnym magazyn „Tablet”, w wielu krajach Europy Zachodniej, w tym we Francji, Kościół katolicki stał się wręcz synonimem instytucji do cna przeżartej zgnilizną moralną i skandalami

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Francja na ołtarzu

Valérie Pécresse w polityce próbuje łączyć ogień z wodą. Czy da jej to prezydenturę? Mieszanka Angeli Merkel i Margaret Thatcher – ta autocharakterystyka Valérie Pécresse, mająca opisać jej poglądy i styl uprawiania polityki, zrobiła już chyba w mediach karierę większą niż sama kandydatka. Bez względu na to, co dalej stanie się z kampanią prezydencką Pécresse, ta metafora będzie pewnie żyła własnym życiem w internecie jeszcze przez długie lata. I to dla byłej francuskiej minister finansów paradoksalnie dobra wiadomość. Bo choć zestawienie jest raczej ekscentryczne, na pierwszy rzut oka trudne do pogodzenia, bardzo dobrze oddaje naturę Valérie Pécresse. Jedynej kobiety, która ma w tej chwili szansę trwale zmienić francuską politykę, nie wywołując przy tym trzęsienia ziemi na całym kontynencie. Prymuska u Chiraca Życiorys ma nieskazitelny. Przebieg jej kariery wygląda, jakby był odgórnie napisanym scenariuszem dla przyszłej głowy państwa. Przykładna uczennica, zawsze osiągająca wybitne wyniki w nauce. Przez znajomych ze szkoły opisywana wręcz jako „nadambitna”, zainteresowana nauką do granic możliwości, zawsze perfekcyjnie przygotowana. Po liceum – studia w prestiżowej szkole biznesowej z przeszło 100-letnią tradycją, HEC Paris. Później dostaje się do École Nationale d’Administration, kuźni francuskich elit politycznych.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.